Jesteśmy tylko aktorami na wielkiej scenie świata - a ile w nas anioła, tyle diabla. Tak sobie pomyślalem oglądając ten film, którego ostatnie sceny wyrwały mnie z fotela.
Przeczytajcie listę nagród - wszystkie zasłużone. Kreacja Blanchet (jak ona sama) porywająca!
Jeszcze cos dopowiem:
Mało wiem o Elżbiecie - film oceniam tylko jako (niechby i fikcyjną) historię uwikłania w politykę i w samego siebie. I tak oglądany (wiem, że historycy by się na takie spojrzenie oburzyli) - film jest znakomity i poruszający. Doskonale zrealizowane i zagrane kino - plus niebylejaka refleksja.
Film przede wszystkim jest ucztą dla oczu i uszu - nie ma w nim może wielkiej psychologii ani filozofii - ale tyle, ile jest, wystarczy, by skłonić odbiorcę do namysłu nad nieuchwytnymi granicami między dobrem i złem, wolnością i manipulacją oraz sercem i chłodem.
Bardzo SZEKSPIROWSKI dramat.