generalnie taki głupkowaty film...najlepszy wątek-jak tatuś robi dziubek...najgorszy...hmm..wśród wielu innych scena z pociągu i "jęczące baby";/...
Powinno być dokładnie na odwrót xD Znalazła się intelektualistka - widocznie nawet nie wiesz o czym ten film opowiada, nie rozumiesz parodii polskości, polskich zachowań i sposobu mówienia. NIC! Więc jak dorośniesz, to radzę ci obejrzeć "Dzień Świra" jeszcze raz - możę wtedy go "skumasz".
jeśli dla cibie najlepszym wątkiem w filmie jest robienie dziubka to pozostaje tylko pogratulowac ci inteligencji
żal...
zgadzam sie z przedmowcami..."Dzien świra" to nie jest komedia w "dziubkiem" w roli głównej:P to jeden z najlepszych dramatów (zwłaszcza ze mowimy o rodzimej produkcji). poruszajacy, wymowny, ciekawie nakrecowny.
są tam oczywiscie swietne elementy humorystyczne, ktorym - moim skromnym zdaniem - jest rozmowa w pociagu - genialna wprost satyra na polskie (choc przeciez nie tylko) społeczenstwo klasy sredniej (choc przeciez nie tylko ).
niestety..nie kazdemu dane było zrozumiec ten film...moj 13-letni brat tez uwaza ze najlepsza jest scena z "dziubkiem";/
Bo "Dzień świra" to w ogóle taki nietypowy film, w którym jedni widzą tylko durną komedię, a inni wprost przeciwnie arcydzieło (co wydaje się być właściwym podejściem). Wynika to rzecz jasna ze specyficznego poczucia humoru Koterskiego i nieprzeciętnie dużej ilości wulgaryzmów zawartych w tym filmie. Problem w tym czy widz dostrzeże tylko wulgaryzmy, czy też ukryty pod nimi sens i przesłanie tego genialnego obrazu. Dołączam się do przedmówców i jako kolejna osoba mówię Ci autorko tematu, że niestety zaliczasz się do pierwszej grupy.
Bo to JEST arcydzieło... pod przykrywką licznych wulgaryzmów kryje się bardzo głębokie przesłanie. To nie jest film o dzióbku, tylko obraz poruszający wiele różnych ważnych problemów (od codziennego życia Polaków, po problem funkcjonowania w rzeczywistości człowieka chorego psychicznie). Zdecydowanie najlepszy film jaki w życiu widziałem.
Licznych wulgaryzmów, które są jakby nie patrzeć nieodłącznym elementem słownika każdego przeciętnego Polaka. Nie jest to wyidealizowany film, tylko typowy (komedio)dramat opowiadający o pewnym bohaterze, borykajkącym się z problemami życia codziennego. Z Resztą samo życie nauczyciela to już w pewnym stopniu dramat ;/
Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy wiedzą co dobre i zauważają głębie tam, gdzie nie każdy jest w stanie ją dostrzec. Posty takich ludzi jak tej na początku załamują mnie.
Rzecz w tym, że większość podeszła tego filmu, jak do komedii, a tymczasem główny motyw jest jednak dramatyczny. Przy pierwszym podejściu też się zawiodłem, bo zasiadłem sobie do tego filmu oczekując 90min rozrywki i jeżeli ktoś nastawił się na oglądanie komedii pełnej śmiesznych dialogów, to na pewno nie będzie zadowolony z wyboru.
W tym filmie każdy znajdzie jakiś poruszający fragment. Najbardziej utkwiła mi w pamięci scena kłótni z byłą żoną i słuchające tego "dziecko".
Dobijaja mnie komentarze dzieci, ktore tylko patrza jak "poziać" podczas filmu. Aneczka86, jak dorosniesz za kilka lat wroc tu to wtedy podyskutujemy. Dziubku ty moj hehehe.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem "taki głupkowaty film". To jest według mnie najlepszy polski film jaki widziałam (a być może mało polskich filmów widziałam...). W każdym razie, nie jest głupi - ma swoje przesłanie, które trzeba z niego wyciągnąć po obejżeniu. Jeśli dorobić odpowiednią ideologie to nawet te niby "głupkowate" teksty wydają się być zabawne, choć ten film wcale nie jest zabawny i jego pomysłodawaca raczej nie chciałby, aby ludzie odbierali to jako komedię...
yyy...
generalnie taka głupkowata wypowiedź, ni to prowokująca, ni to jakkolwiek poparta argumentami...
