Naprawdę aż nie dobrze się robi gdy małolaty tak słabe filmy windują do rangi arcydzieła. A tak jest. Bo do cholery dobry film to nie jest. Wystarczy spojrzeć na scenariusz. Pseudo-intelektualny bełkot, pełen dziur. Aktorstwo? Czy Kutchera człowiek przy zdrowych zmysłach nazwie aktorem. Amy Smart? To samo. Reżyseria? Może fani tego bździela uważają że wybitna. Takich minusów jest całe mnóstwo. Ponadto brak tempa, napięcia, klimatu. Całkowicie popieram założyciela tematu poniżej również krytykującego ten film. I jeszcze coś. Zastanawiam się kim są ci ludzie, którzy nazywają te filmowe monstrum arcydziełem. Wiadomo że nastolatki. Osoby, które na pytanie kim jest Scorsese odpowiadają czy to coś do jedzenia? Osoby, które tkają sobie do łbów jednym pociągnięciem Piratów, High School Musical i Pokemonów. Osoby o nie ukształtowanym guście filmowym. Aż strach pomyśleć co by było gdyby zagrał tu Johny Depp. Także nie warto odmóżdzać się tym gniotem.
Do "fanów" efektu motyla:
Obejrzyjcie sobie coś, niewiem, może Kubricka, Scorsese, Leone, Peckinpaha, Polańskiego, Spielberga, Finchera (którego nie znoszę, ale poziom reprezentuje), Viscontiego, Coppoli, cokolwiem. Zobaczycie wtedy kontrast, który być może otworzy wam oczy.
Ale porównywanie "Efektu motyla" do filmów na głupich nastolatków jest zupełnie nie na miejscu! Czy w np. w "American pie", który jest prawdziwym przykładem beznadziejnej produkcji na tematy beznadziejne, można powiedzieć o jakiejś filozofii? Nie! Okey zgadzam się co do "Łowcy jeleni", ale nie należy porównywać świetnego scenariusza do filmów przeznaczonych dla "gówniarzy" -.-'' Powiem tak- twoja "recenzja" świadczyła o tym, że siedziałeś, albo siedzisz nadal w dołku intelektualnym, który na temat "Efektu motyla" koliduje z moimi imperatywami.
American pie jest filmem lepszym od Efektu motyla. Gra aktorska na podobnym poziomie, a przynajmniej nie udaje czegoś czym nie jest.
Za mało filmów widziałaś laluniu, nie pogadasz.
Przesłanie efektu motyla to jedno, a wykonanie to drugie. Kiedy wreszcie dzieciarnia nauczy się filmy fachowo oceniać?
Jeżeli chcesz zapodać mi teraz tekstem, że "siedzę w dołku intelektualnym" to przeczytaj moje posty na poprzedniej stronie i może odnieś się do czegoś, a nie wpadasz tak, ani be ani me.
No jeżeli uważasz, że "American Pie" jest lepszym filmem od "Efektu motyla" to właśnie o tobie można powiedzieć, że znasz mało filmów. Twoje ocenianie filmów ogranicza się jedynie do gry aktorów, co sugeruje, że twoje odbiranie efektów jest monosensoryczne i ograniczanie się tylko i wyłącznie do patrzenia, nie do rozumienia.
Więc chłopczyku, jeżeli uważasz, że twoje czynności mózgowe są prawidłowe to radze skierować się to specjalisty, ale obawiam się, żemoże być już za późno.
(okej, potraktuję Cię poważniej, może zmienisz styl i coś z tego jeszcze będzie)
Widzę, że oceniłaś na fw ledwo 7 filmów, więc bądźmy szczerzy o ocenianiu filmów nie masz zielonego pojęcia.
Aktorstwo to tylko składowa wrażenia i smaku. Nie rozmawiamy tutaj o teorii i nie próbuj zabłysnąć, bo bredzisz:
{
Jak zmysły mają się do gry aktorskiej? sama gra aktorska odzdziałuje już na nasze dwa zmysły. Więc Twoje wyszukane słówko jest bezsensu.
}
Porównałem te oba filmy tylko w sferze gry aktorskiej dla kontrastu, a całą sytuację może lekko przerysowałem.
American Pie jakby nie było nie jest filmem złym, podobnie jak Efekt motyla. Oba to filmy przeciętne (z tego co widzę oba dostały ode mnie 5/10), ale daleko im do "wielkiego kina".
Efekt motyla leży w każdym aspekcie, wcześniej pisałem o scenariuszu, czyli dialogach i fabule, a więc także o reżyserii. Wszystko dosłownie o kant dupy. Dlatego mój subiektywny odbiór tego filmu nie był taki, jak w przypadku świetnej pod każdym względem Gorączki, czy Ojca Chrzestnego.
Jeżeli znowu chodzi o treść to jest zerżnięta z czego tylko można.
Filmy time travel, takie jak 12 małp, Donnie Darko, Powroty do przyszłości, czy inne obejrzyj to będziesz wiedziała o czy mówię.
A poza tym banalna (bez obrazy) i pełna błędów logicznych (zobacz: temat niżej).
Cytat, który podałem powyżej jest z filmu z lat 90-tych. Próbuj.
Na razie tyle.
Chodzi konkretnie o ten temat:
http://www.filmweb.pl/topic/633485/Błąd+w+filmie.html
Ja tam próbowałem film bronić, na początku z mizernym skutkiem (to było rok temu), a później chyba nawet mi się to udało, ale to nie zmienia faktu, że BŁĘDY LOGICZNE są, co o scenariuszu chyba nie najlepiej świadczy.
"Self-improvement is masturbation, self-destruction is the answer."
Nie mogłem się powstrzymać.;-)
Dobra, napisze jeszcze raz bo kiedy to napisałam przed chwilą wbiło się gdzieś na 3 stronę tematu, a lubię jak ludzie czytają moje wypowiedzi i chcę żeby było je widać.
