....fatalny, beznadziejny. Twórcy postawili na wulgaryzmy, które mają nam, Polakom, niby coś uświadomić. Mnie, szczerze mówiąc film zmęczył, uszy mi spuchły i niedobrze mi się zrobiło. Pozytywnych emocji brakk. A scena modlitwy na balkonie, przypomina mi żałosne próby jednej z warszawskich galerii, w której "instalacja" przedstawiała, o ile dobrze pamiętam, gołych księży czy coś w tym stylu. W każdym arzie chodzi mi o to, że z braku możliwości artystycznych należy uderzyć w uczucia religijne. Dewotką nie jestem ale w Boga wierzę i mnie to osobiście obraża. Jest wiele innych dzieł z każdej dziedziny sztuki, które stanowią dowód na to, że bez takich ekscesów można zrobić prawdziwą, przemawiającą do odbiorcy sztukę. A ten film sztuką nie jest.
Przeklenstwa? Widocznie nigdy nie spotkalas choleryka, chcacego czegos wiecej od zycia, lecz nie majacego na to szansy... Kogos zmuszonego do zycia posrod spoleczenstwa zlozonego z takich ludzi, jak ci przedstawieni w filmie. Sama zreszta swoja bloga ignorancja wbijasz kolejne gwozdzie do trumny wszystkim Adamom Mialczynskim, majacym dosc szarej zbieraniny poupychanej w wielkiej plycie. Po 40 latach zycia w calkowitym zgozknieniu slowa na k i ch przychodza latwo nawet filologom. "Brak mozliwosci artystycznych i przez to uderzanie w uczucia religijne"... ehh, szkoda slow. Imponujaca pierwsza piatka ulubionych filmow...
Wytlumaczenie jest proste, jesli ktos jest kompletnym swirem to nie bedzie sie smial, bo to bedzie film o nim, pomysli wtedy kurna, film dokumentalny czy co i wlasciwie to nawet tak bo jest to doskonalny obraz czesci polskiego spoleczenstwa (i mnie w tym tez) lat 90. czyli Nic Smiesznego part 2