w góry, a potem tragedia! Nie masz bliskich to idź się zabij, jak ci przyjdzie ochota. Masz rodzinę - to siedź na dupie w domu i nie narażaj się na ryzyko!
Jeszcze gdyby tym wspinaniem mieli wygrać milion baksów, to bym zrozumiał... Ale najlepszym przykładem debilowatości był nauczyciel, który uparcie pchał się w góry mimo że poprzednie razy mu udowodniły, że się na to nie nadaje. I jeszcze sobie dorobił ideologię, że tym czynem udowodni dzieciakom w szkole jak to się marzenia spełnia i że ich zainspiruje tym samym. Mam szczerą nadzieję, że nauczyciel, który go zastąpił, wyjaśnił dzieciom, że z marzeniami jest jak z chlaniem wódy - trzeba wiedzieć, kiedy przystopować, coby sobie krzywdy nie zrobić.