Muzyka jest naprawdę ładna, ale podczas seansu coś mi nie dawało spokoju. Myślę sobie "muzyka żywcem skopiowana z Greya" (który, nie patrząc na fabułę, miał dobry soundtrack). Po powrocie z kina wchodzę na filmweba i co? No tak, Danny Elfman kompozytorem. I gdzie tu oryginalność????