PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=689545}

Dzikie historie

Relatos salvajes
7,6 129 187
ocen
7,6 10 1 129187
7,6 33
oceny krytyków
Dzikie historie
powrót do forum filmu Dzikie historie

W dawnych czasach określono by ten film może jako dramat psychologiczny albo film obyczajowy. Z tego kręgu kulturowego świetne filmy psychologiczne kręcił Carlos Saura. Niestety, od tego czasu świat kompletnie zidiociał. Teraz obrazy agresji, a nawet śmierci nazywa się komedią. A ludzie już są tak głupi, że jak im się wmówi, że coś jest śmieszne to oni się z tego śmieją. Owszem jest w tym filmie jakaś psychologiczna prawda o człowieku, ale przede wszystkim jest to jedna wielka manipulacja. Dystrybutorzy wybierają takie cytaty z recenzji, które dobrze film sprzedadzą. Dystrybutorzy i twórcy taką etykietkę przyczepiają do filmu, by jak najwięcej ludzi kupiło bilety. Twórcy manipulują widzem, a widzowie to uwielbiają. Dowodem tego jest choćby ogromna popularność współczesnego „Sherlocka Holmesa” – serialu w który manipulacja stała się głównym bohaterem akcji.

W „Dzikich historiach” ginie mnóstwo ludzi, mimo że często wprost tego nie widać: giną ludzie w samolocie, ginie ogrodnik, ciężarna matka, mafioso i jego syn, jeden z bohaterów ginie powieszony, a za chwilę ginie ponownie by całą scenę strywializować... Zadaj sobie proszę pytanie: Ile razy w swoim życiu widziałeś jak ktoś autentycznie umiera? A ile razy widziałeś śmierć na kinowym ekranie, w telewizorze, w komputerze? Czy nie widzisz, że jest tu jakaś monstrualna dysproporcja? Czy nie widzisz jak bardzo jesteśmy zakłamywani przez media? I co zrobisz z tą prawdą? Nic. Dalej pozwolisz robić sobie wodę z mózgu.

Dwa tysiące lat temu ktoś umarł za to, byśmy wszyscy się wzajemnie szanowali, przyjaźnili, kochali... byśmy byli Jednością. Umarł autentycznie, nie filmowo. Raz, a porządnie. Co więcej umarł i zmartwychwstał, by pokonać ludzką nienawiść i śmierć. I czeka teraz na każdego z nas pełen miłosierdzia. I to jest realna, namacalna prawda, która dotyczy Ciebie, a nie jakieś kinowe wypociny. Umęczony i ukrzyżowany ma w tym kręgu kulturowym wykupione prawa autorskie do tematów pt. „agresja” czy „śmierć”, bo zapłacił za nie najwyższą cenę.

Mówi się o „kulturze śmierci” może dlatego, że współczesna kultura nie chce nas do śmierci przygotować, a jedynie chce nas na śmierć uodpornić. Zastanów się czy chcesz by twoja śmierć była właśnie taka „filmowa”, „śmieszna”, była kolejnym nic nie znaczącym, niczego nie zmieniającym widowiskiem? Jeśli nie, jeśli chcesz się do swojej śmierci zacząć przygotowywać to zamiast tego filmu polecam przeczytać książki Elisabeth Kübler-Ross, Stephen Levine'a, Sogyala Rinpocze... a szczególnie Dzienniczek św. Faustyny.
Dz8.pl

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Sugerujesz, że za każdym razem, gdy media piszą, że zginęło X osób, to jest to kłamstwem, bo nie widzimy tego na własne oczy?

A wyjazd z Jezusem to już komplementy odlot. W jaki sposób zmartwychwstanie Jezusa jest "realną, namacalną prawdą"?! Bluźnisz i wypaczasz sens wiary. W dodatku na portalu filmowym.

Czarne komedie nie są od przygotowywania czy uodparniania na śmierć. To zwykła rozrywka. Ale na dobrą sprawę Twoje słowa mogły by tyczyć się każdego filmu, bo każdy film jednak od mojego życia dzieli gruba linia. Więc bojkotujemy kino?

