(możliwe spojlery)
Zacznijmy od tego, że ogólnie zaciekawiła mnie historia Sylvii L, Obejrzałam An American Crime i dzień później ten film. Pierwsze słowo, które mi się nasuwa na myśl - masakra, jeszcze jest mi zimno jak gdy oglądałam z obawy co jej się jeszcze stanie ;D
Bo np. w AC nie miałam wrażenia, że coś takiego jest niemożliwe - nawet się nie dziwiłam. Ale tu niektóre sceny były trochę przesadzone. I wgl jak ta aktorka mogła się tak rozebrać? Przecież jak ten koleś ją gwałcił to OMG ... Po namyśle - rodzice by mi nie pozwolili w takim czymś zagrać.
A ten David mógł iść po policję. Co to policja by od razu wyśmiała? W takim razie też by od razu nie przybiegła jak by ujrzała dym wychodzący z domu.
Ja sobie nie wyobrażam, bo tak torturować to jakiś psychopata byłby zdolny, ale żeby te dzieci patrzyły na to wszystko i jeszcze były za i jeszcze ją popychały itp?! Czy to jest normalne?
Najbardziej znienawidziłam tą dziewczynkę w ciemnych włosach w warkoczykach. A to co jej zrobiła ta ciotka z tym kobiecym...punktem to było już przesadzone. Jak ten gwałt. I nadal nie mogę zrozumieć jak ona mogła się tak rozebrać przed chłopakami?
I ja na miejscu tego Davida bym od razu powiedziała rodzicom, poszła na policję itd.
9/10 - Chyba, trudno ocenić TAKI film
Najciekawsze jest, ze w prawdziwej historii nie bylo nic o gwalcie. Nie wiem czy to zmyslil autor ksiazki, czy filmu. Chyba po to by nasycic widza spragnionego obrzydliwosci...
Autor książki to zmyślił, ale nie po to, żeby nasycić czytalnika. W posłowiu autor wspomina, że celowo zrobił z Ruth taką jędzę bez motywów, gdyż dla niego nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takiego zachowania. Tacy ludzie zwyczajnie go wkurzają. Dodał gwałt pewnie po to, żeby dosadniej zobrazować okrucieństwo i zezwierzęcenie Ruth. Poza tym nie można tego filmu porównywać do prawdziwych wydarzeń, gdyż nie jest to film twardo trzymający się faktów tylko powieści. A Ketchum też nie miał zamiaru twardo trzymać się faktów i miał do tego prawo.