Ludzie powiedzcie mi jaki jest sens wykłócać się o film? Nie macie ciekawszych zajęć? Skoro film się nie podobał moja propozycja jest taka by obejrzeć coś lepszego. Jeśli film się podobał to można obejrzeć jeszcze raz, albo też coś nowego... Zawsze można wyrazić własne zdanie ale czy jest sens się o nie kłócić?? Wielu z Was ma ponad 18 lat (czyli wedle prawa są dorosłymi), a kłócicie się jak dzieci w przedszkolu o to która zabawka lepsza i dlaczego... Warto? Przecież i tak nikt nie zmieni zdania co do filmu, prawda? Ja tylko podziwiam tych co najpierw pytają się o zdanie czy watro obejrzeć... Po co to? Przecież ten film może się akurat spodobać albo właśnie odwrotnie!Nigdy nie wiadomo z jakim gustem się rozmawia.
Ja osobiście filmu się czepiać nie będę, nie od tego jestm. Przyjemnie mi się go oglądało, choć niektóre rzeczy raziły, ale na pewno nie nazwałabym go gniotem... Widziało się i lepsze i gorsze filmy. Czy ekranizacja ksiażki polega na skopiowaniu jej strona w stronę? I to najlepeij z okładkami... To że reżyser miał taką koncepcję a nie inną to jego sprawa. Proszę mi pokazać film który podoba się KAŻDEMU człowiekowi, ale to absolutnie każdemu.
I z góry wypraszam sobie wyzywanie od różowych nastolatek.
Ale to jest chyba forum DySKUSYJNE. To co Ty nazywasz kłótnią dla mnie jest dyskusja. Do klotni dchodzi wtedy kiedy lecą wyzwiska, a wtedy najlepiej zglosic post do usuniecia :)
"Czy ekranizacja ksiażki polega na skopiowaniu jej strona w stronę? I to najlepeij z okładkami."
Nie. Ale sa ksiązki do ktorych przywiązujesz się tak bardzo ze kazde odstępstwo od fabuły jest wręcz świętokradztwem. Jesli takiej ksiazki nie zansz to przykro mi :/
No właśnie sam/a napisałeś/aś że kłótnia jest gdy lecą wyzwiska, a wystarczy przejrzeć kilka odpowiednich tematów :)
TAk się składa że ejstem przywiązana do wielu ksiażek i do Eragona też. Ale nie robię paniki z tego powodu ze film nie jest spełnieniem marzeń i oczekiwań. Owszem mógłby być lepszy ale przecież to tylko film.
Tak napisałem i tak uważam, ja bynajmniej nikogo nie wyzywam. Wydaje mi się tylko ze takie apele nic nie dadza, ludzie chcą dyskutowac, a to że jedni robią to w sposób klozetowy to juz ich problem....
Wiele osób przywiązuje się do książek - jedni do literatury klasycznej, Ty do Eragona, inni do serii Harlequin... Są książki i czytadła. Nie muszę chyba Tobie podpowiadać do jakiej kategorii zaliczyć "dzieło" Paoliniego. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale bez przesady - dzieciaki karmione sieczką z Vivy i kolorowych magazynów dokonują coraz gorszych wyborów. Nie oszukujmy się: jest kultura i sztuka wyższa oraz niższa a wiele dzieł nie oscyluje nawet między nimi, tylko od razu zalicza się do kiczu i tandety. Eragon jest właśnie takim tworem: jarmarcznym, nastawionym na łatwą kasę, przeznaczonym dla audytorium o niskim IQ oraz braku smaku.
Bardzo inteligentne: osądzać kogoś, choć nie ma się o nim zielonego pojęcia... Nie wiesz co czytam (nie licząc Eragona), nie wiesz co oglądam, nie wiesz jaka jestem! Ale musisz mnie osądzać... I co tu można powiedzieć o nickim IQ?
"Eragon jest właśnie takim tworem: jarmarcznym, nastawionym na łatwą kasę, przeznaczonym dla audytorium o niskim IQ oraz braku smaku."
Zaraz ci kark pęknie od zadzierania nosa...
Nie będę chwalił dzieła Paoliniego, bo nie jest ono utworem wybitnym, a jeno przeciętnym nie wykraczającym poza Fantasy-standardy, o niezasłużonej sławie. Ale ty jesteś godny pogardy.
Jak dla mnie, tacy ludzie jak ty są gorsi od tych, co tylko pyszczą "Eragon to kicz i jest do d***". Bo nie tylko krytykują książkę (do czego mają pełne prawo), ale też obrażają hurtem tysiące ludzi, których jedyną winą jest to, że śmieli mieć inny gust niż ON i znaleźli upodobanie w innej książce. Typowy Pępek Wszechświata.
Der_SpeeDer, człowieku, wyluzuj...
"Zaraz ci kark pęknie od zadzierania nosa..." - jak na razie na zdrowie nie narzekam, a z moim karkiem wszystko w porządku. Gdzie tu zarozumialstwo? Zlituj sie człowieku, nie wypisuj bzdur i nie zaprzeczaj sam sobie.
Piętnujesz mnie za obrażanie innych, przy czym sam czynisz to samo (obrażając mnie). To jak tłumaczenie złodzieja, że wszyscy kradną. Zważ jednak, że moja krytyka poparta jest argumantami, czym zasadniczo różni się od Twojej.
"Jak dla mnie, tacy ludzie jak ty są gorsi od tych, co tylko pyszczą "Eragon to kicz i jest do d***". Znów apoteza bezmyślnej i niepopratej argumentacją krytyki - pozostawiam ją bez komentarza.
Być może i kogoś obraziłem, biję się w pierś i przepraszam, ale trudno polemizować z czytelnikiem gazety "Fakt" i ciężko przekonać go że to, co czyta to szmatławiec. Z "Eragonem" jest podobnie - dzieciom się podoba (i chwała mu za to), ale inteligentny człowiek nie zachwyca się Ich Troje i twórczością Stachursky'ego.
Może to i snobizm, ale wolę być snobem niż bezguściem.
"Typowy Pępek Wszechświata" - nie uważam się za takiego i nie myślę, żebym w swych postach prezentował aż tak narcystyczną postawę. Daj spokój, może mnie zaraz wyzwiesz od wykształciuchów?
Drogi przyjacielu, co prawda miałam się nie wtracać do tej wymiany zdan, ale jakoś tak...
Niestety, muszę się zgodzić z poprzednikiem. Strasznie zadzierasz nosa. Eragon może nie jest szczytem fantastyki, nie wznosi na wyżyny, ani nie opowiada niczego oryginalnego i nowego, ale nazywanie go utworem "jarmarcznym, nastawionym na łatwą kasę, przeznaczonym dla audytorium o niskim IQ oraz braku smaku" obraża wielu czytelników, obraża autora oraz obraża samą książkę. Osobiście uważam, ze Eragon jako książka może nie dorównuje takim pozycjom jak "Świat Dysku" Pratchetta czy "Artemis Fowl" Colfera, ale plasuje gdzieś powyżej "Harry'ego Pottera".
Są gusta i guściki, ludzie maja prawo się nie zgadzać. Ale obrażanie innych bez powodu bardzo mi się nie podoba i tępić je mam szczery zamiar.
Wreszcie po ostatnie czytając Twój pierwszy komentarz, miałam wrażenie, ze mówisz o filmie. W istocie, film jest "tandetą, nastawioną na łatwą kasę". Mam nadzieję, że o to własnie Ci chodziło, jednak nawet jeśli - obraziłeś całą masę osób, w tym także mnie, która może nie jest zagorzałą fanką "Eragona", gotową go bronić za cenę życia, ale jako początkująca autorka wiem, jak trudno jest napisać coś, na co można spojrzeć z dumą i pomyśleć "moje dzieło". A "Eragon" jest moim zdaniem czymś takim.
