Mam wrażenie, że na filmach tego typu bywają wyłącznie dzieci z wycieczek szkolnych, które spodziewają się wielkich wrażeń. Potem oczywiście wszyscy narzekają, ale nie uczą się na błędach i na kolejnych wycieczkach znów i znów chodzą na te nudne filmiki o zwierzątkach, bo to przecież niesamowite 3D, które samo w sobie powinno być fajne…
Film nakręcony zapewne tylko po to, by robić wizualne wrażenie, co jest trochę smutne, bo przecież można by się bardziej postarać. Oglądając film ciśnie się na usta pytanie „Kogo to obchodzi?”, bo chyba nie tą niewiele wymagającą widownię z wycieczek szkolnych. Kino IMAX mogłoby chyba pokusić się o bardziej interesujący repertuar, bardziej dostosowany do potrzeb, gustów, estetyki i inteligencji przeciętnej osoby w wieku szkolnym.
Wspomnę jeszcze, że gdyby pan Fronczewski nie powtarzał tak często słowa „sardynki” dużo przyjemniej oglądałoby mi się tą produkcję, gdyż mogłabym wtedy spokojnie patrzeć na ładne morskie widoczki, wyobrażać sobie, że jestem tam naprawdę i zapomnieć o tym, że, nie z własnej woli, lecz organizatorów szkolnej wycieczki, oglądam film o polowaniu na sardynki.