Gdy zobaczyłem zwiastun pomyślałem, że film może być śmieszny ale nie musi. Jak się później okazało nie był chyba, że się ma odpowiedni dystans do spraw poruszanych w tym filmie. Wtedy można się śmiać aż do bólu. Ja w pewnych momentach okazywałem uczucie radości, później pod koniec seansu cała ta układanka naszych problemów, kłótni, nienawiści do sąsiadów, niespełnionych miłości ułożyła się w cały obraz. Obraz który jest wierną kopią naszego (w większości) społeczeństwa. Oglądamy siebie samych. Po wyjściu z kina pozostał na mojej twarzy lekki uśmiech. Jak wcześniej napisałem trzeba do sprawy podchodzić z dystansem bo człowiek umarłby ze zgryzoty lub nerwicy.
bez tematu
Pewnie pomyślisz, że się czepiam ale nasuwa mi się pytanie: gdzie ty mieszkasz? Ja nie mam takiej układanki problemów, kłótni, sąsiadów, miłości. Nie przeklinam przy modlitwie. Nie muszę tego robić bo mam wokół normalne społeczeństwo: ludzie pracy, złodzieje, profesorzy i nikt nie sra nikomu pod oknem - nie ma takiej potrzeby.