Książkę czytałam kilka lat temu- na pewno jest stronniczym obrazem, tego jak potoczyły sie losy uczestników wyprawy. Pomijam już to, ze obraz, ujęcia gór, dźwięk są dopracowane. Ważne jest to, że historię napisało samo zycie... Zastanawia mnie, co tak naprawdę było przysłowiową kropką nad i- co doprowadziło do dramatu... Brak poręczówek, przez co opóźniło się wejście na szczyt, załamanie pogody, chaos i dezorganizacja niektórych uczestniów, dobre serce Halla- chciał pomów w zrealizowaniu marzenia Dougowi, brak butli z tlenem??? ....tego tak na prawdę nie dowie się nikt. Podziwiam postawę Roba! I przypomina mi się nasz Broad Peak... Ciekawe, jak ludzie zachowują się tam, wysoko... Czy to charakter, czy ludzkie odruchy, a może chę życia i determinacja kierują naszym działaniem....?
Prawdziwą przyczyną dramatu była rywalizacja. Obydwaj przewodnicy Rob i Scott chcieli za wszelką cenę wprowadzić i sprowadzić wszystkich klientów, żeby mieć jak najlepsze recenzje w prasie a co za tym idzie jak najwięcej klientów w przyszłym roku. Scott sprowadził wszystkich oprócz samego siebie ale tylko dzięki temu że zatrudnił Anatolija.
Widzisz, z tym Bukriejewem to tez różnie... Aż sięgnęłam po jego książkę Wspinaczka. I na poczatku bardzo wierzyłam, ze to Anatolij ma rację, nie Jon- cały czas przecież oskarżał Bukriejewa o samowolkę, o to, ze opuścił szczyt tak naprawdę biegiem, zostawiając na górze Scotta i ekipe Mountain Madness. Ale po przeczytaniu książki od deski do deski, sama juz nie wiem.... Teraz mysle też, że dużą barierą była nieznjomośc języka angielskiego. Sam Toli wspomina, że na poprzedniej wyprawie z amerykaninami mówił tylko yes, no, go....:/ Tak naprawde temat rzeka, złozona sprawa... A jesli chodzi o rywalizacje- tak, ta napewno jest dodatkowym motorem napedowym w górach. Jesli interesuje Cie ta tematyka szczerze polecam książek jurka Kukuczki Mój pionowy Swiat.