Wyłamię się spośród wszystkich komentujących ten film, ale niestety baaardzo się na nim zawiodłam. Podobno Shekhar Kapur przeczytał kilka biografii Elżbiety... niestety w filmie zupełnie tego nie widzę. Zachowanie dworaków i samej królowej, to raczej dzisiejsza firma na czele z kobietą wyzwoloną, a nie XVI-wieczna Anglia z Elżbietą I. Ponadto film teoretycznie opisuje pierwsze lata panowania ostatniej z Tudorów (czyli do roku ok.1538), podczas gdy oglądamy sceny mające miejsce w roku 1587. Ponadto Elżbieta nigdy nie odsunęła Williama Cecila od władzy, co jednoznacznie sugeruje zakończenie filmu. A najbardziej zabawne jest zabójstwo królowej Szkotów... która faktycznie zmarła podczas oblężenia twierdzy przez angielskie wojska. Ogólnie film jest przekoloryzowany, historia zmieniona dla potrzeb potencjalnego odbiorcy, by nadać większą wymowność i dobitność. Mam tu na myśli szczególnie scenę finałową... Elżbieta wyglądała tak mając lat 60, a nie 25 czy nawet 30...... Ażeby nikt nie pomyślał, że film ten oceniam poniżej zera, przyznaję, iż bardzo podobała mi się muzyka, jak również kostiumy, za co zasłużenie otrzymał ów film Oscara... i faktycznie tylko to według mnie się mu należało...
Oooo
Moja droga... mam nadzieje, ze jestes historyczka... i mnie teraz zlamiesz. Bo jesli nie, to bardzo sie wygloopilas. Otoz Elżbieta była jedna z najbardziej wyemancypowanych kobiet w historii Europy. A dworkami były jej ... jakby to okreslic... przyjaciolki, ktore w pelni zagadzaly sie z opiniami Elżbiety. Tak wiec tu sie mylisz.
A niescislosci historyczne wynikaja z faktu, ze ciezko zamknac kilkadziesiat lat w zycia w 2-godzinnym filmie.
Pozdrawiam i zycze na przyszlosc wiecej... tolerancji :)
Wygloopianie...
Jeśli chcesz uważać, iż się wygłupiłam, to myśl tak. Twoje prawo, którego ani nie mogę, ani też nie chcę Ci odbierać.
Nie jestem historyczką, ale matematykiem. I mogę wiedzieć niewiele, zważając na fakt, iż przeczytałam tylko pięć biografii Elżbiety I oraz czytałam o niej w czterech wielkich księgach zatytułowanych "Historia Anglii"...
Tam też ci (podobno) historycy, poinformowali mnie, żebym nie patrzyła na emancypację Elżbiety przez pryzmat dzisiejszych kobiet wyzwolonych. Pisali też, że Elżbieta była osobą zbyt inteligentną i przebiegłą, aby robić skandale, a niestety jej filmowe zachowanie do takich wypadałoby zaliczyć.
Tak, niewątpiwie w dwugodzinnym filmie nie da się zamknąć całej historii. Tylko to chyba nie powód, aby zmieniać całą treść historii. Bo niedługo dojdziemy do tego, że historii drugiej wojny światowej też nie da się zmieścić w dwóch godzinach i dlatego filmowcy pokażą nam, jak to np. Żydzi mordowali Niemców w obozach koncentracyjnych. A w epilogu tego historycznego dzieła, zobaczymy jak upada mur berliński. I tym właśnie sposobem ludzie poznają prawdę i skończy się nagonka na Hitlera... Co Ty na to? Że ja niby przejaskrawiam? A skąd. Ja tylko robię dokładnie to, co zrobił Shekar Kapur.
Pozdrawiam cieplutko, licząc na owocną dyskusję :)
ojc
w takim razie... ups... przepraszma bardzo. moim gloownym zrodlem informacji na temat Elżbiety byla moja historyczka i kilka artyqlow. jak widzac, moja wiedza jest niepelna. gratuluje takiego... zapalu :)
no ogol interesuje mnie historia sztuki renesansowej... niekoneicznie reformacje religijne, ale po filmie zaczelam sie tym troszeczke interesowac. zatem jaka ksiazke polecasz, tzn biografie Elżbiety? bo widze,z e to ciekawy bardzo temat... bardziej, niz myslalam :)
jesli chodzi o 2nd woje swiatowa, to zaprawszam na www.gim1.slusp.pl/forum03.html <<== poznasz ja w prawdziwym swietle :)
do "napisania"!!
Mało wiem o Elżbiecie - film oceniam tylko jako (niechby i fikcyjną) historię uwikłania w politykę i w samego siebie. I tak oglądany (wiem, że historycy by się na takie spojrzenie oburzyli) - film jest znakomity i poruszający. Doskonale zrealizowane i zagrane kino - plus niebylejaka refleksja.
Film przede wszystkim jest ucztą dla oczu i uszu - nie ma w nim może wielkiej psychologii ani filozofii - ale tyle, ile jest, wystarczy, by skłonić odbiorcę do namysłu nad nieuchwytnymi granicami między dobrem i złem, wolnością i manipulacją oraz sercem i chłodem.
Bardzo SZEKSPIROWSKI dramat.
