Miałam nadzieję na - chociaż nieco - psychodeliczny obraz, a dostałam smutną rycinkę, wołającą o pomstę do Piekła... Zastanawiałam się nad tym, z czym porównać wartość tego tworu... on jest jak zejście dobrego tripu... coś tam faluje i kołacze w głowie, ale nuży jednocześnie, domaga się wzmożenia, które nie następuje.
Koncepcja nie najgorsza, jak na horrory tej klasy, nie widać tu żadnych naciąganych, tandetnych efektów, ale samo poprowadzenie historii i jej rozwinięcie pozostawia wiele do życzenia. Obraz wydaje się niedopracowany i nieprzemyślany. Reżyser mógł mieć ciekawą wizję, która chyba trochę go przerosła. Wobec czego mamy taką mamałygę kinematograficzną.
Jestem świerzo po seansie, moje odczucia są mieszane, klimat filmu pozwalał zrobić naprawdę świetny i straszny horror ale tak się nie stało, co prawda jest kilka mocniejszych scen ale to kropla w morzu jak na niespełna 90 minut filmu.
Nie ma nawet porówniania do "Grave Encounters" 1,2, które robiły wrażenie, Entity obejrzałem bo trailer przywodził na myśl świetny "Grave Encounters" i się zawiodłem, daję 4/10 bo na więcej nie zasługuje.
Entity i Grave Encounters obydwa niezłe, chociaż mi się jednak wydaje, że Entity ociupinkę lepsze ;)