Nie spodziewałam się niewiadomo jakiego arcydzieła, więc mojego rozczarowania niestety nie mogę zwalić na wygórowane oczekiwania. Nie można zarzucić, że film nie jest dobrze zrobiony. Jest ładny pod względem wizualnym i technicznym. Problemem jest jednak dla mnie fabuła i przerysowanie postaci. Wszystko tutaj było zbyt nierealne co całkowicie zabrało urok detektywistyczny. Główna bohaterka wie wszystko o wszystkim i domyśla się najbardziej skomplikowanych i zawiłych intryg w pare minut, na dodatek zna sztuki walki i jest w stanie wygrać nawet z dorosłym mężczyzną. Od początku do końca nie potrafiłam po prostu uwierzyć w jej prawdziwość i tym samym w jakikolwiek sposób się z nią utożsamić i polubić. Wszystkie sytuacje które ją spotykały były tak mocno przerysowane, że ani na chwilę nie potrafiłam wczuć się w tą historię. Na dodatek relacje łączące ją z każdym z bohaterów były nijakie i nienaturalne. Może powodem było przerysowanie również reszty postaci? A może, to, że nowe relacje były wręcz chamsko narzucone tej postaci? Jej nagła chęć pomocy nowo poznanemu chłopakowi zupełnie do mnie nie przemówiła. Już prędzej kupiłabym, że Enola zwyczajnie się w nim zauroczyła, niż tą bajkę o baranku stojącym na klifie. Też nie potrafię zrozumieć czemu miało służyć burzenie tej czwartej ściany. Ilekroć Enola mówiła coś prosto do kamery, czułam się zażenowana. Nie wystarczy stworzyć nowej historii w stworzonym już dobrym uniwersum i myśleć, że wszystko pójdzie okej. Sama nigdy nie byłam fanką Sherlocka Holmesa ale jestem pewna, że nie w taki sposób zasłużył sobie na takie rzesze fanów. Jestem naprawdę zawiedziona. Moja dziesięcioletnia siostra mówi jednak, że film jej się podobał. Może więc ja jestem po prostu zbyt wymagającym widzem :)