DARIA jest świetna.
"Uhahałam" się.
Za krótki? Ups to jeszcze coś dopiszę.
Założycielu tematu...masz całkowitą rację.
Ale lubię sobie efekt motyla włączyć...np kiedy prasuję.
Dzisiaj prasowałam mamie z okazji Dnia Matki , i obejrzałam go po raz n-ty.
Po drugie... nie wymagaj od każdego przeciętnego człowieka, albo nawet człowieka poniżej przeciętnej :) żeby znał się na kinie. Cóż jak narazie filmweb jest stroną dla każdego, więc niestety musimy się pogodzić na to, że wszyscy mogą wyrazić tutaj zdanie, niezależnie od tego czy jest spaczone czy też nie.
Widzisz...ja pogodziłam się z faktem, że Kevin Spacey i Edward Norton i Helena Bonham Carter i Alan Rickam byli, czy też są dalej na niższym miejscu od Herta Legera tylko dlatego, że mu się umarło. A Hugh Laurie? Co on robi w TOP10? To, że gra w fajnym serialu nie znaczy, że ma się tam znajdować czyż nie? To samo jest z filmami:P
Trochę się rozpisałam...przepraszam to wszystko przez to, że moja pierwotna wypowiedź okazała się dla filmwebu "za krótki" :)
Być może mam rację, ale nie każdemu podoba się forma mojej opinii. Nie ukrywam że jest prowokacyjna, bo czasem inaczej się nie da kogoś nakłonić do dyskusji.
Z tym Ledgerem to masz rację. Za chwilę się dowiemy że "Zjadacz Grzechów" to film wybitny.
Pozdrawiam.
P.S Czasem też mam takie zboczenie że lubię obejrzeć coś ewidentnie złego. Z premedytacją obejrzałem kolejny film wirtuoza kina, Bolla, pt. "In The name of The King". Przynajmniej się pośmiać idzie. Ba!!! I obejrzę kolejne jego "dzieła".
Ja nie widziałem nic Bolla, ale lubię od czasu do czasu obejrzeć komedie typu Farciarz Gilmore.
Swoją drogą Robercie ( mam nadzieję, że mogę się tak do Pana zwrócić:) ) co sądzisz o takich filmach jak "Stay" i "Donnie Darko"?
Napiszę już teraz, że ja te dwa filmy bardzo lubię i cenię . Czy sądzisz, że są lepsze? Gorsze?
Bardzo bym chciał się odnieść do tych filmów, ale kurcze ich nie widziałem. Najbardziej żałuję "Donnie Darko", ponieważ ma dobre recezje. Z tego co wiem nie ma go chyba u nas na DVD. Chociaż może się mylę.
Nie ma go DVD, ponadto istnieją dwie wersje. Kinowa, oraz directors cut(dłuższa)i podobno dużo gorsza, więc nawet jej nie oglądałam.
Nie masz czego żałować, skoro nie lubisz filmów dla nastolatków. DD skierowany jest do tej grupy wiekowej. A Efekt nawet ma nad nim sporą przewagę, bo DD adresowane jest do nastolatków emo.
Stay polecam, ze względu na formę. O treści nie ma co wspominać, film jest pusty jak wydmuszka. Wizualnie jest fantastyczny i (tylko) dlatego warto go zobaczyć.
Bez przesady. Nie pisałem że nie lubię WSZYSTKICH filmów dla nastolatków. Gdyby się uwziąć to co drugi film można tak sklasyfikować (spidermany, Bondy itp.).
"Efekt Motyla" ma tę wadę że właśnie wśród konkretnej grupy wiekowej uchodzi za nie wiem jakie arcydzieło. Dla kogoś wypowiedzenie w filmie kilku ambitniejszych słów może już być namiastką arcydzieła. Reszty dopełnia rola Kutchera- idola śliniących się nastolatek.
Ale ja nie powiedziałem, że nie lubisz WSZYSTKICH filmów dla nastolatków. Są takie, w których starszy widz może znaleźć coś dla siebie, tu się całkowicie zgadzam. Donnie takim filmem nie jest, a na dodatek grupa docelowa jest jeszcze starannie dobrana, w formie umalowanych słuchaczy My Chemical Romance z wyprostowanymi włosami.
To samo mógłbym powiedzieć o DD. Też zupełnie bezpodstawnie nazywany jest arcydziełem. Nawet częściej niż Motyl. Jest jedna różnica - zamiast drewniaka Kutchera, w którym kochają się głównie dziewczynki, jest drewniak Dżylenhal, w którym kochają się przeważnie chłopcy.
Sensownie piszesz. Zresztą najlepiej będzie samemu obejrzyć DD, i wyrobić sobie własną, subiektywną opinię.
"Donnie takim filmem nie jest, a na dodatek grupa docelowa jest jeszcze starannie dobrana, w formie umalowanych słuchaczy My Chemical Romance z wyprostowanymi włosami."
Wystarczy zobaczyć jak oceniają poszczególne grupy wiekowe ten film na IMDb, by trochę jednak powiększyć grono potencjalnych adresatów.
Film widziałeś kilka lat temu, w bezpośrednią dyskusję na jego temat boisz się wejść, ale od wyzywania na około wszystkich, którym się podobał, to jesteś pierwszy.
Pogratulować.
A Robert widzę, także pozbawiony własnego punktu widzenia i przyjmuje opinię innych za pewnik.
PS Co to do kurwy nędzy jest "emo"?
Trudno się wypowiadać na temat filmu, którego się nie widziało. Nigdy nie przyjmuję innych opinii za pewnik. Nie mogę także (bez obejrzenia konkretnego filmu) kłócić się z kimś czy jest dobry czy nie. Jeszcze nikt na mnie nie wymógł z góry swojego spojrzenia na konkretny obraz.
P.S też mnie ciekawi co to "emo"?
