Oglądałem beznamiętnie. Film okropnie infantylny. Cała masa bzdur, których nie dało się przełknąć. Kobiety silniejsze od mężczyzn, nie mówiąc o tym, że to czasy wiktoriańskie. Sufrażystki-terrorystki. Płakałem ze śmiechu, gdy Enola trafiła do żeńskiego klubu MMA. -------------------------
Ten film, z powodu błędnych założeń fabularnych, w ogóle nie trzymał w napięciu. Z drugiej strony realizacyjnie zrobiony bardzo dobrze. Czuć było lekkie zacięcie artystyczne. Główna aktorka dała radę. -------------------------
Jednak ten pęd ku anachronizmowi, ku zaburzaniu zwykłego zdrowego rozsądku w ramach fałszywie rozumianej poprawności politycznej, tutaj dotyczącej dalszej emancypacji kobiet, to wszystko zaczyna stawać się swoją własną parodią. I czyni z takich filmów rzeczy praktycznie bezwartościowe. Bo ani to mądre, ani to jakaś pierońsko fajna rozrywka.