PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=502797}
6,8 24 tys. ocen
6,8 10 1 24496
7,3 30 krytyków
Fish Tank
powrót do forum filmu Fish Tank

Czasem oglądając jakiś film zastanawiam się jaki był sens jego kręcenia. Mam tu na
myśli pozycje, które ze swej natury wymagałyby od twórców dążenia do ukazania
"czegoś" - chodzi o zwykły cel. Zazwyczaj nie służą temu ekranizacje komediowe czy
prosto-widowiskowe, będące zwykle machiną rozrywkową, choć i wśród nich znajdą
się wyjątki. Omińmy zatem ten typ, skupmy się natomiast na filmach, które powinny
mieć - z natury - jakieś przesłanie. Niech ofiarą w tym przypadku, małym królikiem
doświadczalnym będzie "Fish tank", skoro on przebrał swego rodzaju moje
subiektywne i całkowicie nie-obiektywne granice.

Nie wykorzystam tutaj ani jednego pełnego zdania, by przypomnieć treść i fabułę
"Akwarium". Bo i nie ma po co. Nic nadzwyczajnego - kolejny obiekt traktujący o osobie
żyjącej w komórce, którą trudno nazwać "rodziną". Oczywiście, na wstępie nie
zaprzeczę, że pozycja Andrea Arnold'a stara się unieść problem samotnych
nastolatków, którym przyszło od samego początku egzystować w swobodnym,
amoralnym miszmaszu. Temu zaprzeczyć nie można, można natomiast zarzucić, że nie
unosi tego problemu. Tytuł - "Akwarium" - jak najbardziej na miejscu, i sytuacja
również, ale na wielkich erudytów! - niepoważne podejście do przedstawianej
sytuacji. Bo i po co, ukazywać w negatywnym świetle życie matki i jej kochanka,
skoro na samym końcu bohaterka odjeżdża (w sensie dosłownym i przenośnym) do
tego samego celu. Nie widzę sensu w kręceniu filmów, które ukazując trudności tego
świata, nie mówią nic o ich przezwyciężaniu. To mi przypomina krytykującą "masę" (w
sensie Jose Ortega y Gasseta), która biadoli i wniebogłosy krzyczy, że jest źle, ale nie
ma pojęcia, co zrobić by było dobrze. Wszyscy wiemy, że mamy kryzys finansowy, więc
nie potrzeba nam diagnostów, lecz praktyków; jak z niego wyjść. Dziś już doskonale
wiemy, gdzie jest bagno zwane złem, ale nie do końca zdajemy sobie sprawę, co w
takim razie jest dobre. Cały ten film ocieka brzydotą. Jedynym światełkiem jest owe
zafascynowanie bohaterki tańcem, dzięki któremu na moment znalazła porozumienie z
matką, ale w całości nie widać niczego więcej. Film sprawia wrażenie, jakby był
nakręcony dla ukazania samego zła. A reklamuje się tylko swoje produkty.

Dalej - "Akwarium" jest niepotrzebny ze względu na erotyczne zabarwienie, którym
zalatuje od początku do końca. Kiedyś, aby przedstawić tzw. "drugie życie ojca" nie
potrzeba było kręcić scen, które normalnie miały miejsce jedynie w pozycjach
określanych soft-porno. Reżyser musiał się napracować, żeby stworzyć z kogoś
seksualnego łajdaka, oraz by publika tak o nim myślała. Dziś mamy wyzwolenie
seksualne, w które angażuje się młode dziewczyny, mające grać sceny uprawiania
seksu, nie mówiąc już o wydalaniu moczu przed kamerą. To jest totalne
zdegradowanie pozycji kobiet do poziomu bliskiemu zeru, i to w czasach, gdy głosi się
ich wyzwolenie. Nie łudźmy się - dawniej takie rzeczy były nie do pomyślenia, i jak tak
dalej pójdzie - gdy my będziemy w wieku "słusznym" - rzeczą normalną na ekranie
będzie przedstawianie w pełnej okazałości gwałtów na kilkuletnich dziewczynkach, czy
koprofilii nieletnich. A wszystko w najwyższej jakości i w 3D. Świetna zabawa...

To były skrajności. Tak samo, jak "Fish tank" jest skrajnością naszych czasów, a
skandalem czasów minionych. To, że istnieją osoby, którym życie nie rozdało, tak jak
mnie, jest czymś, co smuci, ale i pcha do podnoszenia swego rodzaju sprzeciwu. To,
że studiuję resocjalizację, i mam kontakt z osobami, gdzie patologia w gronie
rodzinnym jest smutnym dodatkiem codzienności, nie znaczy, że chcę ją oglądać dla
samego oglądania. Kilka wieków temu, w tym samym celu wystawiano na pokaz ludzi
niepełnosprawnych fizycznie czy intelektualnie. Dziś się tamten okres wręcz
"psychopatycznie" krytykuje. W gwoli dygresji - wspomnę przy tym, że współcześnie
dokonuje się aborcji dzieci nienarodzonych, u których występuje zaledwie podejrzenie
wystąpienia tychże braków. Wracając - znając sytuację, np. chłopaków z poprawczaka
robię krótkie "westchnięcie" nad ich dolą i zamykam rozdział, wiedząc że teraz zaczyna
się robota (ten rozdział mogą otworzyć sami podopieczni - jeśli sami będą tego
chcieli). Cel jest taki, żeby znaleźć rozwiązanie, światełko w tunelu; żeby ta młoda
osoba nie stworzyła sobie takiego samego życia, co jej rodzice. I o to chodzić powinno
w filmie. "Akwarium" nie spełnia tych wymagań. Jest pozycją słabą, bez gry aktorskiej;
pełną treści bez celu. Tak, jakby prezydent naszego kraju starał się zaciągnąć radę u
swojego Ministra Obrony Narodowej, jaką taktykę przyjąć w walce z Rosją, gdy ta
szykuje swoje siły militarne na nasze państwo, a ów Minister zamiast odpowiedzieć
usilnie stara się zapewnić prezydenta, że owszem - Rosja nas atakuje.