Ale co ja tam wiem, jestem ogłupiony przez media i "kulturę śmierci" :) Miłego namacalnego spotkania ze zmartwychwstałym i pokonywania śmierci. Ja sobie pożyję wśród "kultury śmierci" stworzonej przez dzieci boże, a potem mogę sobie gnić, albo niech mnie hieny rozszarpią, whatever. Ale raczej moja śmierć nie będzie filmowym widowiskiem. W sumie już śmierci Jezusa bliżej do widowiska. Żadnego innego morderstwa nie oglądałem tyle razy detalami wbrew woli, co ukrzyżowania tego biednego gościa.

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Tak: zabijanie i agresja są zabawne. Nie na ulicy, w rodzinie, czy pracy, ale w kinie to super sprawa. Można się wyżyć, odreagować wszystkie nasze stresy oraz pozwolić sobie w wyobraźni na coś co siłą rzeczy jest niemożliwe w realnym świecie.

Wnioskuję po wypowiedzi, że jesteś chrześcijaninem, więc śmiem postawić pewną hipotezę, którą wyniosłem ze studiów (na katolickiej uczelni ;)). Otóż uważasz, że czynisz coś złego gdy twoje myśli są "nieodpowiednie". A polubienie takich filmów wymaga od nas (niestety_ przyjęcia, iż to co dzieje się w naszych głowach należy wyłącznie do nas i nikomu krzywda się nie dzieje, gdy pomyślimy coś nieodpowiedniego. Dlatego w moim pojęciu ten film jest ok. Ja w swojej wyobraźni jestem okrutny, ale wiem gdzie leży granica między tym co pomyślałem, a tym co zrobiłem. Przy czym nie mogę sugerować Ci byś zmienił swój sposób postrzegania, gdyż jeśli dobrze założyłem twój stan religijny, wiara wymaga od Ciebie byś piętnował "grzeszenie myślą". Mogę tylko pozwolić Ci spojrzeć na sposób w jaki ja to odbieram i pozwolić zrozumieć ;)

Pozdrawiam.

Lucky_luke

Widzę, że zrobiłem błąd, bo nie napisałem kontekstu. Otóż wybrałem się z żoną w sylwestra na maraton filmowy i zależało nam na tym, by obejrzeć Hobbita. Tam swoją drogą było może więcej śmierci i okrucieństwa, ale na to byliśmy przygotowani. Jako drugi film wybraliśmy Dzikie historie, bo było napisane, że to komedia, dość zwariowana sądząc po zwiastunie. Pierwsza historia o samolocie kończyła się szokująco, ale tyle czarnego humoru było do zniesienia. Potem było coraz więcej mordów, a ludzie w kinie się śmiali. Naprawdę mnie to uderzyło. Coś jest nie tak z nami skoro patrzenie na śmierć nas bawi. Przez te dwa tysiąc lat od śmierci wiadomo kogo nic się nie zmieniło. To my stoimy i z uśmiechem na ustach patrzymy na biczowanie, umęczenie itd. Owszem, powiecie że to tylko kino, ale dla naszej podświadomości to są realne obrazy. Nasza podświadomość uodparnia się w ten sposób na okrucieństwo. Kiedyś już dawno temu wymyśliłem sobie taką zasadę: jeśli w filmie ktoś ginie i nie ma to wpływu na rozwój akcji to ten film nie jest wart obejrzenia. W Hobbicie też ginęli bohaterowie, ale to miało jakiś sens, coś znaczyło. W filmie, któremu poświęciłem kilka lat życia, w Dersu Uzale też ginie główny bohater, ale z sensem. Za każdą śmiercią jest jakieś życie. Jeśli śmierć przestanie cokolwiek znaczyć to i życie będzie tylko ciągiem przypadkowych zdarzeń. Nie chodzi mi o grzeszność, chodzi mi o znaczenie życia. Film ratuje trochę ostatnia historia, błyskotliwa, nie tak okrutna. Czemu cały film nie był taki jak ta ostania historia? Według mnie twórcom zabrakło polotu. A głos na forum zabrałem dlatego, że poczułem się oszukany, bo ani opis filmu, ani zwiastun nie oddawały tego co było w filmie. Za uwagi o Jezusie, jeśli kogoś to obraża, przepraszam. Faktem jest jednak, że Jego śmierć była największym "widowiskiem" na świecie. Pierwsza zapowiedź do tej "mega-produkcji" ukazała się tysiące lat temu. Potem były następne. I ta historia ciągle żyje, ciągle się rozwija. Wszystkie filmy razem wzięte wyglądają blado przy serialu tak skomplikowanym, tak rozciągniętym w czasie jak dzieje zbawienia. Ten spektakl rozgrywa się na moich oczach. Zajęło mi ponad czterdzieści lat życia żeby sobie to uświadomić i bardzo mnie to cieszy. Odnalazłem sens życia, więc i moja śmierć będzie miała sens.

