Bardzo dobry polski film. Współczuję tym którzy wynieśli z filmu tylko "kurwa, ja pierdolę", ponieważ jak się człowiek zastanowi to jest to mądry film. Jak to powiedział Koterski "Nie jednemu jest Adaś Miauczyński na imię". To prawda. Adaś Miauczyński w całej swej groteskowości jest postacią bardzo realną. Zamknięty w kokonie w swoich natręctw i nerwicy, terroryzowany przez mamę, w pracy, której nienawidzi. A w końcu jest poetą. Nikt nie chcę w nim dostrzeć wrażliwego człowieka, uczniowie pierdzą na jego lekcjach. I wiadomo, że Adaś już nigdy swojego życia nie poprawi. Tak wzdycha za Elą, a w końcu gdy się pojawia stwierdza, że nie ma na nią czasu i.t.d. Zresztą, ostatni monolog bohatera w filmie doskonale to oddaję.
Tak więc podsumowując: Film jest bardzo dobry, całkiem mądry i zabawny.
P.S. Nie wiem dlaczego nikt nie wspomniał o fenomalnej scenie z "Skąd litwini wracają". To jedna z moich ulubionych scen. Bardzo surrealistyczna :-)