Przemyśl to nieco, przyjacielu.
PS. A czytałeś Ty w ogóle książkę, czy - jak niektórzy moi znajomi - przeczytałeś rapterm trzy pierwsze strony, po czym stwierdziłeś, ze to tandeta i odrzuciłeś książkę?...
Z góry dzięki za odpowiedź.
"Gdzie tu zarozumialstwo? Zlituj sie człowieku, nie wypisuj bzdur i nie zaprzeczaj sam sobie.
Piętnujesz mnie za obrażanie innych, przy czym sam czynisz to samo (obrażając mnie). "
Ja ciebie obrażam?! Człowieku, ty się zastanów, o czym BREDZISZ! Wpakowałeś się na ten blog, wygłaszając górnolotne gęgolenie o tym, że każdy, kto ma inny gust niż ty, jest prymitywem z niskim IQ. Zaprezentowałeś zarozumialstwo i przekonanie o własnej nieomylności w czystej formie. A teraz będziesz się naiwnie wykręcał od przyznania się do czegoś, co jest po prostu prawdą.
Ja cię nie obraziłem. Napisałem o tobie trochę bolesnej prawdy.
Nawet jeśli - chłodno kalkulując - ja obraziłem jednego człowieka. Ty obraziłeś grube tysiące. Ba, miliony, bo przecież nie tylko w Polsce czyta się Eragona. Ale ty, jak widzę, nie umiesz ważyć słów i sypiesz różnymi obraźliwymi tekstami, jakby to nie miało żadnego znaczenia, bo przecież ty wiesz wszystko lepiej.
"nie uważam się za takiego i nie myślę, żebym w swych postach prezentował aż tak narcystyczną postawę."
Ale zaprezentowałeś. Może inaczej - następnym razem, zanim wciśniesz "Wyślij", przeczytaj post jeszcze z 10 razy i upewnij się, czy nie napisałeś niczego, co mogłoby eksponować twoje wady albo obrażać innych. Innego wyjścia nie ma.
Christinko, różowa nastolatko :P przecież forum właśnie polega na różnicy zdań i wymianie poglądów. Bądź tedy wdzięczna jeśli od czasu do czasu ktoś wpadnie tu i kulturalnie "objedzie" ten film od góry do dołu, inaczej zagłaskalibyście się tutaj na amen, od tych ciągłych ochów i achów robiłoby się wam niedobrze w końcu przestalibyście w ogóle tu zaglądać. Bo i po co ? A tak macie szansę bronić swój ulubiony obraz przed atakiem "obcych". A kulturalna kłótnia to wręcz zbawienna rzecz ;)
Chociaż akurat w przypadku tego filmu rzeczowa zdaje się TYLKO krytyka (podkreślam KRYTYKA a nie wyzwiska) jeszcze nie widziałem opinii kogoś komu film się podobał i potrafił sensownie powiedzieć dlaczego i co mu się podobało.
Pozytywne komentarze najczęściej wyglądają tak:
"Fajny film !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
fajny bo jest fajny smok i fajnie mówi i ma fajne niebieskie łuski i fajne skrzydła i naprawdę fajny jest i się twórcy bardzo napracowali bo musieli go namalować i w ogóle nieładnie jest krytykować czyjąś pracę - nakręćcie lepiej jak potraficie."
A zaraz potem następne posty w stylu:
"Zgadzam się :-)
Dobrze prawi
Mnie też się podobało
Kocham was wszystkich
Eragon rulllllezzz
itd"
he he
"A zaraz potem następne posty w stylu: "
Niestety, na to nie licz, bo napisałeś brednie.
"fajny"
Nie jest fajny, tylko tragiczny. Dla tych, co czytali książkę, kompletnie nielogiczny i nie zasługujący na to, żeby nosić tytuł "Eragon".
"jest fajny smok i fajnie mówi i ma fajne niebieskie łuski i fajne skrzydła i naprawdę fajny jest i się twórcy bardzo napracowali bo musieli go namalować"
Myślałem, że się normalnie załamię, jak to czytałem.
Ty chyba nie wiesz, co bredzisz. Smok był jedną z największych wad tego filmu, a jego twórcy ani trochę się nie postarali, żeby dobrze wyglądał. W skrócie: skóra węgorza, pysk psa, szyja łabędzia, ogon węża i skrzydła orła. Ale nic SMOCZEGO. Wcale nie mówi też fajnie, autorzy walnęli jej głos zupełnie na odczepnego, nie starając się o jakiekolwiek urozmaicenia typu pogłos czy komputerowa modyfikacja. Bajdurzenie o poczuciu humoru Saphiry też włożyłbym między bajki. Jeśli chcecie poznać smoka z ciętym, inteligentnym dowcipem, polecam Ellegona z cyklu "Strażników Płomienia" Joela Rosenberga.
Zanim zaczniesz opowiadać takie nonsensy o "fajności" smoka w filmie, zajrzyj na dowolne forum smokofanów (np. to, na którym udzielam się ja: www.fdraconis.boo.pl) i przekonaj się, jaka jest powszechna opinia osób, których zdanie na temat smoków liczy się najbardziej.
"i w ogóle nieładnie jest krytykować czyjąś pracę - nakręćcie lepiej jak potraficie."
Też mi argument. To jeszcze posyłaj "joby" na wszystkich krytyków filmowych za to, że mają czelność pisać recenzje na temat filmów, których sami nie potrafią robić. Naturalną koleją rzeczy jest to, że jedni tworzą, a w gestii innych pozostaje ocena ich dzieła.
"Eragon rulllllezzz"
Który? Książkowy, filmowy, czy komputerowy? Książka w moim skromnym mniemaniu nie zasłużyła na sławę, jaka ją spotkała, jako że jest zupełnie standardowa i nie ma w niej ani krztyny wybitności, czy oryginalności (posłuchajcie nawet o imieniu jednej z postaci w cyklu "Jeźdźcy smoków (!) z Pern" - Erragon (!!!), smoczy kurier bodajże). Nie twierdzę, że jest zła, ale po prostu kłamstwem byłoby przypisywanie jej superlatyw. Film z kolei jest modelowym wręcz przykładem tego, jak maksymalnie spartolić ekranizację, mając bogaty materiał. Mogę na życzenie wypisać w osobnym temacie wady tego filmu.
Z kolei gra komputerowa zebrała przychylne recenzje... z tego wniosek, że tylko Eragon komputerowy ma jakiekolwiek zadatki na "rządzenie". 8)
Ło matko...
Der_SpeeDer........ chłopie, zanim palniesz kolejny elaborat i rozbierzesz czyjś post w słusznym gniewie na części pierwsze, najpierw przemyj zimną wodą oczęta dobudź się porządnie i przeczytaj jeszcze raz tenże post - co jest w nim napisane i w jakim kontekście.
Poza tym zalecam lekturę słownika, choćby internetowego i analizę haseł typu "ironia".
Czasami naprawdę można tutaj zwątpić... :P
Eee... Różowa nastolatko? Daleko mi do takiej... O_o
No ale co tu dużo mówić, broń Boże nie chcę glaskać filmu, bo nie o to chodzi (zrestą na głaskanie nie zasłużył) chciałam tylko napisać że nie ma sensu wpadać z postami (jak już skrajności to prosze bardzo):
"Eragon był do d... bardziej pojeb.... filmu w życiu nie widziałem!!!" No i kto tu nie podaje racjonalnych wyjaśnień?
