W sumie może to moja wina - przeczytałem opis filmu, fabuła wydawała się całkiem całkiem, zrobił ten sam gościu co Dystrykt 9, myślę: "Będzie dobrze". No i dobrze nie było. I już bym przeżył masę nielogiczności w samym filmie, i brak konsekwencji, akcję "byle szybciej byle szybciej, żeby nikt się nie skapnął, że to coraz mniej się kupy trzyma". Ba przeżyłbym nawet tą skaczącą kamerę w czasie scen walki (zwłaszcza finałowej) - rozumiem, teraz taka moda, żeby było "dynamicznie". Ale tego przeładowania patosu już nie zniosłem. Główny bohater zaraz umrze, poświęci swoje życie dla dobra ludzkości, ojej, zaraz do niego wpadnie szturmujący tłum ninja (skąd tam nagle się wzięli pseudo ninja ???), ale nie, on przed śmiercią musi mieć swą ostatnią mowę: "... kocham ... poświęcę się ... miłość ... przyjaźń ... muzyka ... ". Czekałem tylko aż powie tekst w stylu "wiesz, ostatnio napisałem dla Ciebie wiersz, chcesz posłuchać?" "a teraz, w ostatniej chwili mojego życia chcę zaśpiewać Ci piosenkę, którą skomponowałem specjalnie dla Ciebie. Spider, podaj mi G-dur...".
Podsumowując - pomysł dobry, efekty dobre, reszta zepsuta.
Ale czy on faktycznie poświęcił się dla ludzkości? Dziewczynka wyzdrowiała, potem parę osób skorzysta, Elysium ucierpi i wsio.