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Jestem otwartym człowiekiem: potrafię zrozumieć twoją postawę. Jednak jestem zdania, iż umiem rozgraniczyć co jest na serio, a co nie oraz zapanować nad własną agresją. Dlatego potrafię zapłakać nad czyimś nieszczęściem. Umiem też zamordować kogoś w myślach w okrutny sposób, by poczuć się lepiej.

Ale zakończenia "Dersu Uzały" nie musiałeś mi zdradzać. Teraz będę odkładał ten film przez następne 10 lat, żeby zapomnieć, że mi to powiedziałeś :D

Lucky_luke

Nie ma takiej potrzeby. Film Kurosawy, a także rosyjska adaptacja o której mało kto wie zaczynają się od wiadomości o śmierci Dersu. Twórcy mieli taki pomysł na przedstawienie tej historii. Tylko w książce jest ta historia przedstawiona chronologicznie. Śmiało oglądaj, bo pod każdym względem jest to arcydzieło. Parafrazując sławą myśl powiem skoro przy temacie śmierci jesteśmy: zobaczyć Dersu Uzałę i umrzeć.

ocenił(a) film na 10
mariuszkwiatkowski

Kompletnie nie zrozumiałeś tego filmu :D To nie śmierć tu jest zabawna, raczej okoliczności w której do niej doszło. W każdym z nas drzemie taka bestia, tylko na co dzień hamujemy się.

ocenił(a) film na 9
mariuszkwiatkowski

to jest czarna komedia, a to robi dużą różnicę, bo zakłada elementy drastyczne, brutalne.
Rzeczywiście film jest pełen przemocy, ale pokazuje jak bardzo ludzie potrafią się nakręcić i co z tego może wyniknąć. Może więc również spełniać zadanie kampanii przeciw przemocy ;).

ocenił(a) film na 7
mariuszkwiatkowski

Polecam poczytać Rolanda Topora.

ocenił(a) film na 6
pan_dziejaszek

nie sądzę żeby komuś kto poświęcił kilka lat życia Dersu Uzale i przygotowuje się na śmierć ze Świadkami Jehowy mogło jeszcze cokolwiek pomóc. zresztą skoro odnalazł w tym sens życia i szczęście to po co mu to zabierać...

francislionel

Nie chce mi się toczyć dyskusji na takim poziomie, ale dla ogólnego obrazu dodam, że moje nawiedzenie występuje... w Kościele katolickim, a zgłębianie tematu śmierci trwało ponad 20 lat i nie ograniczało się tylko do naszej kultury, ale także do doświadczeń kultury Dalekiego Wschodu. Książki tych autorów, których wymieniłem powyżej (Elisabeth Kübler-Ross, Stephen Levine'a, Sogyala Rinpocze "Tybetańska księga życia i umierania", "Dzienniczek" św. Faustyny) polecam, bo sam czytałem i nikt mi tego nie zabierze. Po prostu są ludzie (podobno zodiakalne skorpiony tak mają), którzy są na tym temacie zafiksowani i wiedzą o czym mówią. A to co pisze Roland Topor to żałosne, nic nie warte wymysły pustego, prześmiewczego umysłu... a z pustego i Salomon nie naleje.

ocenił(a) film na 6
ocenił(a) film na 7
mariuszkwiatkowski

O horoskopami też się interesujesz? Czy to się nie kłóci z sobą?