Mój apel odnosił się właśnie do tych których wyżej wymieniłam, Ty twierdzisz że ci którym film się podobał nie podają racjonalnych argumentów ale jeszcze więcej jest tych którzy jadą go z góry na dół, nie pisząc też nic sensownego (tylko zaśmiecają forum).
Nie jest to mój ulubionny film, nie wiem skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy. Nigdzie nie chcialiłąm Eragona, broniłam go jedynie przed takimi właśnie postami, bo jak sam napisałeś "kulturalna kłótnia to wręcz zbawienna rzecz". I w którymś poście napisałam co mi się w nim podobało... (nie, nie była to cała dłuuuga lista).
Aha, i wiem co znaczy krytyka, wie to każdy kto się interesuje filmami.
Christinko, różowa nastolatko (zaprawdę piękny zwrot), delikatnie wycofujesz się ze swego wcześniejszego stanowiska. Wystarczy przejrzeć forum, by stwierdzić, że do niedawna byłaś (a może wciąż jesteś) gorącą zwolenniczką Eragona. Zaczynam wierzyć w potężną moc mediów, widząc jak ludzie się zmieniają ("zrestą na głaskanie nie zasłużył"). A propos racjonalnych argumantów - jak dotychczas nikt nie przeczytał żadnych napisanych przez Ciebie. Wciąż czekamy. Pamiętaj, że nie chodzi, by napisać co się podobało, tylko dlaczego.
To forum jest po to żeby wyrażać swoje opinie na temat danego filmu - zarówno te negatywne jak i pozytywne. Służy to temu, aby każdy kto tu wejdzie i jeszcze filmu nie widział mógł ocenić czy warto go zobaczyć czy nie. Na pewno nie jest to kącik fanów filmu tak jak ty uważasz.
"Przecież i tak nikt nie zmieni zdania co do filmu, prawda?" - nie zamierzam zmieniać niczyjego zdania - wyrażam tylko swoje
"Ja tylko podziwiam tych co najpierw pytają się o zdanie czy watro obejrzeć... Po co to?" - po to że nie każdy jest urodzonym piratem i ściąga wszystkie nowe filmy z sieci, a bilet do kina kosztuje. Logiczne jest, że wcześniej zapyta czy warto wydać na konkretny film czasem ciężko zdobytą kase.
"Ja osobiście filmu się czepiać nie będę, nie od tego jestm." - A od czego? Skoro nie od tego to po co piszesz nic nie znaczące opinie na tej stronie, które nikomu nie pomogą w decyzji czy warto pójść do kina czy nie?
"Proszę mi pokazać film który podoba się KAŻDEMU człowiekowi, ale to absolutnie każdemu." - nie ma takiego. Bzdury wypisujesz - co to ma za znaczenie? Nie mam zamiaru polecać filmu który jest totalną tandetą. Przepełniony jest obrzydliwym infantylizmem, ani to film dla dzieci ani dla dorosłych(ciekawych mojej opinii na temat filmu odsyłam do mojego tematu poniżej), aktor grający główną rolę to prawdzimy synonim drewniaka który niedawno uciekł z boysbandu. Efekty są przeciętne, a smoczyca, która miała być główną atrakcją wygląda jak skrzyżowanie pospolitego kundla ze strusiem. Tak więc gdybym komukolwiek polecił ten film popełniłbym życiowy błąd i prawdopodobnie nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia.
"Czy ekranizacja ksiażki polega na skopiowaniu jej strona w stronę? I to najlepeij z okładkami..." - nie polega na tym, co wcale filmu nie ratuje i tak jest mierną produkcją. Zastanawiam się tylko co w takim gniocie robią tak wyśmienici aktorzy jak Jeremy Irons i John Malkovich - prawdopodbnie połowa budżetu filmu poszła na gaże dla nich bo nie chcieli przyjąć roli, a przecież jakieś znane nazwisko na plakacie musi być.
"Przyjemnie mi się go oglądało, choć niektóre rzeczy raziły" - wszystko raziło - musisz być niedorozwinięta skoro przyjemnie ci się go oglądało.
"I z góry wypraszam sobie wyzywanie od różowych nastolatek." - to ci z GÓRY mówie że nie nazwe cię tak. Cały twój post nazwałbym raczej marną prowokacją. Udawanie słodkiej idiotki stało się ostatnio bardzo modne. Mimo idiotyzmu bijącego z twoich wypowiedzi jestem przekonany że nastolatką nie jesteś. Mam pewne wątpliwości co do twojej płci. Nieważne - ja swoje już powiedziałem. Prawdopodobnie naraże się na atak debilnych, nic nie znaczących argumentów lub po prostu bluzgów - o co mi zresztą chodzi. Chciałbym zobaczyć cóż odkrywczego wymyśli ta "gwiazdeczka".
Ehh...
Do autorki tematu: Każdy może napisać o takim filmie, że jest gniotem, bo jest to typowe kino nastawione na dużą kase. Gorzej jest jak sie krytykuje w taki sposób coś czego się nie rozumie, ale akuart w tym wypadku cała fabuła jest podana jak na tacy, po drodze nie trzeba się wogóle zastanawiać nad niczym. Natomiast użyłaś argumentu, że każdy reżyser może mieć swoją własną koncepcje co do filmu, może zmienić pewne rzeczy, i w tym masz racje. Tyle tylko, że każdy zagorzały fan, jakiegoś najgorszego badziestwa, ma prawa krytykować autora filmu za jego wizje powieści.
Drodzy "ludzie"...bardzo ładnie pięknie prosze...odwalcie się od Christinki...nie rozumiem jak można kogoś oceniac nawet go nie znając...tandetne wyzwiska w stylu paris h też świadczą tylko o tym jacy jesteście...z tego wszystkiego to można wywnioskowac że macie jakieś kłopoty i nie potraficie zrozumiec Jej wypowiedzi...no ale to juz wasza sprawa. Poprostu zastanówcie się najpierw nad sobą i pomyślcie co takiego reprezentujecie a dopiero potem zabierajcie się za ocenianie innych ludzi...ale może wcześniej postarajcie sie ich lepiej poznac....
Doszłam do wniosku że nie zostałam zrozumiana, zresztą nie pierwszy raz i nie będę już tłumaczyło co i dlaczego mi się podobało w filmie. Gdzieś już wypisywałam co mi się podoba nie będę się powtarzać. Widzisz nie wszystko na tym padole łez musi się podobać z jakiejś konkretnej przyczyny. Wiesz co mi się podoba? Ciepły deszcz letnim popołudniem gdy siedzę na łące pod drzewem i wybiegam tylko po to żeby się cieszyć jak czasem może być pięknie. Zdziwieni? Możliwe. Nigdzie nie napisałam ze jestem nie wiadomo jak zagorzałą fanką filmu "Eragon" stwierdziłam ze nie rozumiem dlaczego aż tak ludzie na niego naskoczyli i przede wszystkim dlatego ze nie był zgodny z treścią ksiażki.
Nie wycofałam się ze swojego postanowienia (choć nie wiem gdzie jakieś miałam), za to można powiedzieć że zaczęłam staranniej dobierać słowa.
Czy naprawdę nikt nie rozmie że zakładając ten temat miałam na myśli rozmowy takie jak ta? Sami popatrzcie! Próbujecie niemal na siłę pokazać mi ze Eragon jest gniotem, każecie pisać argumenty, choć jak by się uprzeć to te Wasze nie mają większego sensu... Tak.
