ze wszystkich szlagierów s-f z ubiegłych 12-14 mies. to właśnie Oblivion jest filmem najlepiej poskładanym i kompletnym. Liczyłem, że Elizjum pobije go na głowę ale ilość infantylizmów i schematyczności scenariusza nie pozwoliła na ochy i achy. Konkurencję stanowiły jeszcze w omawianym okresie: After Earth, Star Trek, Man of Steel, The Colony, World War Z, Stake Land, Ender's Game, Riddick i Last Days on Mars.
zapomniałem jeszcze oczywiście o Pacific Rim oraz dyskusyjnej w sensie czy to s-f czy nie - Grawitacji
Zgadzam się co do Obliviona, chociaż początkowo - przed oglądaniem - byłem nastawiony do niego wręcz wrogo, nic mi się tam nie podobało: od Toma, po powielanie motywów z innych sci-fi. Jednak zapierające dech efekty, muzyka i tempo tego filmu są hipnotyzujące. A Elizjum, mimo wad, i tak lubię - oba filmy dały mi naprawdę dużo frajdy.
Przed wymienionym przez Ciebie "The Colony" przestrzegam każdego kto to czyta - to totalnie gorsza liga i nie da rady porównywać z Elizjum i Niepamięcią. :)