Już to wcześniej słyszałem, tudzież od Crisa, więc zerknąłem na google.
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Emo_(ludzie)
O to chodzi?
Zobaczyłem też na "My chemical romance". Nie najgorszą mają nutkę, ale ogólnie gardzę tą subkulturą, a metalu itepe nie słucham.
Nie pamiętam ani Donnie Darko ani Efektu Motyla za dobrze, więc o filmach nic nie powiem, ale ciężko oba te obrazy zakwalifikować jako obrazy dla nastolatków jeżeli oba miały w USA kategorię wiekową R. Oba filmy, z tego co pamiętam spokojnie można by wygładzić i wypuścić z kategorią wiekową PG-13. Zyski byłyby większe. Zresztą ciężko w przypadku DD mówić o jakimkolwiek adresowaniu do grupy wiekowej, jeśli film był wyświetlany ledwo w 50 kinach w USA na początku. Ot, film jak filma, każdy może go odbierać jak sobie chce.
Dokładnie, ale ja z Crisem to wolę już liczbami gadać, dla pewności.
W dodatku co by nie napisał to czuję grubymi nićmi szyty podtekst do mojej osoby.
Sam z ciekawości zajrzałem na IMDb i tak jak myślałem film jest dla nastolatków (niekoniecznie emo - chwila refleksji nie znaczy jeszcze, że masz zamiar ciąć się żyletką), bo to ludzie poniżej 18 roku życia oceniają najwyżej (średnia blisko 9.0). Jednak lista peanów na nich się nie kończy, bo oceny 8 i 7 (im grupa wiekowa starsza tym niżej) to oceny bdb na tamtym serwisie.
Źródło: http://www.imdb.com/title/tt0246578/ratings
To ciekawe Cris na jakiej podstawie wyrobiłeś sobie o mnie zdanie.
Fajnie, że zostałam imoł. To teraz takie modne, jeśli ktoś ci nie spasował...nazwij go imoł- będziesz super!
Po pierwsze "Dżylenhal" nie jest drewniany.
Po drugie, Donnie Darko to niebanalny pomysł, i dobre wykonanie, i wydaje mi się też, że był pierwowzorem pomysłów typu "Efekt motyla"
Po trzecie...cóż nie przypominam sobie żebym gdzieś napisała, że to arcydzieło...ale imoł już tak mają, że w napływie imołcji piszą róże rzeczy...
Co to kurwa jest?
Wchodzę na forum, grzecznie dyskutuje i nagle wyskakuje jakiś ni z gruchy ni z pietruchy bo podoba mi się film, który Tobie się nie spodobał...o przepraszam ale teraz czuje się jak na forum Harego Potera.
Cóż, możesz być też pewien, że do grupy wiekowej 1-18 lat nie należę, więc o!kurwa! Twój plan chyba spalił na panewce.
Ależ się człowiek może wkurwić przez takich jak ty wiesz.
Teraz czekam...kim jestem od tej chwili? Imoł odpadło...co teraz wynajdziesz na niezastąpionej nonsensopedii? MoCher? Pedał? Majkel Dżekson? Ehh.
Uzi...nie staraj się. Idź się zabić. I tak umrzesz. Jesteś imoł.
Ciekawe, zaiste. Nie nazywam wszystkich emo, tylko fanów Doniego.
Po pierwsze, Dżylenhal jest drewniany. Po drugie, zawsze był drewniany. Po trzecie zawsze będzie drewniany.
"Donnie Darko to niebanalny pomysł, i dobre wykonanie"
To twoje zdanie, moje jest inne. Jak myślisz, które z nich ma dla mnie jakąś wartość, a które nie ma jej wcale?
A gdzie ja napisałem, że ty nazwałaś Doniego arcydziełem? Pokaż mi mój komentarz o takiej treści, a w ramach pokuty pójdę do Częstochowy na palcach lewej ręki.
"To jest kurwa wojna. Musicie zabijać, albo nie przeżyjecie."
Dobra, dość Bogusia. Kurwy nie robią na mnie wrażenia, a na pewno nie takie, o jakie ci chodziło.
To, droga koleżanko, jest forum publiczne. Mogę sobie tu wleźć i napisać co mi się żywnie podoba. Dopóki nie złamię prawa, lub regulaminu strony. Nie zrobiłem tego, więc mój komentarz będzie tu wisiał do końca świata i jeden dzień dłużej (ale mnie wzięło na cytaty).
Poza tym, nie pisałem do ciebie, ale do Roberta. Możesz dalej sobie grzecznie dykutować, a obok/pod/nad ja będę pisał co mi się żywnie podoba (powtórzenie zamierzone).
Nie obchodzi mnie ile masz lat. Nie mam "planu", a nawet gdybym miał, twój wiek nie miałby z nim nic wspólnego.
Nie używam nonsnsopedii. Wikipedii też. To działka Uziego.
W tej chwili jesteś rozhisteryzowaną nastolatką, nieważne ile naprawdę masz lat, która wzięła do siebie słowa, które do niej nie były skierowane i robi wokół tego wielki szum. Poszukaj sobie nazwy na nonsensopedii.
Wielkie Yo!
PS
Nie baw się nawet w duże litery, kiedy rzucasz do kogoś kurwami. Zachowywanie pozorów kultury w takim momencie jest po prostu komiczne.
"Tak więc teraz zanim napiszesz na forum jakąś gównianą wypowiedź...zastanów się dwa razy zanim klikniesz "ok" bo ja mogę się tam później zjawić. "
:D
Stay cool, honey bunny.
Z własnego doświadczenia wiem, że bycie impulsywnym nie popłaca, koleżanko.
Cris,
rozumiem, rozumiem, Twój ból, naprawdę rozumiem, ale excuse mi, czy nazwanie Twojego ulubionego filmu gównem jest choć w połowie tak wredne, jak to co robisz teraz?