Nie znacie mnie a oceniacie. Typowe. Niedorozwinięta jestem? Nie rusza mnie to, bo mnóstwo osób tak o mnie myśli najzwyczajniej w świecie nie kwapiąc się by mnie poznać. Różowa nastolatka... To była najciekawsze sformuowanie jakie kiedykolwiek ktoś mi przypiął :D Niestety począwszy od tego że różu nie lubię, poprzez to że nie słucham czegoś w stylu Blog27 czy Tokio Hotel, a skończywszy na tym że wcale się tak nie czuję do różowych nastolatek zaliczyć mnie nie można, chyba im własnie ubliżyłeś :P... Ale pewnie moje zdanie się nie liczy w końcu Wy znacie mnie lepiej!
Korios-Ciebie raziło wszystko, mnie niektóre rzeczy? Nie moze tak być? Widać nie bo już się jest mniej rozwinętym niż Ty. Wkurza mnie coś takiego, ugryź się w klawiaturę zanim coś takiego napiszesz dobra?...
Ja prowokuję? A Ty oczywiście możesz to robić. I to wykorzystujesz zeby sprowokować mnie. Ech... Ludzie potrafią naprawdę wsystko zrobić względem drugiego człowieka... Chcę tu sprostować że nikogo ni udaje, bo nie mam ku temu żadnego celu, zawsze jestem sobą. Co do tego fragmentu: "Mimo idiotyzmu bijącego z twoich wypowiedzi jestem przekonany że nastolatką nie jesteś. Mam pewne wątpliwości co do twojej płci." To powiem tak: każdy dostrzega innych przez pryzmat siebie. Więc teraz ja mam różne wątpliwości... Aha i "gwiazdeczka" to na pewno nie Ty będziesz do mnie mówił. Zabawne jest to ze mój post uważasz marną prowokacją... A momo to odpisałeś... Czyżbyś dał się złapać (gdyby mój post rzeczywiście powstał z takim założeniem).
Tak, wiem... Nóż Wam sie w kieszeni otwiera chcielibyście mnie zbanować, zablokować... Byle nie musieć czytac moich postów, bo ktoś ma odmienne zdanie od Waszego... Przykro mi że przeze mnie macie podwyższone ciśnienie, chciałam tylko załagodzić sytuację i zostałam niemal zlinczowana. "Dziwny jest ten swiat". Może się już tu udzielać nie będę? Z jakiej niby racji mam czytać coś co obraża mnie dlatego że mam własne zdanie i nie idę ślepo za wszystkimi? Zastanowię się nad tym.
Max - właściwe to nie odczułam czy jesteś przeciwnikiem filmu, bo zwolennikiem raczej nie... Możesz mnie olśnić? :)
Heh... Tu się mylisz. Przyznaje film mi się podobał, taki lekki i przyjemny. Natomiast jeżeli jednak chodzi o świat fantasy, to jest to trochę zmieniona kopia Władcy Pierścieni. Nic oryginalnego, i za dużo patetyczności.Zresztą to trochę głupie i naiwne, że jakiś nastolatek decyduje o losach świata. Ogólnie Eragon to bardzo niedojrzałe i bajkowe dzieło.
A tak na marginesie, weż sie dziewczyno nad sobą tak nie użalaj. Jak ci ktoś coś głupiego powie czy napisze to poprostu się odgryź i nieprzejmuj się tym, co ktoś inny myśli. Po za tym przecież to jest forum odnośnie filmów, jak chcesz podyskutować na temat jakiś wywodów emocjonalnych to pisz takie rzeczy gdzie indziej.
Pozdrawiam :)
O rrrrrany, ale kobyła. Szkoda tylko, że nie wnosi do dyskusji NIC.
Dziewczyno, po jaką cholerę zalewasz ten blog takimi durnymi i rozwlekłymi farmazonami?
"stwierdziłam ze nie rozumiem dlaczego aż tak ludzie na niego naskoczyli i przede wszystkim dlatego ze nie był zgodny z treścią ksiażki"
Jasne, a poza tym mówili, że jest strasznie głupi, z miernymi aktorami (Speelers w roli Eragona to już spód dna), ogólnie infantylny, narracja jest zaś tak szybka, że film traci na spójności i wyrafinowaniu opowiedzianej historii (przy czym oryginalna wcale wybitna nie była). Efekty specjalne są tylko takie sobie (najgorzej prezentuje się ten nieszczęsny pseudosmok, który udaje Saphirę), a dialogi bywają drętwe, niektóre są wręcz idiotyczne (Eragon pyta "jesteś ze mną?". Saphira zieje ogniem. Eragon - z kretyńskim uśmiechem - mówi "uznaję to za tak"). Rozmaite rzępolenie na temat filmu już było, ale ty patrzysz na wszystko wybiórczo i z masy słów krytyki umiesz wyłonić tylko smęcenie "niezgodny z książką". Nie poświęcasz wystarczająco dużo uwagi tematowi dyskusji, ale o sobie to będziesz pisać rozwlekłe elaboraty. Ręce opadają.
"choć jak by się uprzeć to te Wasze nie mają większego sensu..."
Bo ty tak powiedziałaś? No tak...
Póki co: przyganiał kocioł garnkowi, a sam smoli.
Wiesz co Max... Dizęki za radę, bo rzeczywiście miałam już tego dosyć... (Swoją drogą przygotuj się na maltretowanie wypowiedziami pt. "Czekam na racjonalne argumenty, czemu film Ci się podobał ;]). O filmie starałam się rozmawiać, ale nie ma tu z kim. Każdy komu film się choć trochę podobał schował się, nie wypowiada się bo trzęsie portkami... :/
Nayia, cieszę się ze jednak włączyłaś się w rozmowę, powiedziałąś to, co ja powinnam powiedzieć już dawno.
""choć jak by się uprzeć to te Wasze nie mają większego sensu..."
Bo ty tak powiedziałaś? No tak... " <-- nie, bo nawet dzieciakz przedszkola, będzie widziała ze tu nic nie ma! Twoje wypowiedzi też g... wnoszą do rozmowy. Nie zauważyłeś? Wcale nie jesteś leszy niż Koral Ninja, nosem rysujesz po suficie.
Szczerze to mam dostyć tego tematu bo nic istotnego nie wniósł do konwersacji o filmie, dalej każdy każdego jedzie... Czyli jesteśmy w punkcie wyjścia, a skoro tak to ja wychodzę, bo głęboko mam jak mnie ktoś jeździ za to ze mam inne zdanie niż on. Idźcie się leczyć bo to nie jest normalny stan! Nie rozmawiało się, miło nie było, tęsknić ani płakać nie będę, obvyśmy się nigdy nie spotkali, bo zobaczymy kto tu jest "rózowy".
Co tu dużo mówić ...ten film był wprost beznadziejny , o mało co na nim nie zasnąłem...pewnie drugiej części nie bedzię bo pierwsza nie zarobiła zbyt dobrej opinii....i pewnie zamiast zysku producenci ponieśli straty....
Głowa mi opadła na stół i zalałem się łzami rozpaczy.
Wiesz, co myślę, Christinko? Że ty faktycznie możesz być różową nastolatką. Na pewno jesteś strasznie głupiutka, oraz - w porywach - dziecinna.
Naskakujesz na każdego, kto nie zgadza się z czyimś zdaniem. Człowieku, czy wychowałaś się na Marsie? Bo chyba nie jesteś stąd. Na tym, u licha, polega dyskusja - na przytaczaniu za i przeciw, na wymianie poglądów, nie na chłodnej pseudowypowiedzi na zasadzie "dyskutant A powie rzecz X, dyskutant B powie rzecz Y, nikt się z nikim nie sprzecza, odtąd martwa cisza". Jeśli chcesz czegoś takiego, to chyba nie wiesz, co to jest dyskusja.
