To co zwraca uwagę w tym filmie, to przede wszystkim efekty: moment uderzenie, fala, zniszczenia. Przerażające i widowiskowe. Oglądając, myślałem że podobnie jak w Armagedonie, odwiert i detonacja przyniesie oczekiwane rezultaty. Dla ludzkości byłoby to wybawienie, ale dla filmu - katastrofa. Poźniej plan B: rakiety mają zniszczyć aseteroidy... I znowu nic. Dzięki temu film zyskał wiele, nie był tak przewidywalny i "sielankowy". Początkowo nudnawy, potem jednak się z lekka rozkręcił. Jak na film o takiej tematyce, wypadł całkiem nieźle (spodziewałem się chyba czegoś gorszego).