Właśnie wróciłem z kina i jestem pozytywnie zaskoczony.
Nie jeden raz widząc kolejną część jakiegoś filmu wiadome jest że będzie to klapa
napchana efektami specjalnymi i prostackim humorem (o komedie mi chodzi).
Idąc na MIB3 nie spodziewałem się rewelacji .
A film naprawdę dobry według mnie, lubie serię facetów w czerni i myślę że kolejna część
nie zepsuła mi ani trochę smaku czarnych garniturów .
Jest kilka braków w fabule lub są naciągane i szkoda że niema Franka , chyba że
przeoczyłem psa.
Ale film wart polecenia.
Frank był symbolicznie obecny - w mieszkaniu J wisi wielka fotografia. ;)
Też uważam, że humor byl na poziomie, Will Smith jak zwykle nie zawiódł, a Josh Brolin był fantastyczny w roli... Tommy'ego Lee Jonesa. xd
Gdzieś w tle przewinął się też plakat cyrku - z gadającym psem, dziwnie podobnym do Franka :)
Faktycznie film dobry :). Ale myślę, ze poprzednie części były bardziej śmieszne. Najbardziej zaskoczyła mnie końcówka, nawet się lekko wzruszyłam przez chwilę ;)). Ogólnie jest zadowolona, 7/10 :))
Końcówka rzeczywiście jak z wyciskacza łez:)
Ale ostatnia scena (z tym napiwkiem i meteorytem) myślę że jest totalnie niepotrzebna ,
wystarczyło by że był ten gość w knajpce i tyle . Myślę że troche ich fantazja poniosła z tym jak to małe rzeczy wpływają na przyszłość.
A co do poziomu humoru... bo ja wiem...mnie przeważnie powalają dialogi w tej trylogi
Prawdę mówiąc ostatnia scena pasuje doskonale do kontekstu zmienności kontinuum czasu, na którym opiera się główny wątek filmu. Uważam że powinna powstać kolejna część MIB tylko nie koniecznie w tak długim odstępie czasu. Co do twarzy Tommy'ego to rzeczywiście przesadził z "maseczką" na noc.
Kontynuacje mogli by dostawić do końcówki drugiej części .Gdy K otwiera drzwi tjb. od skrytki na lotnisku