Rini

Nie, horoskopy jako przewidywanie przyszłości mnie nie interesują, ale być może moment przyjścia na świat wpływa jakoś na charakter człowieka. Nie wiem, bo się w ten temat nie wgryzam. Napisałem, że "podobno zodiakalne skorpiony tak mają", bo powiedziała mi o tym znajoma, która też takie zainteresowania miała i też była urodzona pod tym znakiem więc może coś w tym rzeczywiście jest.

mariuszkwiatkowski

Mam pomysł. Skoro istnienie Boga-Człowieka jest kwestią umowną – jak zasugerował tu jeden kolega – to zawrzyjmy pewną komiksową umowę. Umówmy się zupełnie teoretycznie, że istnieje pewien Superbohater, który w męczarniach umarł za ludzi. Jego główną ideą jest hasło „Kochaj nieprzyjaciół”, które potwierdził swoją śmiercią. Umówmy się też, że istnieje jeszcze pewien Super-anty-bohater, który pragnie zniszczyć dzieło Superbohatera. Jego głównym przesłaniem jest coś w stylu: „Nienawidź nieprzyjaciół, zabij nieprzyjaciół, jeśli nie możesz naprawdę to choćby w myślach... zabij nieprzyjaciół!”

Zastanówmy się logicznie jak będzie działał Super-anty-bohater. Czy na przykład będzie próbował ośmieszyć mękę i śmierć Superbohatera? Nie, bo wtedy tylko by go umocnił. Ludzie, którzy stoją po stronie Superbohatera zwarli by szyki w jego obronie. Super-anty-bohater zrobi coś innego. On zacznie ośmieszać cierpienie i umieranie człowieka. Zacznie on wpierać ludziom, że cierpienie i umieranie nie mają wartości. Pod płaszczykiem czarnego humoru będzie wtłaczał w ludzką podświadomość to, że w życiu nie ma wyższego porządku, a jest jedynie porządek społeczny, pod którym czai się jakaś ludzka „dzikość”. Więcej, Super-anty-bohater zacznie dawać przyzwolenie, zachęcać człowieka do tego, by stawał się złym, agresywnym, jeśli społeczeństwo nie spełnia stawianych przez niego warunków.

Super-anty-bohater zacznie w ogóle zakłamywać naturę ludzką. Zacznie wmawiać człowiekowi, że agresja i chęć zabijania są naturalne, że są w człowieku zakodowane przez naturę za przyzwoleniem samego Superbohatera. Tymczasem w naturze zabijanie nie jest związane z agresją. Wynika ono z konieczności przeżycia. Nie tylko zwierzęta nie zabijają dla przyjemności czy w odwecie. Także ludzie, którzy żyją w pierwotnym środowisku czyli prawdziwi myśliwi tego nie robią. Takim przykładem jest choćby Dersu Uzała, który nie tylko nie rozumiał jak można zabijać dla zabawy, który nie tylko uważał że grzechem jest nie podzielić się upolowaną zwierzyną z innymi, ale nad to po zabiciu zwierzęcia modlił się dziękczynnie nad nim, prosił duszę zwierzęcia o wybaczenie, że musiał je zabić by sam przeżyć. Myślę, że podobnie ludzie mający kontakt z umieraniem – myśliwy, żołnierz, wolontariusz hospicjum – mają szacunek dla śmierci. Nie mają go artystyczni degeneraci, bo niby skąd.

