Albo ci rozrusza duszę, albo będziesz przeżywał filharmoniczną nudę - przez co rozumiem sytuację, o której wiemy, że jest skądinąd "kulturalna", ale jakoś tak bardzo ziewać się chce... Jeśli więc po 15 minutach wiercisz się i czekasz na jakiś "rozpęd", to sobie lepiej odpuść, bo potem będziesz niesprawiedliwie surowy. A przecież nikt ci tego filmu za karę oglądać nie kazał.
Do tych, którym Euforia w duszy gra, nic nie napiszę, bo nie ma po co.