Nie podparte żadnymi argumentami, lekceważące stwierdzenie: "fani Donniego to nastolatki emo". Ja podparłem się liczbami, by wykazać pewną zależność, czy też by nadać kolorów tej czarno-białej komedii, której zarys kreślisz szybkimi, lecz zdawkowymi ruchami.
Cris,
odpisuj na moje posty, które do CIEBIE adresuję. Nie jest to konieczne, ani wpisane w annałach filmwebowego regulaminu, ale - jak już kiedyś mówiłem - jest to zdrowy odruch, który w realnej rozmowie był powinien nastąpić, a na forum uchodzi płazem.
Nie odpisuj na moje "pierdolenie" o 28 dniach, jeżeli najzwyczajniej w świecie mnie i mojego pióra nie lubisz, ale do cholery(!),
1. nie generalizuj
2. nie uogólniaj
3. nie nazywaj mnie - nawet robiąc to na około - emo,
bo...
jedziesz ostro po bandzie.
Moim zdaniem DD to film, jak każdy inny i grono fanów może znaleźć w każdej grupie społecznej, na co przedłożyłem dowody.
Oddam za wygraną nawet, jeśli powiesz "wszyscy fani DD za wyjątkiem Uziego to emo" i nie będę się kłócił o te "literki" na IMDb. Ale, proszę Tebe, nie nazywaj mnie:
1. snobem
2. emo,
bo...
na następnym zakręcie ja już nawet tej bandy nie widzę.
Pozdrawiam, Cris.;-)
Szanuj bliźniego swego i nie denerwuj go.
Wymień mi moje grzechy jeśli chcesz, ale nie zaczynaj (znowu...)...
„The dreams in which I'm dying are the best I've ever had”
Popisałeś się na poprzednich stronach znajomością angielskiego, dlatego Ci to przetłumaczę (luźny przekład):
"moje ulubione sny to te, w których umieram".
Tak się kończy Donnie Darko, taki masz opis. To nie jest emo? To jest bardziej emo niż zrobione polaroidem zdjęcie kolesi z MCR prostujących ufarbowane na czarno włosy kolesiom z Fallout Boy.
I żebyś jeszcze nie pomyślał, że mam cos przeciwko cytatom z piosenek w opisie. Wkleił byś sobie na przykład "I've become comfortably numb", pewnie bym Ci nawet pogratulował.
Liczby z imdb mam w ... nosie.
1. Nie miałem jak dotąd styczności z tą subkulturą, nie wiedziałem o ich istnieniu kiedy wstawiałem ten opis.
2. To co w cudzysłowiu niekoniecznie odnosi się do osoby, która to cytuje, a bardziej do osoby, która to powiedziała.
3. Temat snów jest dla mnie frapujący. Kiedyś dość często śniło mi się, że spadam. Teraz jest to jedyny sen, jaki pamiętam.
4. Opis jak każdy inny, mogę go w każdej chwili zamienić na inny lepszy cytat. Bądź pozostawić puste pole.
5. Nie jestem orłem z angielskiego (choć matura poszła mi bdb), ale proste cytaty rozumiem.
A może masz jakiś "cool" (tzn non-emo) cytat, z jakiegoś filmu z mojej topki?
1. Emo to nie subkultura, to styl życia.
2. Nieważne są intencje, liczą się efekty. A wygląda to jak pseudo-samobójcze jojczenie na swój ciężki, nastoletni los.
3. Temat snów mam obok liczb z imdb.
4. A zostaw, o tym niżej.
5. Cieszę się Twoim szczęściem, choć o angielskim to akurat była drobna ironia.
6. Cytaty akurat są na imdb, poszukaj sobie. Poza tym nie mam pojęcia jak wygląda Twoja topka, o tym też niżej.
A teraz poważniej, bo powyższe pisałem z przymrużeniem oka, co jakiś francowaty użytkownik mógłby przegapić. Nie uważam, że wszyscy fani DD to emo. Jestem przekonany, że są wśród nich osoby starsze niż te -naście lat, osoby trzeźwo myślące. Różni ludzie, różne gusta. Ja piszę wyłącznie o grupce fanów, z jaką kojarzy mi się filmwebowe forum tego filmu.
Dowód b), naczelny fan i obrońca tego dzieła:
http://www.filmweb.pl/user/462928/rabbi40.html
I jeszcze coś, bo mi się teraz przypomniało. Filmweb nie kręci się wokół Ciebie, nie jesteś tu pępkiem świata. Moje komentarze nie zawierają podtekstów skierowanych do Ciebie, nie są pisane z myślą o Tobie. Miło spędzałem na filmwebie czas, kiedy Ciebie tu nie było, w co może ciężko Ci uwierzyć, i nie będę tęsknić, jeśli zrobisz sobie od FW przerwę.
Nie boję się rozmawiać o żadnym filmie. Tyle że tu miałbym niewiele do powiedzenia, poza "nie pamiętam" lub "pamiętam że był chujowy".
Odpowiedź na kolejne komentarze zależeć może od mojego chwilowego nastroju. Nie zdziw się więc jeśli jej nie będzie.
Nie martw się też, że znowu napiszę coś niemiłego na Twoim blogu. Wolę nawet tam nie zaglądać, nie patrzeć jakie filmy oceniasz i jak to uzasadniasz - to odnosi się również do "o tym niżej".
Pozdro
Niewiele pozostało do skomentowania, a więc będą tylko wyrwane z kontekstu sprostowania.
Wiem, że na temat angielskiego pisałeś z ironią, wiem też, że robię liczne błędy gramatyczne.
Znam Ci ja użytkownika rabbi40, miałem z nim wątpliwą przyjemność rozmawiać z nim n/t Ojca Chrzestnego. Doczepił się nawet do mnie na forum DD, kiedy pisałem o (cytuję:) "rewelacyjnym rzemiośle filmowym", jakim jest rzeczony film.
