McAdams po raz kolejny udowadnia, że kino to rzecz nie dla niej i najlepiej czuła by się, nomen omen, w telewizji śniadaniowej, z kolei Ford i Keaton odgrywają niejako siebie – ludzi, dla których w pierwszej lidze dziś nie ma miejsca.
Po raz kolejny okazuje się jednak, że to weterani mają najwięcej do powiedzenia, a sceny z ich udziałem ożywiają ten mdły filmowy spektakl.
Szkoda, że są tylko tłem do kiepskiej historyjki o ładniutkiej, uśmiechniętej blondynce, próbującej zrobić karierę. Zieeew...
Moja ocena - 3/10