Wyszłam z niepokojącą myślą "pewnie ludzie faktycznie kiedyś wyniszczą Ziemię, dobrze, że tego nie dożyję", ale szybko te emocje odpuściły. Początek świetny, Jodie Foster genialna (szkoda, że było jej tak mało), ale dużo wtórnych scen (ile można patrzeć na rozwalające się pod wpływem pocisku ciało - było to efektowne tylko za pierwszym razem, a potem stawało się nudne). Do tego przewidywalny (chociaż nie spodziewałam się też niczego specjalnie zaskakującego), dziury w scenariuszu (oczywiście jak załoga z Ziemii ze Spiderem na czele chciała się dostać na Elizjum to nikt ich nie próbował zestrzelić ani nic z tych rzeczy) itd. Plus za brak do bólu romantycznego wątku, efekty specjalne, klimat do pewnego momentu (głównie pierwsza połowa), niektóre dialogi i zaskakująco "ludzką" kreację Damona (zwykle bohater ratujący Ziemię staje się odrealniony pod wpływem wielkiej "misji", jaką ma wykonać, nie boi się itd.). Ogólnie film wg. mnie niezły, ale nie powala, nie zostawia dłuższego wrażenia, że to było coś. Drugi raz bym raczej nie obejrzała - chyba, że dla efektów specjalnych, bo trzeba przyznać, że były naprawdę spektakularne.