I to co zrobiłeś - ocena innych fanów przez pryzmat rabbiego - to była generalizacja.
Gdybyś napisał jak trzeba, sam przyznałbym Ci rację.
Bo tak jak Ty - przykładowo - wstydzisz się za "DARIĘ", że podoba jej się Twój ulubiony Efekt motyla (wiem, że oceniłeś tylko na 6/10), tak ja wstydzę się, że ten rabbi jest fanem Donniego.
Cytat zmieniłem dla śmiechu, akurat na ten co zaproponowałeś, choć tak się składa, że bardzo lubię Floydów.
I nie mów, że nie zaglądasz do mnie na bloga, bo obaj wiemy, że to nie jest prawda.;-)
Nie znam zbyt dobrze użytkownika Rabbi, nie wiem czy rozmowy z nim to wątpliwa przyjemność. Zapamiętałem jego avatar z forum Och, gdzie bronił DD. I tak mi się już kojarzy. Nowym przykładem przy kolejnych dyskusjach będzie użytkowniczka Franca (swoja drogą, mocno przesadzony ten nick).
Dalej uważam, że Donnie skierowany jest głównie do nastolatków i większość z nich to emo, leczące kompleksy takimi dziełami. Ale tu pisałem raczej o użytkownikach filmwebu.
Robert:
"Efekt Motyla" ma tę wadę że właśnie wśród konkretnej grupy wiekowej uchodzi za nie wiem jakie arcydzieło.
Przypominam, że wcześniej tłumaczył, że mówi o forumowiczach.
Moja odpowiedź:
To samo mógłbym powiedzieć o DD. Też zupełnie bezpodstawnie nazywany jest arcydziełem.
Nie wstydzę się za DARIĘ i inne tutejsze zjawiska, bo Efekt motyla nie jest ani moim ulubionym filmem, ani nie uważam go za arcydzieło. Takie określenia natomiast pasują idealnie do Twoich poglądów n/t DD.
Cytat nie był przypadkowy. Wybrałem go ze względu na wartość i muzyczną, i filmową. Nie trzeba być fanem Floydów żeby docenić pierwszą. Drugiej nie znasz. Nie musisz więc nawet dodawać, że zmieniłeś go "dla śmiechu".
Nie zaglądam. Chcąc nie chcąc, widzę tyle Twoich mądrości na różnych forach i blogach, że jeszcze specjalnie ich szukać nie będę. ;-)
"Dalej uważam, że Donnie skierowany jest głównie do nastolatków i większość z nich to emo"
Nie zgodzę się z tym "emo". O ile mi wiadomo jestem w miarę zdrowym młodym chłopakiem, film podoba się także mojej matce, ojcu i siostrze. Ogólnie cieszy się dużym uznaniem zarówno wśród młodzieży, jak i wśród dorosłych. O czym świadczą przede wszystkim literki, które masz w nosie.
Użytkownik Gattsu napisał:
"Nie pamiętam ani Donnie Darko ani Efektu Motyla za dobrze, więc o filmach nic nie powiem, ale ciężko oba te obrazy zakwalifikować jako obrazy dla nastolatków jeżeli oba miały w USA kategorię wiekową R. Oba filmy, z tego co pamiętam spokojnie można by wygładzić i wypuścić z kategorią wiekową PG-13. Zyski byłyby większe. Zresztą ciężko w przypadku DD mówić o jakimkolwiek adresowaniu do grupy wiekowej, jeśli film był wyświetlany ledwo w 50 kinach w USA na początku. Ot, film jak filma, każdy może go odbierać jak sobie chce."
I to też jest jakiś dowód.
Oczywiście możesz mieć takie zdanie, ale jeżeli głosisz je na forum, to musisz liczyć się z tym, że ktoś będzie starał się je podważyć.
"Nie wstydzę się za DARIĘ i inne tutejsze zjawiska, bo Efekt motyla nie jest ani moim ulubionym filmem, ani nie uważam go za arcydzieło."
Tak, ja wiem, ale sytuacja wymagała takiego przedstawienia sprawy, bo stanąłeś po stronie "fanuf".
Ja Donniego też nie uważam za arcydzieło, choć bliski jest perfekcji. "Dżylenhal" nie zagrał wcale tak źle. Był o wiele lepszy od wspomnianego tutaj "kuczera". Barrymore zagrała rewelacyjnie, sam nie wiem jak tego dokonała ta słabiutka aktorka.
"Cytat nie był przypadkowy. Wybrałem go ze względu na wartość i muzyczną, i filmową. Nie trzeba być fanem Floydów żeby docenić pierwszą. Drugiej nie znasz. Nie musisz więc nawet dodawać, że zmieniłeś go "dla śmiechu"."
Tym razem nie do końca zrozumiałem. Pink Floydów bardzo lubię, Ścianę widziałem. A może chodzi o coś jeszcze innego?
"Nie zaglądam. Chcąc nie chcąc, widzę tyle Twoich mądrości na różnych forach i blogach, że jeszcze specjalnie ich szukać nie będę. ;-)"
To prawda, ale dwa razy odpisałeś na mój post kierowany do arrivala u mnie na blogu, w którym odnosiłem się do Ciebie. Odpisałeś jakoś tak 30 minut po wysłaniu.
Może teraz nie zaglądasz, nie wiem (ja do Ciebie zaglądam sporadycznie, raz na dwa dni), ale już nie p i e r d o l .;-)
Mam złą wiadomość. Cała Twoja rodzina jest emo. Lepiej schowaj domowe żyletki. ;)
Cyferki z imdb są gówno warte. Jest to największy filmowy portal, ale w skali internetu to mała, podrzędna stronka. Skoro lubisz dowody podparte liczbami, proszę:
- House’a w samej Ameryce ogląda co tydzień ~20 milionów ludzi. Na imdb ma 450(sic!) głosów.