"O filmie starałam się rozmawiać, ale nie ma tu z kim"
Bo nikt się nie zgodził z moim Jedynie Słusznym Zdaniem, a nawet zaczęli wytaczać kontrargumenty! Chamy! Jak śmieli godzić w MÓJ majestat! - tak to widzę. Przypuszczam, że niewiele się mylę.
"Twoje wypowiedzi też g... wnoszą do rozmowy"
Wnoszą. Sporo. Tylko że ty jak zwykle patrzysz na wszystko wybiórczo i przekłamujesz fakty - tak samo, jak z argumentami przeciwko Eragonowi.
"Wcale nie jesteś leszy niż Koral Ninja, nosem rysujesz po suficie"
Przepraszam - kiedy? Jak? W którym momencie? W jaki sposób? Ot, w żaden. Głupiutka dziewczynka powiedziała coś na poczekaniu, obowiązkowo coś, co nie ma sensu.
I powiem ci jeszcze jedno - mnie przyłaź więcej na ten blog po to, żeby pyskować, wyzywać wszystkich wkoło od chamów nie potrafiących dyskutować, i domagać się "kulturalnej dyskusji" (przy czym twoja definicja takowej mija się z terminem "dyskusja"). To ty tutaj jesteś tym, który jedzie po innych. Każdego, kto ma inne zdanie i nie zgadza się z kimś, nazywasz chamem. Każdy argument przeciwko Eragonowi nazywasz pustym i niemającym sensu (w końcu koliduje z TWOIM punktem widzenia, nie? Zatem musi być nieprawdziwy!). Piszesz rozwlekłe elaboraty o samej sobie, niczym Narcyz, a potem wyzywasz innych od tych, co rysują nosem po suficie. Po prostu bezczelność goni bezczelność, chamstwo goni chamstwo.
Nie przywdziewaj maski poprawnej behawioralnie damy, bo twoje słowa i sposób wyrażania opinii i tak świadczą o tobie, że jesteś tylko prostaczką, na dodatek bezczelną w swojej hipokryzji, krętactwie i zwykłych kłamstwach. Amen.
Ja też płakać nie będę. Nie lubię dyskutować z dzieciakami. Szkoda tylko, że opuszczasz ten blog z wbitym do tego pustego czerepu przekonaniem, że to ty byłaś tutaj wzorem kultury, mądrości i wyrafinowania.
Uderz w stół a nożyce się odezwą... Zresztą ugodziłam tam gdzie bardzo boli-poczucie własnej wartosci... Mam takie zdanie o Tobie jak Ty o mnie.
"Bo nikt się nie zgodził z moim Jedynie Słusznym Zdaniem, a nawet zaczęli wytaczać kontrargumenty! Chamy! Jak śmieli godzić w MÓJ majestat!" - idiotyczne stwierdzenie, zawsze liczę się z czyimś zdaniem co na forum musi być widać, ale to przecież ja przeinaczam fakty, prawda?? I jesteś daleko od prawdy, ale to że tu napiszę coś takiego to za mało...
Ciekawi mnie ten fragment o wyzywaniu od chamów... Nigdzie nie napisałam nic, co mógłbyś odczytać jako tylkowe powiedzenie "jesteś chamem" (ale to ja przeinaczam fakty).
Wiem co to dyskusja... :/ Ale tu jej nie zauważyłam, widziałąm tylko wąty do tych, którzy śmieli mieć inne zdanie niż Ty (czyli ze film im się podoba)!
<<"Wcale nie jesteś leszy niż Koral Ninja, nosem rysujesz po suficie"
Przepraszam - kiedy? Jak? W którym momencie? W jaki sposób? Ot, w żaden. Głupiutka dziewczynka powiedziała coś na poczekaniu, obowiązkowo coś, co nie ma sensu. >> Tu mnie naprawdę rozbawiłeś! Końcówka też była piękna... Szkoda że "rozstajemy sie" mając o sobie fałszywe zdanie ale cóż... Nie wiem gdzie kogoś zjechałam ale ok... Nie zrozumiałeś co miałam na myśli pisząc że Argumenty przeciw Eragonowi są bez sensu, ale ok... Utwierdziłeś mnie w przekonaniu że widzi się drzazgę w czyimś oku a w swoim nie zauważy się nawet belki.
O_o Za to obrażanie, powinnam się odwdzięczyć tym samym, ale doszłam do wniosku że może i kulturalna nie jestem ale Twoja kulrura pozostawia jeszcze wiecej do życzenia, sam popatrz ile razy kto tu kogo zwyzywał! Więc nie opuszczam bloga z poczuciem ze ja tu króluję, za to Ty tak.
"Zresztą ugodziłam tam gdzie bardzo boli-poczucie własnej wartosci..."
Na Miły Bóg, a cóż ty możesz wiedzieć o moim poczuciu własnej wartości? Alfa i Omega, co? A może telepata?
"Nigdzie nie napisałam nic, co mógłbyś odczytać jako tylkowe powiedzenie "jesteś chamem""
Nie musiałaś napisać tego wprost. Wystarczy, że żądasz "kulturalnej dyskusji", co w twoim rozumieniu polega na tym, że każdy coś mówi, a nikomu nie wolno zanegować czyjegoś zdania, bo to nieładnie. A zatem w myśl takowej logiki każdy, kto ośmieli się z kimś nie zgadzać i przytoczyć opinię sprzeczną, nie umie poprawnie dyskutować, a zatem jest chamem! Ot co!
"I jesteś daleko od prawdy, ale to że tu napiszę coś takiego to za mało..."
Oczywiście, co prawda "argumenty przeciwko Eragonowi nie mają sensu", ale co tam...
"Wiem co to dyskusja... :/ Ale tu jej nie zauważyłam, widziałąm tylko wąty do tych, którzy śmieli mieć inne zdanie niż Ty"
Ot, to jest właśnie to. Ja się nie zgadzam z czyjąś opinią, ale co tam. TY mi zabraniasz przytaczać jakieś kontry, a zatem mam stulić pysk. Obojętne co mam do powiedzenia, ty mi zakazujesz. Rozkaz i już! Wykonać!
Ty jednak nie wiesz, co to dyskusja i z pewnością nie zaglądałaś do słownika, żeby sprawdzić, co to są ludzie reformowalni i niereformowalni. Tak się składa, że w dyskusji MOŻNA przekonać danego osobnika do swojego punktu widzenia (wiem to z autopsji, bo np. sam kiedyś dałem sobie spokój z żołądkowaniem się na Silent Hill i przyjąłem punkt widzenia jego obrońców). Jeśli ty nie spotkałaś się z czymś takim, to widocznie nigdy nie prowadziłaś dyskusji na poziomie, a jeno wulgarne kłótnie. Stąd twoje naiwne próby wmówienia wszystkim, że nie potrafią kulturalnie dyskutować i ciągle uskuteczniają bezsensowne kłótnie.
I zauważ (poprowadzę za rączkę, bo tego nie dostrzeżesz), że atakując obrońców filmu zawsze starałem się argumentować, uzasadniać, dlaczego myślę tak, a nie inaczej, natomiast choćbym nawet napisał coś agresywnego, nie uskuteczniałem dresiarskiego bełkotu w stylu "film jezd gupi, a ty jesteś gupi ch**, że ci siem podoba".
