...dlaczego? bo się zawiodłem. Przyznam szczerze, zrobilem błąd - idąc na niego miałem jakieś
"oczekiwania". I nie czepiam się tu żadnych efektów, bo te trzeba uczciwie przyznać, że były ucztą
dla oka. Ktoś już wspomniał o tym w innym poście, ale powtórze to jeszcze raz - film byl za krótki.
Skąd takie przeświadczenie? Może wtedy nie byłby tak spłycony. Pod koniec filmu miałem
wrażenie, że obejrzałem film o łodzi podwodnej opowiedzianej z perspektywy faceta który o wodzie
wie tyle że kiedyś puszczał "kaczki" po stawie. A scenariusz był dziurawy jak szwajcarski ser.
Przykłady? Proszę bardzo:
Przyszłość. Ludzie żyją na ultra nowoczesnej stacji orbitalnej, która mimo swej "otwartej" budowy
pozwala swobodnie funkcjonować tysiącom ludzi, po ziemi chodzą w pełni autonomiczne,
samodzielne roboty, a kiedy zaczyna się akcja to:
1. Statek z "emigrantami" niszczy jakiś podejrzany najemnik pociskiem z ziemi! Dlaczego sgacja
nie ma żadnej tarczy np.rakietowej?
2. Po ziemi chodzą wspomniane już roboty bojowe ale kiedy przychodzi co do czego to 3 facetów
bez problemu opanowuje najpilniej strzeżone miejsca na stacji nie atakowani przez nikogo!!!
Żadnego robota! No po prostu żałosne
Ja myślałem, że Kruger to jakiś system obronny, a nie jakiś koleś. Jednak po informacji, że resetem systemu (który może zrobi właściciel fabryki) zmieniamy prezydenta przestałem się wczuwać w film i oglądałem po prostu następna strzelaninę i mordobicie Mata. Film nie wnosi nic nowego do gatunku podobnie jak Obvilion.
Taaaa, tych absurdów było sporo. Zauważyliście, że ten film był mocno propagandowy (lewicowy). Pogarda dla bogatych, skąpych kapitalistów a do tego obraz biednych, uciśnionych walczących z systemem i ostatecznie zwyciężających mas...