takie sytuacje jakie są przedstawione w tym filmie definiuje jako "układ wielopiętrowego klientelizmu", gdzie deprawacja występuje na każdej płaszczyźnie i w każdej sytuacji.
Ciekawe, że filmy na te tematy potrafią robić zatroskani o swój kraj Rumuni, a w Polsce jakby był nieobecny. Jest co zazdrościć tym bardziej, że poziom filmu wysoki.
I tylko końcowe pytanie czy młodzi rumuńscy maturzyści odwrócą tą sytuację? Czy jak młodzi Polacy wyjadą między innymi "na zmywak" wyrzuceni przez system poza nawias?
Wszystko wszakże jest opinią - można mówić o korupcyjnym układzie wielopiętrowego klientyzmu lub o pożytecznych mechanizmach wzajemnej pomocy. Przecież to wynika z naszej natury - mamyż pomagać sobie za wyjątkiem osób które znamy? - toż to absurd. To podlega rynkowym prawom wymianie towarów i usług, od naukowca chciałbym usłyszeć coś więcej niż moralne oburzenie. W tym może problem, że teraz jako polityk On się poczuwa. Jakby tego profesor nie nazywał i nie piętnował to jego postawa jest postawą proboszcza grzmiącego z kazalnicy gdyż wydaje się być obyty w prawieniu umoralniających tyrad kabotyna. Proboszcz traktuje parafian jak upośledzone dzieci każąc i nagradzając dobrym słowem bo za to mu płacą. Od socjologa oczekiwałbym bardziej naukowego rozpoznania od polityka zresztą też.
Film należy do tzw nowej fali omawiającej tematy tabu i problemy do tej pory publicznie nie poruszane. Nie wiem czy powstał rumuński manifest nowofalowego kina ale jak każda rewolucja także i ta przez umotywowanie ideologicznie popada w przesadę. Potępianie klientyzmu i nepotyzmu jest jak karcenie grzesznych parafian, że kłamią i kradną - w ten czy inny sposób każdy to robi.