"Tu mnie naprawdę rozbawiłeś"
Ja też bym się roześmiał, ale zamiast tego westchnąłem tylko, a moja głowa powoli osunęła się na blat biurka. Z załamania, wyczerpania i rozpaczy.
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że wymyśliłaś sobie zarzut o "rysowaniu nosem sufitu" na poczekaniu, bez głębszego zastanowienia.
Tak samo, jak załamuje mnie twoja powracająca hipokryzja. Twierdzisz, że z nami się rozstajesz, tymczasem robisz coś wręcz odwrotnego.
"Nie wiem gdzie kogoś zjechałam ale ok..."
Patrz wyżej.
"Nie zrozumiałeś co miałam na myśli pisząc że Argumenty przeciw Eragonowi są bez sensu"
Ooooo, Miss Polonistyki dokonuje przemian w języku polskim! Ludzie, stańcie i słuchajcie z zapartym tchem jej mądrości, w tym absolutnie nowego znaczenia dla zwrotu "bez sensu".
Przestań się tak naiwnie wykręcać, bo podejrzewam (albo raczej mam nadzieję), że sama nie wierzysz w to, co piszesz. Zdanie "argumenty przeciw Eragonowi są bez sensu" ma tylko i wyłącznie jedno znaczenie, a mianowicie sugeruje, że Eragon to idealny film, a jego przeciwnicy to łgarze.
"Twoja kulrura pozostawia jeszcze wiecej do życzenia, sam popatrz ile razy kto tu kogo zwyzywał!"
Oj, dziecinada, straszna dziecinada. Jeśli uważasz, że zwyzywanie kogoś ogranicza się do rzucenia wyrazem zaczerpniętym ze słownika łaciny ulicznej albo pochodnego, współczuję. Ja się poczułem dość mocno urażony, gdy usłyszałem, że jestem pustakiem, który pisze nonsensy i któremu nie wolno wyrażać własnego zdania, bo inaczej zachowa się jak człowiek niekulturalny. Co z tego, że nie napisałaś tego wprost, tak można spokojnie interpretować twoje słowa, że argumenty przeciwko Eragonowi są bez sensu, ja piszę puste słowa nie wnoszące nic do dyskusji (chociaż to ja powiedziałem coś przeciwko filmowi, za to od ciebie nikt nie usłyszał jak na razie ani jednego argumentu ZA), albo że kulturalna dyskusja wyklucza niezgadzanie się z czyjąś opinią.
"Więc nie opuszczam bloga z poczuciem ze ja tu króluję, za to Ty tak."
Następna? Jezu, czy wszyscy tak bardzo lubią przypisywać innym własne wady?
Słuchaj, dziecko. Naprawdę uważnie. Dyskutowałem ze zbyt wielką liczbą ludzi bardziej ode mnie inteligentnych, żeby się uważać za króla na jakimkolwiek blogu czy forum. W przeciwieństwie do ciebie ja bardzo często miewam uczucie zmieszania po czyichś słowach. Na pewno nie odejdę stąd z myślą, że zaprezentowałem swoją mądrość czy coś w ten deseń. Na pewno jednak będzie mi odrobinę lepiej, gdy wyżyję się na takim mędrku, jak ty, który myśli, że przychodzi tu w szczytnym celu i po to, żeby naprawiać świat, a w rzeczywistości bojkotuje towarzystwo i ogranicza swobodę wypowiadania się. Nie, żebym lubił rynsztokowe kłótnie z mnożącymi się "ch**" oraz "k****". Przeciwnie - nie znoszę takiego szamba intelektualnego. Ale widzę, że ty nie umiesz nawet odróżnić sensownego posta od bełkotu i wystarczy do tego pierwszego dodać jedno agresywne wyrażenie, żeby cię zmylić. Cienko.
Że też chce Ci się tu pisać, to tego nie pojmuję :D Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz (szkoda ze tak późno doszłam do tego wniosku). Żegnam ozięble. Swoją drogą polecam terapię na manię wielkości, przykro mi ze akurat ja musiałam Ci to powiedzieć.
"Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz (szkoda ze tak późno doszłam do tego wniosku)"
Słyszysz, Der_SpeeDer? Wcale mnie nie obchodzi, co sobie o mnie myślisz! Wcale a wcale! Słyszysz? Ani trochę! No słyszysz, czy nie? Wcale mnie to nie obchodzi! No powiedz, bo już chrypnę, krzycząc, że mnie to nie obchodzi! A-NI-TRO-CHĘĘĘĘ!!!
Dziecko, gdyby NAPRAWDĘ cię to nie obchodziło, to po prostu byś tutaj nie wracała. Serdeczne dzięki za ten komentarz, jest standardowy dla ludzi intelektualnie niedojrzałych (patrz: dzieciarnia w wieku poniżej 14 lat) oraz... o kurczę, najwyraźniej także różowych nastolatek. :)
PS. I dzięki za ten tekst w nawiasie. Już widzę, z jakim trudem przychodzi ci myślenie.
"Swoją drogą polecam terapię na manię wielkości"
Nie potrzebuję jej. Właśnie się podratowałem z depresji oraz niskiej samooceny myślą, że jednak są ludzie głupsi ode mnie. Przypomina mi się obrazek Andrzeja Mleczki z lekarzem mówiącym zdołowanemu pacjentowi "Ma pan kompleks niższości? Niech pan sobie obejrzy sesję sejmu, zobaczy pan, ilu jest głupszych od pana". Na co czekasz, dziecino? Rezerwuj sobie miejsce w sejmie. :D
Zrozum: ja wcale nie uważam, że jestem mądry i nie próbuję za takiego uchodzić (co już tłumaczyłem, ale dziecko o imieniu Christinka, jak każdy inny małolat, nie pojęło). Problem polega na tym, że to właśnie Ty stoisz aż tak nisko, że mogę się wyzłośliwiać.
Póki co nadal czekam na uzasadnienie tego tekstu o "rysowaniu nosem sufitu". Tak, obchodzi mnie to. Bo ja jestem zdolny do czegoś, co się zwie samokrytyka, w przeciwieństwie do ciebie. Ty wolisz obrzucać wyzwiskami innych (powtarzam, że wyzwisko to nie tylko nazwanie kogoś głupim ch***, czy coś w tym guście, i dodam, że jestem zbyt dojrzały, żeby trafiały do mnie rynsztokowe odzywki. Za to bardzo mnie boli, gdy ktoś nazywa mnie megalomanem w sytuacji, kiedy jeszcze nie tak dawno miewałem myśli samobójcze... nie nie kłamię).
BTW chce mi się pisać, bo LUBIĘ pisać. Od niedawna wziąłem się nawet za pisanie książki z nadzieją, że zostanie wydana.
Cóż, miło że mimo całej swojej miernoty intelektualnej jakoś się jednak spełniasz.
Nie martw się, nie jesteś jedyny - wielu jest idiotów, dla których jedynym sensem życia są próby pogrążenia ludzi niczym nieuzasadnionymi inwektywami.
Ale to w gruncie rzeczy zbytnio twojej sytuacji nie poprawia :).
Teraz pewnie myślisz sobie: "kurde poświęciłem godzinę by popytać się na czaterii co mogę mu odpisać bo sam znam tylko 100 słów, teraz muszę zakończyć post uśmieszkiem by się nie zorientował że mam przez to zje...y humor".
Ciebie już pogrążyć się bardziej nie da, wystarczy że sam się o to starasz. Nie widzę przyszłości dla ciebie, ale może na Syberii znajdziesz jakieś bratnie dusze.
