Bez zbędnych wstępów - dla mnie ten film był dosyć nudny. Zresztą i dla towarzyszy seansu. Może idąc na niego spodziewałem się czegoś innego, więcej "katastroficznego" charakteru.... A film był z tych, gdzie wszystkie najlepsze sceny/gagi (dla komedii) były w trailerze.
Przez pierwsze 3/4 filmu nic się nie dzieje... dosłownie nic... ekipa przygotowywała się tylko do wyjścia i właściwie tylko film jest przez nich przegadany... to mogłoby być na 10-15 minut filmu - a resztę wolałbym by było poświęcone wspinaczce i późniejszej tragedii. A ta... jakby tylko z musu została doklejona do końca filmu jako wypełniacz między nudnymi gadkami, a napisami końcowymi.
Czytając na temat filmu można znaleźć pewnego rodzaju przechwałki, iż został on zrobiony bez wspomagania efektów specjalnych obróbką cyfrową (CGI) i niestety to widać. Efekty na dzisiejsze czasy są po prostu marne, ale trudno coś więcek zrobić w tak trudnych warunkach.
Jedyne co mnie trzymało w fotelu to świadomość przedstawionej tragedii na "faktach autentycznych" (hihih fakty autentyczne lubię ten idiotyczny zlepek słów), którą film przedstawiał. Ale dla mnie to za mało.
Posta napisałem by w dyskusji był też odmienny głos - bo ja po tych wszystkich tutaj zachwytach i ocenie filmu - pierwszy raz poczułem się "oszukany" przez filmweb. Aż się zastanawiam czy te wszystkie zachwyty to nie są jakieś kupione posty przez dystrybutora.
W mojej ocenie nic się nie stanie, jeżeli ktoś poczeka aż film będzie do obejrzenia z czasem w telewizji publicznej ;-) Tego filmu na pewno nie kupię do swojej kolekcji blu-ray.
To źle świadczy o Tobie, że nie potrafisz docenić filmu, który nie jest pełnym akcji i wybuchów komercyjnym gniotem. A dla Twojej informacji, film był kręcony na podstawie reportażu, opisującego całą wyprawę, a nie sam moment tragedii. Może w zamian obejrzyj sobie "Twister", albo "Tunel", jestem pewien, że się nie zawiedziesz.
Jest tyle naprawdę dobrych i realistycznych filmów o górach, że aż przykro się patrzyło na to "cudo"...
Dla ludzi spragnionych prawdziwych emocji polecam: The Summit (2012), Meru (2015) czy chociażby Everest: Beyond the Edge (2013). Każdy z nich bije na głowę to kino katastroficzne...
Który film dokumentalny masz na myśli?
Każdy z nich jest filmem fabularyzowanym na faktach. No, może The Summit bliżej do dokumentu.
Rzecz w tym, że po prostu szkoda czasu. Już lepiej zapodać np. Nordwand niż ten badziew...
Chodzi o to, że generalnie historia bazuje na faktach, ale dodane są wątki lub wydarzenia są zmienione na potrzeby produkcji.
Proszę i nie ma za co...
Też się z Tobą zgadzam. Emocji tyle co brazylijskim serialu, nie mogłem się doczekać aż film dobiegnie końca. Dla mnie średni film.