- Transformersów obejrzało na świecie ~70 milionów widzów. Mają 122 tys. głosów.
Podobne przykłady mógłbym mnożyć w nieskończoność. Podsumowując, sugerowanie się tamtejszymi cyferkami to naiwność, żeby nie powiedzieć głupota.
Kategoria R o niczym nie świadczy. Dostały ją wszystkie części Piły. Nie ma chyba wątpliwości co do średniej wieku jej fanów. Identycznie sytuacja ma się z wielką kupą zrobioną przez Darabonta, którą dumnie nazwał Mgłą.
I znów, podobnych przykładów jest jeszcze mnóstwo.
Za to źle o Tobie świadczy, że muszę Ci takie rzeczy tłumaczyć.
Dżylehal to taki sam drewniak jak Kuczer, tylko że na niego lubią patrzeć głównie homosie. Nie zarzucam tu nikomu odmiennej orientacji, to raczej ciekawostka.
Barrymore nie jest aktorką, zgodnie z zasadą, że aktorzy w filmach grają. Ona co najwyżej występuje.
Nie wątpię, że bardzo lubisz Pink Floydów. Gdyby chodziło mi o Ścianę, mógłbym podać cytat z jakiejś innej piosenki. Ale ok, dopuszczam taką interpretację. ;)
Fragment Comfortably Numb, konkretnie arcygenialnej wersji live z Van Morrisonem, był tłem w jednej z najlepszych i najważniejszych scen z Sopranos. Może nawet nie tłem, co komentarzem do zdarzeń na ekranie. Jak piosenki Veddera z Into the wild. Oglądałem ją kilkanaście (kilkadziesiąt?) razy, i już chyba zawsze ten kawałek z nią będzie mi się kojarzył.
Już nie zaglądam. Skoro wcześniej komentowałem, to nie będę p i e r d o l i ł, że nie zaglądałem nigdy. Jeszcze raz – już nie zaglądam.
Pzdr.
Tak czytam sobie czytam jak we wszystkich tematach zjeżdżasz EM i przyszło mi kilka myśli na omawiany temat.
Otóż po pierwsze zdaje się, że oceniasz do wszystkich filmów przykładasz jedną kalkę. Nie można porównywać na przykład takiego Ojca Chrzestnego do EM. Przecież pomijając już aktorstwo, klasę i różnicę wieku tych filmów, to są to po prostu zupełne odmienne filmy pod względem kategorii! To tak jakbyś powiedział, że "Obcy jest słaby, bo przecież porównajmy go z Papillonem". To jest zupełnie bez sensu. (pomijam już fakt, czy Obcy jest czy nie jest słaby).
Wiadomo, że ten film z założenia ma być thrillerem, a nie dramatem.
Niemniej wydaje mi sie, że nie jest aż taki słaby. Też jeśli mówisz, że jest bez sensu, bo nie można niczego, czym można by ubogacić własne życie. Jednocześnie masz w ulubionych filmy bonda - one mają coś takiego? Na marginesie z EM możesz sobie wyciągnąć na przykład takie coś, że jak ci się wydaje, że gdybyś mógł to byś zmienił coś w swojej przeszłości, albo w sobie, wygląd, nie wiem tonację głosu bo wtedy byłoby lepiej, to tak naprawdę możesz się mylić. Kto wie czy po takich zmianach twoje życie zmieniłoby się na gorsze! Ot i już masz do przemyślenia...
Fakt, że w filmie jest masa błędów logicznych, o których zresztą napisałem w założonym przez siebie temacie. Niemniej nie nazwałbym tego gównianym przebojem dla nastolatków. Takie "gówna" to wszystkie American Pie, Wysypy Żywych trupów czy absolutnie denny Doomsday. To jest shit. W tamtych filmach nie ma w zasadzie żadnej fabuły, żadnej treści, zupełnie nic do przemyślenia.
To chyba tyle, pozdrawiam
Ale wykonanie "EM" jest równie żałosne co wykonanie takiego np. "American Pie". A ja nie oceniam filmu po tematyce. Bo wtedy musiałbym wystawić 10 słabemu "Katyniowi" i średniej "Zielonej Mili". Jak chcesz film do PRAWDZIWYCH przemyśleń to obejrzyj coś Kubricka. Tyle, że tamte filmy są wykonane perfekcyjnie. Czujesz różnicę?
Nie można porównywać? To czemu są zestawione w jednym rankingu, huh? Można je porównywać, a nawet trzeba.
Narka.
" musiałbym wystawić 10 słabemu "Katyniowi" i średniej "Zielonej Mili"
Słabemu "Katyniowi" czy ja dobrze widze? <oczywiście, że dobrze takie pyt. reto.>
Katyń, ach, jak ty woogle możesz pisać słowo "słaby" dla tak dobrego filmu? Czy ty wiesz co robisz....on był nawet nominowany do Oscara, a ty se takie jaja robisz??? I nie wiem co w Kubricku takiego świetnego??? A i "Zielona Mila"-też film spoko... Można by porównywać do "EM". Nom, może troche lepszy... Do obu nie mam zastrzeżeń...
PS; Filmy dla niezwykłych ludzi...
Po pierwsze nie rozmawiam z Tobą, tylko z Robertem.
Po drugie wyjaśnia po pierwsze - Robert zdaje się mieć swoje zdanie i jego posty nie tchną tandetnym zgrywaniem tzw. "znawcy kina", co wygląda jak 15-letni dzieciak, który ma słabą psyche zaimponowali mu tacy znawcy inaczej i sam teraz próbuje być kimś takim. Krótko mówiąc "nie chce mi się z tobą gadać.
Po trzecie. Polecam ponowne przeczytanie mojego postu, mimo wszystko.
