Wymuskany wizualnie, ale okropnie nudny. Niektórzy piszą o gęstej atmosferze, ale cała ta gęstość zaczyna strasznie nużyć bo film nie posuwa się ani o krok do przodu. Cała niby intryga kompletnie nieinteresująca i bezsensowna. Ten film pokazuje jedynie jak dobrym reżyserem jest Lynch, który potrafi stworzyć oniryczny, interesujący świat, który jednocześnie jest niezwykle spójny. A u Refna mamy jedynie epigońską wprawkę.
ja siedzialem jak na szpilkach. ta przerazajaca cisza miedzy miedzy dialogami, brrr... no i ten film w zasadzie otwiera nowy etap w jego tworczosci, czyli wlasnie te wymuskane wizualia sie zaczely tutaj. mi przypomnial odrobine debiut von triera, tylko, ze ten ciekawszy.