Uwielbiam skandynawskie, prawdziwe, nieudawane, surowe kino.
Przez pierwsze 15 minut jednak gra wydawała mi się sztuczna, dziwna, wszystko jakoś tak zbyt zawinięte. W momencie gdy Christian zacząl swoją przemowę i doszedł do sedna, zamarłam. Nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsca i miało uzasadnienie. Nie wiem czy oglądałm kiepskie skandynawskie filmy, może raz czy dwa, już nawet nie pamiętam bo jaki nie zarzucę :) każdy daje radę nad wyraz. Nie boją się mówić o swoich problemach i bolączkach społecznych, niestety często jest to molestowanie dzieci. Jednak przecież to nie tylko ich problem i wcale pewnie nie u nich największy, tylko oni o tym mówią. Są w tym oszczędni a jednocześnie przekazują wszystko co na ten temat można przekazać, bez upiększeń. Troche inni są w tym Norwegowie, trochę inni Szwedzi i inni Duńczycy, ale SK kino wymiata. Chyba Duńskie podoba mi się najbardziej, są najmocniejsi.
U nas podobne filmy robi jedynie Smarzowski, a szkoda.