"Nie można porównywać? To czemu są zestawione w jednym rankingu, huh? Można je porównywać, a nawet trzeba. "
Nie wiem skąd pomysł, że diametralnie różne filmy trzeba porównywać. Bo jakbyś np. porównał autorskie kino, dajmy na to Felliniego z doskonałymi wizualnie bajkami Baya ?
A ranking to ciekawostka taka, próba matematycznego zmierzenia jakości filmów, niezbyt miarodajna ani obiektywna.
Swoją droga co było takiego znakomitego w filmach Ali G i Boa vs Python ?
UWAGA!
Jeśli jesteś użytkownikiem Gattsu przejdź do punktu 1.
Jeśli jesteś użytkownikiem ageusz przejdź do punktu 2.
Jeśli jesteś młotkiem o nicku DARIA przejdź do punktu 3.
1)
"Boa vs Pyton" to żart. Gdybyś przeczytał forum tamtego gniota to wiedziałbyś o co chodzi. To najgłupszy i najżałośniejszy film jaki widziałem, i...stąd właśnie moja ocena ;)
Ali G to film wyśmiewający HH. I robi to genialnie. Jedni od razu pokochają ten film, inni od razu go znienawidzą. Wiem jaki jest kontrowersyjny i jak różne wzbudza uczucia, dlatego nie będę się wdawał w dyskusje o nim. Nikt mnie nie przekona że ten film jest słaby, a jeśli komuś od razu się nie spodobał, to NAWET ja nic na to nie poradzę :D
Wiesz, jeśli już istnieje coś takiego jak ranking, w którym "Efekt Motyla" wyprzedza "Thing" i "Dr Strangelove", to uważam że należy porównywać do siebie filmy z różnych kategorii. Jeśli nie, to ranking jest czymś absolutnie niezrozumiałym
2)
Czy to, że oglądam lepsze filmy od ciebie, to musi znaczyć, że robię to "pod publiczkę"(już sam taki pomysł zdaje się dla mnie żałosny...) Przeczytałem, i nie dostrzegłem w nim niczego naprawdę interesującego. Biadolenie jakiego było tu już dużo. Ze względu na brak jakichkolwiek argumentów w powyższym poście wnoszę, że oddajesz rozmowę "walkowerem"?
PS. Mam 16 lat, a nie 15 :P
3)
W "Katyniu" prócz muzyki nie było nic. Najmocniejszym punktem był Englert, który grał dosłownie kilka minut. Został nominowany tylko ze względu na tematykę. Nie wygrał, bo nie zasłużył. Nie wiesz co w Kubricku świetnego? A ja wiem czemu. Bo żadnego filmu Kubricka po prostu nie widziałaś. A jak widziałaś, to nic z niego nie zrozumiałaś. To nie "Efekt Motyla" - tam musisz trochę pomyśleć. "Zielona Mila" - bardzo słabe wykonanie na tle całkiem niezłej historii. Nie jest zły, ale do arcydzieła mu bardzo daleko. Za pierwszym razem wzruszający, za drugim skłania do przemyśleń, za trzecim po prostu nudny.
UWAGA!
Jeśli czytałeś/aś punkt 1. to przejdź do punktu 1a.
Jeśli czytałeś/aś punkt 2. to przejdź do punktu 2a.
Jeśli czytałeś/aś punkt 3. to przejdź do punktu 3a.
Jeśli czytałeś wszystko, to czytaj wszystkie trzy.
1a.
Serdecznie pozdrawiam
Witeczek.
2a.
Nara.
3a.
Pozdrawiam cię serdecznym "Spierdalaj".
Jak narazie to ja nie dostrzegłem żadnego argumentu z twojej strony i niechęć do odniesienia się do jakiegokolwiek argumentu z mojego postu.
Jednak chyba po prostu szkoda słów, i tak nie docierają tam gdzie powinny.
pozdrawiam i bez odbioru, chyba że dasz radę w jakikolwiek sposób się ustosunkować do tego co napisałem w tym jakże kontrowersyjnym argumentacyjnie poście, który to przeczytałeś już 2 razy i wciąż nic.
Jedyne, co wyniosłem z twojego kontrowersyjnego(w twoim mniemaniu) posta to to, że nie można go porównywać do filmów z innych gatunków, i że można sobie po nim chwile pomyśleć. Mogę więc śmiało rzec, że argumenty masz o kant dupy potłuc. To, czy porównuję go do "Ojca Chrzestnego" czy nie, nie ma żadnego wpływu na ocenę. Jest słaby to dostaje tróję, nie ma znaczenia czy postawię koło niego jakieś arcydzieło. Po drugie: To, czy po filmie będę się zastanawiał nad moim żywotem to sprawa drugorzędna. To jak z piosenką: Może być o ważnych sprawach, ale jeśli wykonawca fałszuje, to i tak jest słaba. Wykonanie "EM" (z aktorstwem na czele) jest żałosne. Błędy logiczne o których sam wspomniałeś... Ale czy rozmowa z kimś, kto "Pile" wystawił 9 ma jakiś sens?
Chyba nie zrozumiałeś lekkiej przenośni w stwierdzeniu "argumentacyjnie kontrowersyjny".
Wciąż właściwie nie odniosłeś się do moich argumentów, tylko jak we wszystkich w zasadzie twoich wypowiedziach w temacie mówisz, że wszystkie argumenty innych są "o kant dupy potłuc" a twoje, używając twojego języka pokazującego twój niezwykły poziom, są "zajebiste".
Mówisz, że nie porównujesz, ale jedyne co potrafisz powiedzieć w swoich postach, a co miałoby podpierać twoją teorię o beznadziejności tego filmu to porównywanie go do filmów Kubricka i innych świetnych skądinąd klasyków.
