Film jest doskonały.
Najbardziej podoba mi się "Modlitwa Polaka". Twórcy filmu trafili w samo sedno. Nieraz miałem przyjemność bądź też nie (zależnie od punktu widzenia) poznać osoby czyli gorliwych katolików które modliły się do Boga, jednocześnie mówiąc o miłości do bliźniego oraz wyzywać innego człowieka od "ch..ów" i "sku....ynów".
Scena z modlitwą posiada kilka znaczeń, jest bardzo symboliczna i jednocześnie budzi wiele emocji.
Natomiast film opowiada o nerwicy w wielu jej wymiarach. Niestety, ale jest to w spuścizna historyczna wynikła z wielu dziesięcioleci ucisku i gnębienia. Wszyscy jesteśmy nią skażeni w pewnym sensie będąc wychowanymi w neurotycznym środowisku w którym byli wychowani również nasi rodzice, dziadkowie. Stąd ta scena z modlitwą (zauważ, że na balkonach stoją całe rodziny) - w dodatku ma ona jeszcze jeden dosyć istotny wymiar o którym nie chcę tu pisać.
Pozdr
Mój kumpel opowiadał mi jak raz jakichś trzech "łysych" go pobiło, a następnego dnia widział ich modlących się w kościele. Ludzie czy każdy nasz dzień życia nie jest po trochu takim "Dniem Świra"?...
Na to wygląda.
Ja np. mam nieraz takie głupie (dla niektórych) przyzwyczajenia np. zanim pójdę spać to muszę sprawdzić czy zakręciłem wodę w kranie po wyjściu z łazienki albo gdy nie lubię jak ktoś mi grzebie w moich rzeczach bo lubię mieć wszystko poukładanie w odpowiednim porządku i muszę wszystko układać od nowa.
Mam podobnie.. np. wiem, że przed chwilą zgasiłem światło i zamknąłem drzwi, ale mimo to idąc spać muszę sprawdzić czy na pewno to zrobiłem. Często również mam tak, że coś muszę 3 razy zrobić w jednym momencie, np. gdy patrze na coś, raz spojrzę, po czym przechylam głowę lekko w bok, znów patrzę na dany przedmiot, po czym znów przechylam głowę i znów patrzę na przedmiot... (czyli łącznie 3 razy). Nie mogę przestać tego robić, bo wtedy nachodzą mi dziwne myśli, np. że coś mi się stanie jak tego nie zrobię no i dlatego to robię... :/ Jak byłem młodszy często używałem jakiegoś wymyślonego, nic nieznaczącego słowa, ot tak bez powodu, potem na szczęście przestałem...