Polskie myślenie: nic mi nie idzie, jestem słaby, mam duży brzuch, nie mam żony,
dostaje
700 zł, wszyscy mnie wkurzają, więc łykam 20 tabletek ( z których połowa i tak nic nie
daje)
i idę spać, i popadam w paranoję
Amerykańskie myślenie: nic mi nie idzie- muszę to zmienić (najlepiej siebie)
jestem słaby- idę na siłkę
mam duży brzuch- zaczynam biegać
nie mam żony- po siłce i bieganiu czas na disco
dostaje 700 zł- zmieniam robotę
wszyscy mnie wkurzają- po siłce, bieganiu i znalezieniu dziewczyny obijam twarz
każdemu który coś do mnie ma i mnie wkurza
I cieszę się życiem :)
Hahaha! Dobre! Zwłaszcza jak sobie pomyślę o Amerykanie, który zauważa swój duży brzuch, a potem, o zgrozo, coś z tym robi:))))
Z tym "zmieniam robotę" to już w USA nie tak łatwo. Ludzie okupujący Wall St. raczej tam na wczasach nie są.
mnie też wkurza to narodowe marudzenie i godzenie się ze swoim marnym żywotem, bo "przecież ty jest Polska, tu nigdy nie będzie lepiej". że tak zacytuję: "no ku*wa, ja pier*ole"!
Tak tak kolega błysnął inteligencją. A ruskie myślenie to się napić, żydowskie jak najwięcej zarobić i rumuńskie jak najwięcej ukraść...
"amerykańskie myślenie" -> ale bieda
Dziewczyny... Nie trollujcie :)
P.S Nazwy narodowości piszemy z dużej litery, kamraci "P"olacy ;)
No i skąd się tacy ludzie biorą ? Toż to komentarz, którego powstydziłoby się dziecko z gminnego gimnazjum. Proste prawdy - a jedna wynika z drugiej :-)), a jaki dowód logicznego dowodzenia...Doprawdy. Winszuję!
Rzeczywiście tak jest w Stanach, że ci wszyscy otyli ludzie chodzą na siłkę, biegają i są szczęśliwi? Żyją w zdrowiu, bez paranoi, leków antydepresyjnych, itd? Z całym szacunkiem, ale odnoszę wrażenie, że trochę poniosła cię wyobraźnia.
I skąd wniosek, że wszyscy Polacy, ci co narzekają, nie robią nic, żeby zmienić swój los? Przecież narzekanie właśnie służy temu, by dać sobie "kopa". Fakt, są tacy, którzy narzekają i nic nie robią, ale nie wszyscy narzekają i nie wszyscy, którzy narzekają nic nie robią. Więc nie można generalizować.
Tak, bądźmy jak Amerykanie - chodźmy codziennie do psychoanalityka, nie miejmy pojęcia co się na świecie dzieje (bo przecież cały świat to Ameryka), obciekajmy tłuszczem wyprodukowanym w McDonaldach. A jeśli chodzi o polskie narzekanie, to się zmienia, bo nowe pokolenie już tak nie jęczy. I wolę taki naród niż infantylne myślenie Amerykanów typu "mało zarabiam, to zmienię pracę" - szybciej bezrobotnym zostaniesz, bo życie o nie bajka.
No tak, bo Ameryka to taki wspaniały i wolny naród, gdzie nie musisz się martwić o to czy jutro nie zostaniesz bez pracy lub bez domu.
Czytam i nie wierze. Akurat w Stanach byle konował może przepisywać valium na kilogramy na każdy problem nerwowy. Kolega w temacie jak widzę
Co wy macie z tą siłownią.
Chyba wszędzie jest grupa ludzi,która na każde pytanie odpowiada "idź na siłownię".
Masz problemy w pracy-idź na siłownię
Masz problemy z rodziną-idź na siłownię
Masz problemy psychiczne-idź na siłownię
Jesteś gruby-idź na siłownię
Jesteś brzydki-idź na siłownię itd.
Ty i tobie podobni myślicie,że dźwiganie ciężarów obok nierozgarniętych koksów to recepta na każdy problem?