PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695659}
7,3 154 tys. ocen
7,3 10 1 154044
6,4 33 krytyków
Everest
powrót do forum filmu Everest

John Hawkes, Emily Watson, Robin Wright, Keira Knightley, Josh Brolin, Gyllenhaal, Michael Kelly, Worthington, Jason Clarke, w małej rólce Tom Goodman-Hill, ale ta plejada znanych aktorów nie była w stanie podźwignąć dość przeciętnego scenariusza na wyższy filmowy poziom. Ten film nie wspina się na szczyty Himalajów. Pozostaje w obozie III, może IV. Jest już w strefie śmierci, ale o ataku szczytowym nie ma co marzyć.
Nie chodzi o amerykański patos. Chodzi o takie sobie budowanie napięcia, o tak sobie budowaną dramaturgię. No i trochę nie czułem bluesa.

Bardziej mroziły mi krew w żyłach dokumentalne, reporterskie, dziennikarskie newsy z Broad Peak, z tamtej tragedii szeroko komentowanej w polskiej prasie. Czytając ówczesne wywiady, analizy, wypowiedzi doświadczonych himalaistów mogłem poczuć i zrozumieć namiastkę tragizmu tamtej sytuacji. Czułem mróz w kościach, ból odmrażanych palców i policzków, nierówny, płytki oddech człowieka pozbawionego dostatecznej ilości tlenu i ogrom wysiłku by pokonać kolejne 10, 20, 40 metrów. Każdy krok przynosił ból, zabierał kolejną cząstkę życia w nieludzkich warunkach nie stworzonych dla człowieka. Zarejestrowane rozmowy z niżej położonymi obozami, z bazą uświadamiały z czym ci ludzie musieli się zmierzyć. Ich organizmy gasły, zmieniała się percepcja, sposób myślenia o życiu, śmierci, przetrwaniu.
W tym filmie tylko jedna kwestia wydała mi się mądra - gdy Rob mówi, że w strefie śmierci człowiek po prostu zaczyna umierać. I sztuką jest przeprowadzić go przez tę strefę na tyle szybko by umrzeć nie zdążył.
Natomiast w tych licznych materiałach prasowych o polskiej tragedii w Karakorum takich mądrych spostrzeżeń, tego wszystkiego co działało na wyobraźnię laika było znacznie więcej. Tam był realizm, który się czuło, w który się nie powątpiewało. W tym filmie za dużo natomiast sztuczności i hollywoodzkiej schematyczności w opisywaniu postaci i ich motywów.

Dlaczego daje aż 7/10 mimo wszystko? Za zdjęcia, za montaż, za uniknięcie nadmiernego patosu, za uniknięcie totalnej hollywoodzkiej głupoty. Za Johna Hawkesa, jak zwykle.
Gdybym nie śledził realistycznych, bo prawdziwych doniesień z Broak Peak może inaczej bym ten film odebrał. A oglądając ten film oczekiwałem nie mniejszego realizmu. Oczekiwałem całkowitej prawdy, bez koloryzowania. Amerykanie umieją czasami wznieść się na najwyższy poziom, ale tym razem tego nie doświadczyliśmy.