Witam, niedawno wrocilem z seansu. Film moge strescic jedną moim zdaniem trafna mysla "bez emocji"
Ogladajac ekranizacje trylogii Tolkiena, czy tez takie filmy jak "Troja" "Krol Artur" czy nawet niezbyt cenioną przeze mnie serie "Harry Potter" lub tez "Gwiezdne Wojny George'a Lucasa", widz wczuwa sie w role bohaterow, mozna powiedziec, ze przezywa caly film razem z nimi. Dla przykladu podam scene śmierci Ahillesa, przy której u widza włączają sie emocja. Wspomniane przeze mnie filmy maja w sobie to COS. W wznioslych momentach takich jak bitwy, widza często przechodza dreszcze emocji, ktora sa dodatkowo umacniane przez muzyke towarzyszaca temu, co widzimy na ekranie.
W "Eragonie" tego nie ma. Film ten moim zdaniem jest pozbawiony takich emocji. Zawarte w nim sceny sa wg mnie sztuczne. Nie odczuwa sie wiezi laczacej Eragona ze smokiem, tak samo jak nie da sie zabardzo odczuc relacji bohatera z ta ksiezniczka (nie pamietam jak jej tam bylo). Sceny sa przedewsztskim przykrotkie, fabula strasznie kiepsko przedstawiona, sciezka dzwiekowa tez nie zachwyca.
Bardzo kiepska sceneria "komnaty" tego złego goscia. Jakbym ogladal hm... wlasnie, co? :P
Kolejne co mi w filmie nie pasowalo to aktor grajacy glowna role...panstwo wybacza, ale NIE, on sie nie nadaje do filmu, widac sztucznosc jego gry :/
Pewnie zaraz odezwa sie glosy w stylu "mial byc mlody, a mlodego z talentem ciezko znalesc, albo zagral dobrze, bo wg fabuly sprawa go przerastala.."
A czy rola mlodego Anakina Skywalkera nie byla trudna rola dla czlowieka w podobnym wieku? Moim zdaniem byla nawet o wiele trudniejsza a aktor, ktory ja gral zrobil to naprawde swietnie.
Nie chce sie dalej rozpisywac bo np mi nie chcialoby sie czytac przydlugich wypocin :P
Film 4/10