ale o co chodzi? ten film jest po prostu baaaaardzo słaby. jakie napięcie? jakie emocje? że
już nie wspomnę o tym, że reżyser zapomniał o realiach - człowiek z nogą skaleczoną o
wnyki powinien conajmniej kuleć a główny bohater biega jak nowo narodzony. no i ta scena
z kobietą karmiącą - żenuła. co więcej pokazanie polski jako zaścianka (baba na rowerze
opatulona w łąchmany, chata w której Emanuell opartuje uciekiniera dobrze że się nie
rozpada) i bazy dla amerykańskich więzień - dla mnie to nieporozumienie.
przykro mi ale ten film uważam jako pomyłkę. SZKODA CZASU