Wróciłam właśnie z kina z "Dziewcząt z St. Trinian". Film zdaje się schodzi już z ekranów, bo też i humor ma specyficzny i trochę takich zawoalowanych śmiesznostek, których niewtajemniczeni mogą nie wyłapać. Rzecz jest o rozwydrzeniu angielskich nastolatek, czyli o problemie społecznym powszechnie znanym. I jak to Anglicy, jeśli nie umieją sobie z czymś poradzić to wolą to obśmiać. I tak też czynią w tym filmie, metodą i humorem rodem z Monty Pythona. Jeśli kto nie lubi, to film może mu się nie spodobać, ja akurat lubię, aczkolwiek rozwydrzenie współczesnej młodzieży jest dla mnie tematem tak przerażającym, że dość trudno mi się z tego śmiać. Nie mniej jednak seansu nie żałuję, bo każde pojawienie się na ekranie Ruperta (Boże strasznie się postarzał, wychudł, wyglada jakby był chory) i Colina było absolutnie bezcenne. Rupert wystepuje w podwójnej roli, szczególnie rola żeńska jest przecudnego klimatu. A już scena kiedy urządza pogrzeb swojemu psiemu ulubieńcowi imieniem... uwaga "Mr Darcy" w stroju dokladnie skopiowanym ze stroju królowej angielskiej, który rzeczona królowa zakłada na spacery ze swoimi ulubionymi pieskami corgie, to myslałam, że skonam. Colin rozprawił się totalnie, albo też scenarzyści pomogli mu rozprawić sie ostatecznie z Panem Darcym (ów pogrzeb mógł mieć nawet mocno symboliczne znaczenie, tym bardziej, że Colin sam kopniakiem pomógł mu dokonać żywota), jak również z wszystkimi jego dotychczasowymi rolami i kultowymi scenami - stanie z opuszczonymi spodniami (Hope Spring), wpadanie do fontanny (Bridget Jones), marsz w koszuli przylepionej do ciała (wiadomo ;-) Duma i Uprzedzenie ), aczkolwiek dla polskiej publiki, ktora nie śledzi każdego aktorskiego ruchu Colina owe smaczki były chyba kompletnie nie do wyłapania. W filmie pojawiła się nawet słynna przygoda (zresztą z życia wzięta, o której Colin często opowiadał w wywiadach telewizyjnych) z pojawieniem się nago w oknie. Nie mogło również zabraknąć "Dziewczyny z perłą" i hasła: Nie dziwię się, że Colin Firth chciał ją przelecieć ;-) Cały film jest chyba wymyślony i nakręcony dla Colina i jest to chyba prezent od Ruperta, który jest współproducentem obrazu. Maślane spojrzenia Ruperta i Colina (dwa razy omal nie umarłam ze strachu, że się pocałują ;-) ) były prześmiesznym pieprzykiem dla tego filmu, chociaz jak mówię, jeśli kto nie zna i nie wie tego co wiedzieć powinien, to film jest chyba o połowę mniej śmieszny.
Niemniej jednak dla dożywotnich fanek Colina pozycja jest chyba obowiązkowa
masz rację dla Colina tam poszłam xD i nie zawiodłam się xD przykro mi jednak żę apn Darcy spoczywa w pokoju.... xD
sam film mi się nie podobał i jak dla mnie jego honor uratowała właśnie para- rupert -colin
Ja także wybrałam się na ten seans tylko i wyłącznie dla Firtha i zawiodłam się na banalnej fabule tego filmu. Ale czego nie robi się dla Colina... ;)
Właśnie obejrzałam St Trinian's i też zrobiłam to tylko dla Colina, hehe. W sumie para "Colin/Rupert" była jednymy plusem tego filmu. Ogólnie to komedyjka dla nastolatków jakich wiele, od początku można się było domyślić przebiegu wypadków.
Tak ja też obejrzałam ten film tylko ze względu na Colina, no i niestetety zawiodłam się. Nie na Colinie, bo on zagrał świetnie, ale chodzi mi tu o film. Rozumiem brytyjski humor, który kocham, ale ten mnie nie śmieszył. Ogólnie historia przewidywalna. Komedia dla nastolatek jakich już wiele powstało i wiele powstanie. Nie najgorszy w swoim gatunku (czyt. gatunek pustych komedyjek). Niby inna histora, a jednak taka sama. Film spodoba się dla nastolatek które lubią żyć w nie realnym świecie. Dla mnie film słaby. Dałam 4/10, za Colina i symbolikę pewnych nazw;D
Świetna rola Ruperta, chodzi mi tu o kobiecą;p to sztuka zagrać kobietę. No i aktorka która grała Chealsie (przepraszam za błąd w imieniu) też była dobra:)
Miernota. Ale można obejrzeć chociażby ze względu na Colina, choć teraz czuję że straciłam czas.