Pobawmy się dalej w ten tok myślenia. Super-anty-bohater jest zbyt słaby by wprost zmierzyć się z Superbohaterem. Nie walczy on też z człowiekiem wprost. Perfidia jego działania polega na tym, by tak sprawy obrócić, by człowiek sam niszczył siebie. To człowiek – sam siebie i jeden drugiego – ma zakłamywać, otumaniać, niszczyć. Największym wobec tego sprzymierzeńcem Super-anty-bohatera jest ludzki egoizm, egocentryzm, jest ludzkie ego. Super-anty-bohater musi jak najbardziej budować w człowieku wiarę w siebie. Kusi człowieka tak samo, jak kuszony był Superbohater kiedyś na pewnej pustynnej planecie. Roztacza przed człowiekiem wizje bogactwa, władzy, wiecznego świętego spokoju. „Masz prawo być zły, jeśli tego nie dostajesz” - szepce do ucha człowieka Super-anty-bohater - „Masz prawo walczyć o swoje”. I co najważniejsze to wcale nie wymaga tego, by człowiek uwierzył w istnienie Super-anty-bohatera. Człowiek wcale jakiejś formy zła nie musi wyznawać, by on osiągnął swój cel. Wystarczy, że człowiek uwierzy w swoje egoistyczne „ja” i zapomni na śmierć o Superbohaterze i o wartości swojej własnej nieśmiertelnej duszy, którą od niego dostał.

Czemu Superbohater po prostu nie zniszczy Super-anty-bohatera tak, jak to jest w każdym filmie z Supermanem, Batmanem czy Spider-manem? Bo w przeciwieństwie do tych Superbohaterów ten Superbohater kocha swoich nieprzyjaciół, a więc kocha też Super-anty-bohatera. Pokona go dopiero wtedy, gdy wytrąci mu z rąk jego główną broń – śmierć.

Ale to wszystko to tylko umowa. Tak naprawdę nie ma żadnego Superbohatera i Super-anty-bohatera. Nie ma żadnej walki o twoją duszę. Po co sobie tym głowę zawracać? Czytać Biblię - najpopularniejszą książkę na świecie? Czytać Dzienniczek św. Faustyny - najpopularniejszą w świecie polską książkę? Lepiej iść do kina na durny film o którym za kilka lat nikt nie będzie pamiętał i dać się otumanić do reszty...

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

wyciągnij kij z d*py

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Gatunek czarnej komedii jest znany nie od dziś. Na tym w zasadzie on polega, że się śmiejemy z rzeczy, które w życiu codziennym są przykre, tragiczne, dramatyczne.

Przytaczanie tutaj "czyjejś śmierci za nas", to trochę nie na miejscu. Przytoczyłeś to jako fakt, a dobrze wiesz, że to kwestia umowna.

ocenił(a) film na 10
mariuszkwiatkowski

BO TO JEST CZARNY HUMOR, A CZARNY HUMOR JEST DLA LUDZI Z DYSTANSEM. JAK CZEGOŚ TAKIEGO NIE MASZ TO NIE OGLĄDAJ!

ocenił(a) film na 5
FearTheRipper

mimo dystansu i zabawy w czasie pierwszego epizodu mnie film znudził czy nawet trochę zniesmaczył. Zdziwiły mnie aż takie salwy śmiechu na sali. Masowa "kultura" ;/

ocenił(a) film na 6
princessselma

Ludzie siedząc w grupie śmieją się z czegokolwiek. Film nie do końca mnie przekonał, ale niezaprzeczalnie ma coś w sobie. Nie jest jednak równy i historie mimo, że krótkie mają dłużyzny. Wciąż jednak niewiele jest tego typu nowelowych filmów, a jeszcze mniej z czarnym humorem.

mariuszkwiatkowski

czarny humor jest jak 2 nogi - nie każdy je ma

ocenił(a) film na 8
mariuszkwiatkowski

Uwielbiam takich monotematycznych ludzi bez dystansu do życia i siebie, którzy wszystko mierzą jedną linijką. Jakbyś zobaczył film, który gloryfikuje użycie czerwonych kredek zamiast niebieskich, to też pewnie byś znalazł jakąś okazję, żeby pomarudzić o Jezusie. Który - jeśli kiedykolwiek istniał - to teraz śmieje się serdecznie i do rozpuku, zarówno z Ciebie, jak i z tego przezabawnego filmu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones