PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695659}
7,3 154 tys. ocen
7,3 10 1 154044
6,4 33 krytyków
Everest
powrót do forum filmu Everest

...że zginęli bo akurat niespodziewanie przyszła burza.. a to nieprawda. zginęli bo wyprawa była źle przygotowana. a do tragedii doprowadziło (jak zawsze) wiele drobnych błędów i zaniechań. a w tym filmie, mimo ze jest dosyć długi,
słabo zostało to wszystko pokazane. i to jest główny zarzut. słabo został przedstawiony przebieg tragedii (po łebkach, bardzo skrótowo, właściwie pokazany tylko Rob), prawie wogole nie poznaliśmy innych bohaterów (w sumie wspinało się kilkanaście osób, zginęło też kilka, a z filmu dowiedzieliśmy się tylko praktycznie że zginął główny bohater oraz japonka. nawet burkajew który przecież wracał po ludzi, uratował kilka osób, pokazany jest tylko przez kilka sekund. porażka.

ocenił(a) film na 8
mercx

Nie czytałem książki, ale będąc w kinie bez trudu odczytałem to, co zostało wprost nam powiedziane - że zawiniła zła organizacja i chore ambicje. Burza była jednym z elementów składowych, a nie przyczyną.

Nie wiem jak byś chciał rozwiązać zapoznanie się widza z wszystkimi umarłymi. Wyobrażam sobie tą trzygodzinną ekspozycję i mdleję z nudów. W takich filmach standardowo zapoznaje się widza z grupką bohaterów a reszta to tło.

rozkminator

temat stary jak film web..Dokument tym różni się od fabuły, że ściśle trzyma się faktów i stara się być obiektywny. Nie wymagaj mercx, żeby to robił film fabularny. W tym filmie i tak pokazano tą tragedię bardzo rzetelnie i tylko od wrażliwości odbiorcy zależy dostrzeżenie tego wszystkiego. film już od samego początku pokazuje przecież, że takie wyprawy stały się biznesem prowadzonym bardzo amatorsko i w sumie nieodpowiedzialnie.

ocenił(a) film na 4
tisoc

bump

ocenił(a) film na 4
rozkminator

"W takich filmach standardowo zapoznaje się widza z grupką bohaterów a reszta to tło. " właśnie o to chodzi - z grupką bohaterów. Tutaj nie ma grupki - jest tylko główny bohater. Kilka sekund na motywację dwójki członków tej grupki (jeden bardzo chciał wejść bo jest już stary, a drugi jest z Teksasu) to za mało. Nawet końcowa tragedia jest praktycznie tragedią głównego bohatera, a zginęło przecież 8 osób zupełnie zignorowanych przez scenarzystów (w ogóle tego nie pokazano, oprócz ujęcia leżącej Japonki, która była na niejednej górze i nic jej nie dolegało a tu nagle leży zamarznięta, ni przypiął ni wypiął). Było mnóstwo filmów o różnych autentycznych i fikcyjnych historiach, których bohaterami były grupki ludzi, a w których postaci były lepiej przedstawione i poprowadzone. Tutaj się to nie udało.

Śmierć ośmiu osób w 1996 roku to jedna z największych tragedii w historii himalajskich wspinaczek. Skupienie się na Robie Hallu i jego historii - która jest raczej prozaiczna (ale za to filmowa ze względu na to że umierając miał kontakt z żoną) bardzo bardzo spłaca ten film, którego najciekawszym elementem (przynajmniej dla mnie) są przyczyny i dokładny przebieg tragedii. Lubię realizm, a tutaj mamy tani romantyzm. Twórcy filmu nie tylko nie odpowiedzieli ale nawet nie zadali sobie trudu poszukiwaniem odpowiedzi na takie pytania m.in.: jak to się właściwie stało, że z dwójki grup wspinaczy prowadzonych przez dwie różne osobowości: Roba Halla (który miał opinię niezawodnego i bezpiecznego przewodnika, dbającego o swoich klientów) oraz Scotta Fischera (przedstawionego jako niedbającego o bezpieczeństwo, lekkomyślnego lekkoducha) to właśnie z grupy tego pierwszego zginęli prawie wszyscy uczestnicy, podczas gdy z grupy Fischera wszyscy przeżyli;

Odniosłem wrażenie że twórcy bali się przyjąć jakąś konkretną postawę czy stanowisko wobec tej historii, opowiedzieć się po jakiejś stronie konfliktu, lub też starać się opowiedzieć własną wersję wydarzeń, może skrytykować postępowanie niektórych osób, których krewni i rodzina ciągle żyją etc. Poszli po najłatwiejszej i najprostszej linii oporu, przedstawiając możliwie jak najmniej, nie pokazując żadnych szczegółów, byle tylko nie urazić niczyich uczuć. Jest to niestety bardzo tanie i zachowawcze podejście.

Ponadto sam przebieg tragedii w tym filmie jest fałszywy- mimo że pokazany bardzo wyrywkowo. Twórcy chyba starali się za bardzo uprościć wspinaczkę dla przeciętnego zjadacza chleba, nie przejmując się takimi szczegółami jak fakty. Wspinaczka nie wyglądała tak że każdy szedł sam sobie, dochodził na szczyt robił w tył zwrot i schodził. Szerpowie, których było kilkunastu (a nie dwóch, jak przedstawiono w filmie) oraz przewodnicy (Bukriejew) po dotarciu na szczyt, zostali w jego okolicach przez prawie 2 godziny i pomagali ludziom dokończyć wspinaczkę. Zresztą w obu wyprawach brało udział prawie 20 szerpów którzy pomagali tzw. "klientom" przez cała drogę. nie pokazano jak szerpowie czekali na szczycie do 15 a potem zaczęli schodzić zawracając (a raczej próbując zawracać) wszystkich których spotkali po drodze. W filmie zostało to zignorowane i każdy leciał samopas (oprócz jednej sceny w której jakiś szerpa pojawia się z jakąś babą-nie-wiadomo-kim). Nie będę wymieniał wszystkich rozbieżności wystarczy przeczytać książki (obie) na ten temat. W filmie zostało to spłycone i zignorowane. To nie jest już film oparty na faktach.

Podsumowując, film mi się NIE podobał, autorzy nie sprostali zadaniu przedstawienia na ekranie historii opartej na faktach, historii tragedii grupy ludzi, pokazania zaniedbań które do tego doprowadziły etc. Poszli raczej w stronę dramatu w stylu -był człowiek, nie ma człowieka. Po seansie nie dowiedziałem się niczego ciekawego, (nie mówiąc już o tym żebym dowiedział się czegoś czego nie ma w książkach, jakiejś próby interpretacji czy czegoś innego). Mało tego- po filmie widz może odnieść bardzo mylne i fałszywe wrażenie o tym jaki przebieg miała ta historia, o tym jak wyglądała wspinaczka w górach. Pewne uproszczenie czy "ufilmowienie" tej historii mógłbym twórcom darować gdyby nadrobili to innymi walorami (ładne zdjęcia, wzbogacenie czy podrasowanie dialogów i postaci, wprowadzenie jakichś elementów dodatkowego napięcia czy dramatyzmu, jakieś ciekawe sceny o głębszym przesłaniu, bardziej artystyczne podejście do tematu etc.) Tutaj niestety z ciekawego materiału na film twórcy zrobili łatwy dramat, w dodatku przedstawiony "po łebkach" czy też po macoszemu, unikając i utrudniając widzowi wyciągnięcie jakichkolwiek wniosków czy nauki na przyszłość. nie polecam

ocenił(a) film na 8
mercx

Sorry, ale mylisz się. To, że film nie odwzorowuje idealnie rzeczywistych wydarzeń w skali 1:1 nie znaczy, że nie jest oparty na faktach. Oznacza jedynie, że jest filmem fabularnym, a nie dokumentalnym. Dla widza-Janusza nie ma to znaczenia, że nie pokazano choćby wspomnianych przez ciebie szerpów - i mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo w tym przypadku jestem stuprocentowym Januszem: nie czytałem książki przed pójściem do kina, ba, nie wiedziałem że film jest ekranizacją nawet. Szedłem na film o górach, wspinaczce i ludzkiej tragedii.

"Po seansie nie dowiedziałem się niczego ciekawego, (nie mówiąc już o tym żebym dowiedział się czegoś czego nie ma w książkach, jakiejś próby interpretacji czy czegoś innego)" - no przecież jakbyś się dowiedział czegoś, czego nie ma w książkach, to nie byłaby to 100% adaptacja, nie? :P

"Tutaj niestety z ciekawego materiału na film twórcy zrobili łatwy dramat, w dodatku przedstawiony "po łebkach" czy też po macoszemu, unikając i utrudniając widzowi wyciągnięcie jakichkolwiek wniosków czy nauki na przyszłość" - z pierwszym się mogę zgodzić, dokładnie na taki film szedłem - na łatwy dramat przedstawiony po łebkach. Nie zgodzę się, że utrudniają tym samym widzowi wyciągnięcie wniosków czy nauki - przecież obojętne, czy pokazano by to tak, jak mamy obecnie, czy tak, jak jest w książce, ze 100% zgodnością, to nauka płynie taka sama - "nie pchaj się tam, gdzie cię nie potrzebują", "mierz siły na zamiary" i tak dalej. No chyba że ktoś oczekuje jakiegoś wąskoodbiorcowego morału skierowanego do właścicieli firm wspinaczkowych, typu zatrudniaj więcej ludzi, czy coś. Ale jednak większość widowni nie jest właścicielami tych firm, tylko ich potencjalnymi klientami. I to dla nich (nas) ten film kręcono.

ocenił(a) film na 4
rozkminator

Ja mówię o tym, że mi bardziej odpowiada przedstawianie wydarzeń o tragediach takie jak robią to w programach typu Katastrofy w Przestworzach gdzie krok po kroku pokazują kto, gdzie, kiedy i czym zawinił. Tutaj mamy podejście -jak napisałeś - „dla Janusza” gdzie ludzie zginęli bo było zimno, był korek na szczyt i przyszła burza. W dodatku obie książki o tym wydarzeniu się różnią - a w filmie zostało to wypośrodkowane i wygładzone a kwestie sporne zupełnie pominięte, żeby było prościej i żeby nie trzeba było brać niczyjej strony. Czyli film niby oparty na faktach ale niewiadomo czyich.