Nie znam za bardzo twórczości Ozu, ale ten film bardzo mi się podobał. Miejscami przypominał mi nawet filmy... Stanisława Barei. Większość akcji dzieje się na "kuchennych schodach" gdzie obserwujemy codzienne życie Japończyków w czasach rozpędzającej się powoli masowej konsumpcji. Jednym słowem film określić można jako ciepły. No i plus za świetną scenę w barze, gdzie jeden z bohaterów mówi, że telewizja zrobi z Japończyków bandę idiotów. Niby nic oryginalnego, ale po seansie polecam włączyć sobie jakiekolwiek japońskie show.