Ciekawe jak długo ci zajęło znalezienie czegoś w moich ocenach filmu, co mogłoby podeprzeć twoją teorię jaki to ja jestem słabym filmoznawcą. To ja mogę ci powiedzieć że widziałeś pewnie nawet nie połowę tych filmów, które ja oglądałem, włączając to stare filmy wyprodukowane wiele dziesiątek lat temu, pewnie też takie o których w ogóle nie słyszałeś. Jak sam piszesz masz 16 lat, a w twoich postach chyba chcesz udowodnić że masz ich przynajmniej 18 i w ogóle jesteś dorosły.
Co do Piły - zauważ, że wystawiłem tylko jedynce 9, reszta dostała noty sporo niższe. Piła 1 ma świetną fabułę i niesamowicie zaskakujące zakończenie. Oczywiści ty całą fabułę pewnie przewidziałeś już po 5 minutach. W końcu Piła to nie Kubrick.
Jak lubisz grzebać w ocenach i uważasz że to odzwierciedla poziom intelektualny oceniającego, to gratuluję twojej oceny 8/10 dla filmu 39 i pół. Czyżby ujęła cię "gwiazda polskiej i zagranicznej sceny muzycznej" - Tola?
Nie. Ujął mnie ciekawy pomysł, dobre wykonanie, fajny główny bohater i fajna piosenka ("Anaaaarchia") :)
Nie zrozumiałem, tu mnie masz :D
Cóż, pisałem na tym forum już wiele razy o błędach "EM". Poszperaj, nie będę się dziesiąty raz powtarzał.
Gdybym chciał cokolwiek udowadniać, to nie napisałbym że mam 16 lat... Nie sądzisz? Chyba sam zaplątałeś się w to, co piszesz...
Nie zajęło mi to więcej niż 2 minuty. Nie napisałem, że jesteś słabym filmoznawcą(w ogóle nie napisałem, że jesteś jakimkolwiek filmoznawcą...) Nie pojmuje co to ma do rzeczy czy widziałem te wszystkie filmy czy nie... Co z tego, że je widziałaś? Najważniejszy jest gust... Mawiają, że o gustach się nie dyskutuje, ale tutaj o poziomie rozmówcy zazwyczaj świadczą właśnie jego gusta. Więc nie dziw się, że wytykam ci "Piłę". Film miał potencjał, bo pomysł całkiem niezły... Ale cała reszta leży i kwiczy. Na forum "Piły" też byłem, też nie chce mi się powtarzać... Za sam pomysł nie można wystawić oceny, szczególnie jeśli był tak spartolony.
Czekam na konkrety. Jak na razie twój patent to "Pojechać dzieciaka, to nikt go nie posłucha"... Sprytne, ale nie ze mną te numery :) Jeśli masz jakieś argumenty to wal od razu, jeśli nie, to NASTĘPNY PROSZĘ!
...co do twojego serdecznego ,,Spierdalaj"-wicewersa...
PS;byle jakie filmy nie są nominowane do Oscara-tylko te najlepsze....
Nie mam zamiaru pojechać cię jak dzieciaka, bo jak na szesnastolatka prezentujesz całkiem niezły poziom, szczególnie kulturalny (raz czy 2 zauważyłem przekleństwo, ale nie piszesz "kur** jaki zajeb***** ch***** film").
Miałem swoje argumenty - napisałem dlaczego mi się film dość podobał (choć nie twierdzę że jest to arcydzieło). Niemniej moje argumenty i tak chyba były lepsze, niż twoje dla 39,5. Bo jak dla mnie to żaden z pierwszych dwóch, a już na pewno nie następne dwa "argumenty" są ani prawdziwe, ani w ogóle sensowne. Ciekawy pomysł? Wykonanie?!! Główny bohater gra słabiej niż mało kto. Piosenka - kwestia gustu.
Co do Piły to jednak twierdzę, że jedynka nie była tak spartolona, 2,3,4 owszem i to tak, że gorzej już nie szło chyba. Nie mówię już o tym, że ma wyjść część numer 5...
Wydaje mi się, że ogólnie ta dyskusja do niczego nie prowadzi, bo tobie się wydaje, że próbuję pojechać dzieciaka, a mnie się wydaje, że ty próbujesz z kolei pokazać jak bardzo masz lepszy gust, argumenty etc. etc. A w zasadzie dopiero teraz napisałeś coś o 39,5. Jednak wciąż nie zauważam argumentów na temat właściwy tej dyskusji.
Z tych powodów myślę, że dalsza dyskusja nie ma sensu. Ty widzisz jakieś tam patenty w moich wypowiedziach, może i ja widzę w twoich. Warto by dalej obie strony bez sensu powtarzały same siebie?
PS. To, że piszesz, że masz 16 lat wcale o niczym nie świadczy.
Świadczy. A wiesz o czym? Może Cię to zaskoczyć, ale świadczy o tym, że mam 16 lat ;)
"Nie mam zamiaru pojechać cię jak dzieciaka, bo jak na szesnastolatka prezentujesz całkiem niezły poziom" A kim Ty jesteś, że możesz to oceniać? I kto dał Ci prawo do takiej oceny? Tak, z ciekawości pytam...
Ale zrozum, Twoje argumenty opierają się tylko na Twoim odczuciu. Do dyskusji musisz znaleźć takie, których możesz bronić czymś więcej niż tylko "Mnie tam się podobało..." Z mojej strony takim argumentem jest na przykład żałosne aktorstwo. Już rozumiesz? To fajnie ;D
"Piła" - tutaj sprawa ma się tak samo. Możesz pisać, że Ci się podobało, ale nie ma żadnego logicznego argumentu, który za tym przemawia. Ale temat "Piły" już odstawmy, nie chcę sobie szarpać nerwów.
"ty próbujesz z kolei pokazać jak bardzo masz lepszy gust," Nie zrozum mnie źle, ale wydaje mi się, że nie muszę niczego pokazywać/udowadniać... ;)
Nie warto, więc skończmy. Rozstajemy się w pokoju, brotha :)
Joł!