Łeee... takie chamstwo trzeba plenić, toja opinia nie wniosła nic do tematu. Rzuciłeś tylko inwektywami mającymi na celu sprowokować i zezłościć twojego rozmówcę. To ciebie bardziej nie da się pogrążyć! On robi coś twórczego (tzn. pisze powieść), a Ty? Co? Niech zgadnę: Nic?
Więc zamknij swoje osobiste animozje względem czegoś, czego na oczy nie widziałeś!
Niraziel, po co się tak złościsz? :)
Spróbuj to sobie lepiej wyobrazić - taki mały gówniarz, który siedzi w swojej norze przed komputerem, zamknięty przed światem, nielubiany przez innych, i wyładowujący swoją bezsilną frustrację na forum, myśląc, że kilkoma na chybił trafił dobranymi obelgami kogoś pogrąży. A poza Internetem jest zwykłym popychlem i pośmiewiskiem równieśników, który nikomu nie może podskoczyć, bo ma powszechną opinię idioty i życiowej ofermy.
Wizja ta, z pewnością niedaleka od prawdy, po pierwsze śmieszy, a po drugie wzbudza wręcz żal dla tego biedaka, który tylko w ten sposób może poczuć, że jest cokolwiek wart :).
"Po co Wasze swary głupie..." - od nich Eragon nie będzie lepszym filmem, a Paolini nie zostanie pisarzem.
""Po co Wasze swary głupie..." - od nich Eragon nie będzie lepszym filmem, a Paolini nie zostanie pisarzem"
Tyle że wąty naszego kochanego Lolka nie mają z Eragonem nic wspólnego - ów małoletni frustrat wszedł tutaj tylko po to, żeby sobie popyskować i poobrażać osobę, na której postanowi akurat wyładować swój zły humor.
Podobne steki wyzwisk wypluwa w moją stronę także w jednym z tematów dotyczących Silent Hill. I w tamtym przypadku nie ma to nic wspólnego z filmem, tylko z pospolitym gówniarstwem faceta.
Ech pod wpływem głupoty tego osobnika nie dopisałem zdania, miało być "zamknij swoje osobiste animozje względem czegoś, czego na oczy nie widziałeś gdzieś głęboko, żeby swoją głupotą nie gorszyły tego świata".
"Tyle że wąty naszego kochanego Lolka nie mają z Eragonem nic wspólnego - ów małoletni frustrat wszedł tutaj tylko po to, żeby sobie popyskować i poobrażać osobę, na której postanowi akurat wyładować swój zły humor."
Tak, akurat nie byłem w humorze, więc post tego lol(k)a mnie wkurzył. Jak mówiłem inwektywy i chęć pogorszenia humoru adresata tych uwag. Zwykły złośliwiec, którego wredota zżarła już do końca.
haha i kto to mówi... przodownik prostackich oszczerstw w żółtej koszulce lidera. kmiotku nie szukaj w internecie akceptacji bo nawet tu tobie to nie wychodzi. Wiem jak cie wszyscy gnoją na uczelni... hehe ubaw po pachy jest z tego pucybuta mówię wam... byście padli ze śmiechu gdybyście mogli go chociaż zobaczyć na żywo. Pozdrawiam głąbie.
Projekcja - podświadome przypisywanie innym swoich własnych wad, żalów i pragnień, obecne u ludzi we wczesnej fazie socjalizacji.
Pięknie się wpasowujesz w ten schemat, mój drogi :).
Głupota - niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości, nieumiejętnością rozpoznawania istoty rzeczy, związków przyczynowo-skutkowych, przewidywania i kojarzenia. Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji.
Pięknie się wpasowujesz w ten schemat, mój drogi :).
Coś ci nie wyszła ta definicja... Bardzo starasz się mnie zdeklasować, pokazać, jaki ty to mądry jesteś, ale pajacujesz tylko coraz bardziej.
"Głupota - niedostatek rozumu przejawiający się brakiem bystrości"
Głupota to określenie medyczne, i nie ma w jej definicji czegoś takiego, jak "niedostatek rozumu" czy "brak bystrości", bo zrobiłaby się z tego definicja ignotum per ignotum. Ważny natomiast jest iloraz inteligencji w skali Wechslera (gdzie głuptactwo to przedział 25 - 50 punktów) czy Termanna-Merrill.
"Charakteryzuje się pychą, śmiałością, podejrzliwością, niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem, niezdolnością do zdziwienia, dążnością do ekspansji"
Reszta "definicji" to już czysta fantazja. Gratuluję - ja takie brednie umiałbym napisać chyba tylko po pijaku.
Powiedz mi, jak można być aż tak żałosnym, żeby robić z siebie debila nawet podczas prób pogrążenia drugiej osoby, i używać obelg, których znaczenia w ogóle się nie rozumie?
Nie wspominając już o tym, że powtarzanie za oponentem, które jest jedynym urozmaiceniem twoich steków wyzwisk bez pokrycia, to przejaw skrajnego braku inwencji i samodzielnego myślenia. Jak głupiec może oskarżać innych o głupotę?
A skoro już tak chorobliwie i prostacko używasz "argumentów" ad hominem:
"Charakteryzuje się pychą, śmiałością"
Dziecko, dziecko... jeśli się kogoś w ogóle nie zna, nie rzuca się takich słówek na wiatr. Popytaj kiedyś moją rodzinkę, znajomych... ja jestem wystarczająco nieśmiały, żeby zawieranie nowych znajomości czy zaproszenie gości na imprezę stanowiło dla mnie istną katorgę. To o pysze już przemilczę po prostu...
"niskim lub nieistniejącym samokrytycyzmem"
W kwestii samokrytycyzmu, zajrzyj na moją stronę i przeczytaj obecne tam zdanie "Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć, kto". Wiem, że inteligencją nie grzeszysz, ale może jednak uda ci się je prawidłowo zinterpretować i wyciągnąć wnioski co do tego, jakie mam na swój temat zdanie i jaki jest mój poziom samokrytycyzmu.
Poza tym szczerze i zupełnie in bona fide radzę ci, abyś wreszcie przestał się przejmować cudzym samokrytycyzmem i zaczął od siebie. Jeśli chciałeś we mnie wzbudzić wyrzuty sumienia z powodu przejawianego przeze mnie ongiś na forum poziomu kultury osobistej, wybitnie ci to nie wyszło. Udało ci się tylko udowodnić, że niezależnie od tego, ile razy bym w toku dyskusji tracił nad sobą panowanie (a zdarza mi się to, jako osobie porywczej, często), pozostają prostaki dużo bardziej chamskie i dużo bardziej bezczelne ode mnie, posługujące się o wiele bardziej niekulturalnym i rynsztokowym słownictwem tudzież o wiele chętniej sięgające po argumenty ad hominem (a właściwie to tylko na nich się opierające, bo odkąd pamiętam, to tylko mnie obrażasz, a na żaden konkretny temat nic nie napisałeś - i patrząc na twój poziom grubiaństwa i prostactwa, wątpię, żebyś to kiedykolwiek zrobił).
I tak się z wami nie zgadzam bo rację mam tylko JA! ^^
Jak staropolskie porzekadło mówi "Z racją jest jak z du*ą każdy ma swoją a
kto ma większą du*ę ten ma rację większą".
Jeszcze nie spotkałem się na forum filmwebu z konstruktywną krytyką tu się nie dyskutuje o filmach tylko wciska swój pogląd innym aby stworzyć armię klonów, linczem i bluzganiem dochodzi się do "własnych" prawd.
