Wstyd, że taki film powstał. W filmach Koterskiego nie ma ani grama miłości i żadnej nadziei. Jak to
słusznie powiedział Krzysztof Majchrzak, "Dzień Świra" jest tylko egzemplifikacją jego rezolutnego
spostrzeżenia, że w szambie śmierdzi. Koterski przypomina mi mamę owsika z tego upiornego
dowcipu, kiedy dziecko owsik płacze i mówi: - Mamusiu, ja tu już nie chcę być, tu tak śmierdzi, jest
mi duszno, wyjedźmy. A mamusia mówi: - Nie możemy synku. - Dlaczego? - Bo tu jest, synku, nasza
ojczyzna.
Ja za takie konstatacje i odkrycia z góry dziękuję.
Mnie najbardziej irytowal nie sam fakt, ze te spostrzezenia Adasia byly oczywiste czy jakiekolwiek inne, tylko sam sposob w jaki Koterski to podal. To slaby rezyser, nie umie operowac ani slowem ani obrazem. Jego filmy po prostu zle sie oglada. Ten film (i Nic Smiesznego rowniez) zostal tak nakrecony, zeby kazdy debil go zrozumial. Zza kadru narrator wszystko wytlumaczy, bardzo dobitnie, zeby dotarlo. Zero subtelnosci w jego filmach. Mnie, jako widza, to obraza. Film, ktory nie dosc, ze nie pobudza mnie wizualiami, to jeszcze sprawia, ze mozg dretwieje, jest dla mnie bezwartosciowy. Ten film nie jest smutny dlatego, ze opowiada o tym, o czym opowiada, ale dlatego, ze jest niezdarnie zrobiony.