Dlaczego wypowiedź ma być Twoim zdaniem prowokująca? Poza tym, jaki to ma związek z tematem czy jestem wedle Ciebie inteligentna i potrafię pisać pełnymi zdaniami czy prymitywem, który pisze bez składu i ładu?
Chcesz argumentów, hm. Uważam, że to nie jest zabawny film. Choć wielu ludzi tak go właśnie odbiera. Ukazuje nasz naród w dość nie ciekawym świetle. Polska rzeczywistość jest: szara, nudna, pozbawiona sensu. Życie codzienne jest tylko męczarnią, zmaganiem się z nieprzychylnym losem i innymi ludźmi: Nie zdającymi sobie sprawy z bezwartościowości ich egzystencji. Główny bohater jest osamotniony, czuje, że zmarnował swoje życie, zaprzepaścił daną mu szansę. Jest nie rozumiany w społeczeństwie, zdany sam na siebie. Wydaje mi się właśnie dlatego, że mimo "zabawnych" (tylko z pozoru) scen ten film nie jest zabawny, a wręcz rozpaczliwie smutny: W pewnym momencie widz może zdać sobie sprawę, że jego własne życie jest podobne.
Przepraszam za zejście z tematu na wstępie, ale nie lubię jak ktoś pluje mi w twarz: bez najmniejszego powodu. Ja wrogów nie szukam więc proszę nie próbuj mi udowadniać jaka to ja mała i nędzna w kosmosie...
yyy...
jeżeli to mają być argumenty, które w/g Ciebie świadczą o głupkowatości filmu, to wybacz, ale podtrzymuję swoją poprzednią opinię.
Widzę, że się nie rozumiemy. Teza brzmiała: "Ten film nie jest zabawny" postawiona przeze mnie i to starałam się uargumentować. Gdybyś czytał uważniej to wiedziałbyś, że wcale nie podzielam zdania założyciela tematu - według mnie to nie jest głupkowaty film w żadnym calu. Jeśli stać Cię tylko na liche próby kompromitowania ludzi to naprawdę: serdecznie gratuluję.
Pisząc, cytuję: "yyy...
generalnie taka głupkowata wypowiedź, ni to prowokująca, ni to jakkolwiek poparta argumentami...", odnosiłem się do pierwszego postu założycielki tematu. Wydawało mi się to jasne choćby ze względu na formę. Ale faktycznie, nie doczytałem, tzn. Twój post przeczytałem uważnie, ale nie zwróciłem uwagi na nick i wziąłem Twoją odpowiedź za nieudolną polemikę założycielki tematu. Niemniej biję się w piersi i przepraszam.
generalnie..to ja to postrzegam całkiem odwrotnie...sceny z babami w pociągu była świetna,ponadto- to najmniej "głupkowata" polska komedia
Twórczyni tematu widzi w dniu świra typową polską komedie w stylu Poranka kojota czy Chłopaki nie płaczą. Jakby trochę pomyślała to by zauważyła że ten film mówi wiele prawdy o życiu, o kryzysie jaki ludzie przechodzą gdy są blisko starości, patrząc na swoje życie.
To że Dzień świra jest śmieszny generalnie nie jest w nim najważniejsze.
To taka tragikomedia moim zdaniem. Opowieść o człowieku,któremu nic w życiu nie wyszło,który do tego świata po prostu nie pasuje.Żywot frustrata, ot co! W swej historii trochę podobny filmu "Upadek" z Michaelem Douglasem, podobny pomysł.
Z innej beczki trochę - no muszę powiedzieć,że zaskoczył mnie fakt jak trafnie Koterski "sportretował" myśli przeciętnego,szarego polskiego obywatela w osobie Adasia Miałczyńskiego.A już na pewno jeśli chodzi o zawód nauczyciela w Polsce :-D