Najbardziej prymitywnym tego przykładem jest cytowanie i rozkładanie czyjejś wypowiedzi na czynniki pierwsze, w ten sposób można odbić każdą piłeczkę i to w ten sam sposób biorąc argumenty z sufitu.
Wiadomo wygodniej jest wywracać kota do góry ogonem zamiast iść na obopólne ustępstwa ale to już niestety leży w naszej polskiej naturze, że wolimy robić na przekór.
A tu mamy kolejny przykład jawnej hipokryzji...
"Jeszcze nie spotkałem się na forum filmwebu z konstruktywną krytyką tu się nie dyskutuje o filmach tylko wciska swój pogląd innym aby stworzyć armię klonów, linczem i bluzganiem dochodzi się do "własnych" prawd."
<po czym facet pisze>
Najbardziej prymitywnym tego przykładem jest cytowanie i rozkładanie czyjejś wypowiedzi na czynniki pierwsze, w ten sposób można odbić każdą piłeczkę i to w ten sam sposób biorąc argumenty z sufitu."
Czyli jeśli masz czelność odstępować od jego jedynie słusznego stylu pisania postów, jesteś prymitywny, głupi, odwracasz kota ogonem, piszesz argumenty z sufitu, a twój życiowy cel to poniżanie ludzi.
To może ja sam zacytuję jakieś porzekadło - to o widzeniu słomki w cudzym oku, przy jednoczesnym niedostrzeganiu belki w własnym
A na tym hipokryzja faceta się nie kończy, bo później pisze:
"Wiadomo wygodniej jest wywracać kota do góry ogonem zamiast iść na obopólne ustępstwa ale to już niestety leży w naszej polskiej naturze, że wolimy robić na przekór"
Przed chwilą bełkotał coś o argumentach z sufitu - a tu jak z sufitu były wzięte te brednie o tym, jakie to złe jest cytowanie innych, tak samo z sufitu wzięte jest to pieprzenie o odwracaniu kota ogonem, z jakim według niego nierozerwalnie wiąże się cytowanie.
Gość krytykuje innych, a sam w tym samym poście zachowuje się identycznie. Boże, ty widzisz i nie grzmisz?
Widzę, że mam do czynienia z gościem, który wie wszystko, co do Twojej belki to najwyższy czas żebyś ją wyciągnął.
Napisałem co myślę i tego zabronić mi nie możesz...
Uważam, że cytowanie jest złe bo odwraca sens wypowiedzi, jest wyrwane z kontekstu i przy odpowiedniej obróbce można z tego uzyskać co się chcę.
Nie wiem co Twoim zdaniem jest hipokryzją, jeżeli wyrażanie własnych poglądów jest hipokryzją to idąc za kolegą z Twojej uczelni faktycznie jesteś taki jakim Cię opisał (dla zainteresowanych parę postów wyżej).
Jeżeli nie piszę spójnię i nie umiesz właściwie zinterpretować mojej wypowiedzi to po prostu jej nie czytaj, oszczędzisz mi i sobie nerwów.
Jak widzisz ja Ciebie i Twojej wypowiedzi nie rozkładałem na czynniki pierwsze i jakoś udało się, więc czyż nie mam choć cząstkowej racji?
Wcale nie napisałem tego, żebyś padł przede mną na kolana i się zachwycał tym, ani po to aby Cię poniżyć. Opisuję realia takimi jakie widzę je ja i mam do tego pełne prawo. Ja nie wyzywałem Cię a Ty to uskuteczniasz więc należałoby się zastanowić z kim tutaj jest nie tak. Poniżasz ludzi, wciskasz im swoje zdanie, decydujesz co jest słuszne a co nie, kim Ty do cholery jesteś, za kogo się uważasz? Nie będę z takimi internetowym masochistą wdawał się w dysputy, szkoda moich nerwów. Chciałem wyrazić swoje zdanie a tu od razu spotkałem się z biczowaniem co tylko utwierdziło mnie w tym, że mam rację...
Odpowiedź mnie po prostu rozłożyła na łopatki...
"Napisałem co myślę i tego zabronić mi nie możesz..."
Aha.
Ja mogę zabraniać innym wypowiadania się tak, jak chcą.
Ale nikomu innego MNIE zabraniać - nie wolno! Piszę, co myślę! Jak myślę, że pisanie cytatów jest głupie, to takie jest! Olać! A jak ktoś się poczuł tym urażony - a, mam to w dupie!
"Uważam, że cytowanie jest złe bo odwraca sens wypowiedzi, jest wyrwane z kontekstu i przy odpowiedniej obróbce można z tego uzyskać co się chcę"
Uważam, że operujesz w tym tekście trywialnymi schematami i stereotypami, a twoje podejście do tematu jest dalekie od rzetelnego, poprzez spojrzenie na dane zjawisko tak, jak chcesz patrzeć, a nie tak, jak ono wygląda.
"Nie wiem co Twoim zdaniem jest hipokryzją, jeżeli wyrażanie własnych poglądów jest hipokryzją"
Hipokryzją jest krytykowanie ludzi za to, że nie umieją się wypowiadać bez obrażania innych, a następnie robienie tego samego (tzn. obrażania innych, zbiorowego rzecz jasna) jeszcze w tym samym poście.
"to idąc za kolegą z Twojej uczelni faktycznie jesteś taki jakim Cię opisał (dla zainteresowanych parę postów wyżej)"
Jeśli uwierzyłeś temu małemu pyskaczowi w choć jedno słowo, to naprawdę jesteś głupi.
Ja też sobie mogę prześladować cię na jakimś sajcie i wciskać ludziom, że na uczelni zjadasz po kątach swoje gile, bo ja to widziałem. Jeśli ty uwierzyłeś, to podejrzewam, że podobnych znajdzie się więcej.
"Jak widzisz ja Ciebie i Twojej wypowiedzi nie rozkładałem na czynniki pierwsze i jakoś udało się, więc czyż nie mam choć cząstkowej racji?"
Nie, nie masz. Bełkoczesz tylko coś, pokazując, że nie dotarło do ciebie ani słowo z tego, co napisałem.
Każesz innym nie krytykować ludzi, ale pokazujesz przy tym, że twoim zdaniem wolno ci to robić.
"Opisuję realia takimi jakie widzę je ja i mam do tego pełne prawo"
OK.
Przypuszczam, że jesteś kolesiem cierpiącym na debilizm, bo nadużywasz słowa czynniki pierwsze w sytuacji do tego nieadekwatnej, a do tego masz głupią ksywę.
I piśnij mi teraz, że mnie tak nie wolno pisać, to ja ci też odpiszę, że mam do tego pełne prawo, bo ja tak to po prostu widzę.
"Poniżasz ludzi, wciskasz im swoje zdanie, decydujesz co jest słuszne a co nie, kim Ty do cholery jesteś, za kogo się uważasz?"
A TY za kogo się uważasz?
Jestem szczery i nie próbuję udawać idealisty, który szerzy na forum pokój, miłość i tolerancję. Ty natomiast to robisz, chociaż w rzeczywistości potrafisz obrazić dowolną rzeszę ludzi, a potem tłumaczyć się (równie bezczelnie, co naiwnie), że ty masz do tego prawo. Nie dość, że nie jesteś wcale lepiej ode mnie wychowany, to jeszcze na dodatek fałszywy do szpiku kości.
Pułapem wcale się nie różnisz od niejakiego Lolka, który w kilku tematach, zamiast mnie sprowadzić do parteru, zrobił z siebie prostaka wśród innych filmwebowiczów (tutaj patrz na przykład, jak na jego pyskówki zareagował Niraziel).