Właśnie zrobiłem sobie seans filmowy pod tytułem "Essential Killing" . Wrażenia ? Film ogląda się dość "gładko" ale cały czas nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że patrzę na etiudę grupy studentów z jakiejś szkoły filmowej, która właśnie zdaje końcowy egzamin na magisterium filmowca. Chwilami też wydawało mi się, że podczas "klejenia" filmu montarzysta(ka) robił jeszcze jakąś fuche przy okazji i ciągle zapominał gdzie ostatnio przyciął taśmę, i gdzie ma ją teraz połączyć. Scena z kobietą karmiącą rozbroiła mnie już całkowicie, bo jaką trzeba mieć wyobraźnię, lub nie mieć jej w ogóle, by wybrać się zimą, z niemowlakiem, rowerem przez las... Generalnie jak dla mnie to film ani ciekawy, ani też słaby - po prostu jakiś taki n...i...j...a...k...i.