No i nie dziwota, bo dzieła Shakespeare'a to nie są niewiadomo jak podniebne loty - pisany jako rozrywka dla mas, z pewnością wyjątkowy, ale raczej nieambitny. Takie jest moje zdanie przynajmniej.
Po pierwsze, Elżbieta jak na owe czasy była emancypantką. Decyzja o rządzeniu solo, bez małżonka, a choćby i figuranta, była szalenie śmiała. Elżbieta znana była róznież z tego, że swoim dworem oraz państwem rządziła twardą ręką. Owszem, w pewnym sensie Anglia Elżbiety była dobrze zarządzaną firmą, zarządzaną przez kobietę wyzwoloną. Po drugie, coś ci się daty pomyliły, bo Elżbietę koronowano w 1559 roku. W 1538 liczyła sobie pięć wiosen. Po trzecie, Marie de Guise zmarła w Edynburgu, którego latem 1560 nie oblegano, oblegano zaś, wiosną, Leith. I owszem, były pogłoski że została otruta. Tyle.
Dobrze zatem. Pominę może dyskusje o tym, jaka Elżbieta była (bo o tym można pisać długo i bardzo wiele). Oczywiście w pierwszym moimi poście wkradł sie jedynie chochlik - miałam na myśli rok 1558, bo w tym otrzymała królewski tytuł. Koronacja i owszem - odbyła się w połowie stycznia 1559 roku, ale zanim nastąpiła, ostatnia z Tudorów była już pełnoprawną monarchinią.
Co do Marii de Guise - dyskusja czy zmarła w Edynburgu czy w Leith jest dyskusją typu: zmarła w Warszawie czy na Bielanach? Żeby jednak nie było wątpliwości, że się nie czepiam dla samego czepialstwa, pozwolę sobie zacytować: "W oblężonym Leith zmarła 11 czerwca Maria de Guise" (S. Grzybowski, Elżbieta Wielka, Wrocław 1989, s. 49).
Pozdrawiam.
Hej!!! Zgadzam się z Twoją opinią. Żeczywiście coś było historycznie nie tak. Przede wszystkim skąd oni wzięli udział sir Roberta w spisku przeciw Elżbiecie, albo zamordowanie ambasadora hiszpańskiego? Co prawda czytałam tylko jedną biografię, a nie pięć, ale tam spisek wykrył Cecil, a nie Walshingham......
Ej panno mądralińska=)Się tak nie mądrz bo się mylisz...Faktem jest ze Cecila od władzy nie usunęła.Także zgadzam się z tym,iż film jest niezgodny z prawdą.A Ty patrz sobie przez pryzmaty czy też nie.Zależy co Ci się tam podoba,ale Maria Stuart nie zmarła ani na Bielanach,ani gdzie indziej;)a tym bardziej nie zmarła ,,podczas oblężenia twierdzy przez angielskie wojska".Dla poparcia racji mych słów przytaczam ,,8 lutego 1587, po podpisaniu wyroku przez Elżbietę, Maria została ścięta w głównej sali zamku Fotheringhay. Jej głowa spadła dopiero za drugim uderzeniem katowskiego topora".Polecam także biografię Elżbiety Tudor ,,Najcenniejszy klejnot" autorstwa George'a Bidwell'a. Aha! I zakładam,że nie przeczytałaś 5 biografii bo w końcu któraś musiałaby wyprowadzić Cię z błędu.A jesli dalej uwazasz,że jednak je przeczytałaś to podaj tytuły i nazwiska autorów bo chętnie poczytam.Pozdrawiam.
LOL! No ja widzę, że tu w ogóle dyskusja nie ma sensu, jeśli dla kogoś Maria de Guise i Maria Stuart to ta sama osoba. Bidwella odradzam, bo jest zbeletryzowany, podobnie jak i "Ja, Elżbieta" Rosalind Miles (Bidwella czytałam tylko trzy razy, także na pamięć nie umiem, natomiast "Ja Elżbieta" jakoś ). Z polskich wiarygodnych biografii polecam "Elżbietę I" Carolly Erickson, poza tym wspomnianego Grzybowskiego, "Elżbietę I" sir Johna Ernesta Neale'a. Jeśli chodzi o ostatnie lata życia, to jeszcze "Elżbieta i Essex" Lyttona Strachey'a.
Pozdrawiam i zapraszam do lektury... uważniejszej, niż czytanie postów :)
o Boże...czuje się gorsza bo ja Bidwella czytałam tylko 2 razy...jezu jakze mi przykro:(i najbardzij mi się podobała ze wszystkich innych biografii Elżbiety.Aha,moim zdaniem Maria de Guise była Matką Marii Stuart więc nie loluj:)Nie wiem w którym poscie przeczytałam,iż mowa o tej jedzy Stuart...wiec wybacz mojej lekkomyslnosci i schizie. Aaa...tak nawiasem to która królową ,,bardziej lubisz"?Stuart (bo są biografie które z Elżbiety robią france,a zMarii doskonałą,mądrą i wspaniałą osobę),czy Elżbietę?I jestes pierwsza matematyczką lubiącą czytać (oczywscie pierwszą,która spotykam)...Pozdrawiam