Witam,
niestety film oglądałem w wersji bez napisów chociażby tych angielskich i niestety wiele rzeczy mi przez to umknęło:(
Stąd też prośba do osób które film już obejrzały o wyprostowanie/domówienie kilku spraw:
1. Na końcu Mia pogodziła się z matką ? (strasznie mnie ten akcent dobił i słyszałem tylko mamrotanie)
2. Jej siostra pyta się o cel jej podróży, tego też nie zrozumiałem...
Wyjeżdża żeby zamieszkać z tym chłopakiem ? Czy udaje się do tego ośrodka dla trudnej młodzieży do którego zapisała ją matka?
3. No i już na koniec pierdułka: w scenie gdy Mia pyta się o konia to o ile dobrze zrozumiałem był on stary zachorował i zdechł?
Może pytam o błahostki ale chciałbym to wiedzieć :)
też oglądnąłem, bez napisów, nawet angielskich właśnie nie byłem w stanie znaleźć, może taka troche dziwna prośba, gdyby ktoś, kto dobrze zrozumiał film (francuskie napisy), mógł napisać tutaj kilka(naście) zdań(stron) byłbym niezmiernie wdzięczny, pomimo, że również wiele rzeczy nie zrozumiałem, film mnie zastanowił
Witam,
chyba mogę pomóc :)
1. Mia nie pogodziła się z matką. Przeciwnie matka delikatnie mówiąc kazała jej się wynosić.
2. W scenie, w której Mia się pakuje siostra pyta ją co z tym ośrodkiem. Mia odpowiada, że jeśli chce to może pojechać za nią do tego ośrodka. A w scenie, w której Mia wychodzi z domu siostra pyta o cel podróży. Mia odpowiada, że jedzie do Walii.
3. Koleś mówi, że koń był chory. Potem faktycznie coś mamrocze (nie mam pojęcia co ?!?) i dodaje (o tym koniu dalej) że miał 16 lat i przyszła na niego pora. Później koleś proponuje wyjazd do Cardiff.
Hej xdd czyli ogólnie rozumiem że się podobał ? Ech.. ja raczej muszę czekać do premiery ;( ech.. już się na niego nakręciłam, no cóż jak muszę to muszę ...
nie zgadzam się, że Mia nie pogodziła się z matką. Tego nie wiesz na pewno. Ich wspólny taniec (moim zdaniem najmocniejsza scena tego filmu) mógł być swoistym pogodzeniem. W ich świecie nie ma tradycyjnych pożegnań, pogodzeń, rozmów przy obiedzie czy pocałunków w czoło na dobranoc. Taniec był JEDYNYM momentem jakiejkolwiek komunikacji między nimi i jedyną sceną, w której na siebie spojrzały. Więc mógł być pogodzeniem.
Nie trzeba wszystkiego brać dosłownie - czy siostry się nienawidzą, bo żegnając się powiedziały to sobie płacząc?
Jeśli przyjąć za punk odniesienia to, że matce przeszkadzał sam fakt istnienia Mii i mieszkania po jednym dachem, to przyznaję można by powiedzieć, że się pogodziły. Jeśli w pytaniu chodziło o to czy ich relacje się poprawiły ( a moim skromnym zdaniem tak było) to taniec nic tu nie wnosi. Można go zinterpretować jako pożegnanie, ale nie jako pojednanie. I o ile między siostrami jest więź i trzeba bardzo nieuważnie oglądać film, żeby zinterpretować ich pożegnanie dosłownie, tak matka kiedy każe się wynosić Mii naprawdę tego chce.
One się nie pogodziły. Dla Mii to było jakby pożegnanie z matką, nie chciała odchodzić w gniewie, więc dała Joanne podarunek w postaci ugodowego opuszczenia domu rodzinnego.
Ja nie napisałam, że to na pewno było pogodzenie. Napisałam tylko, że nie można na 100% stwierdzić, że nie. I uważam, że jeśli miałoby nastąpić pogodzenie, to na pewno nie byłoby ono łzawym rzuceniem się sobie w ramiona. To nie jest świat ckliwych słówek. Dlatego taniec mógłby być właśnie taką formą pogodzenia, bo nie wymaga słów, a rozmowy między Mią a matką słabo im wychodziły.
To nie miał być absolutnie atak na Twoją osobę, po prostu napisałam jak ja to odebrałam:-) Słowa Joanne były dla mnie dosadne- spieprzaj. Jak się ma matkę jak Joanne, to naprawdę nie trzeba mieć już wrogów.
nie wiem czy można jednoznacznie powiedzieć, że matka i córka sie pogodziły, ale ich wspólny taniec można odbierać jako sybstytut rozmowy? pożegnania? wybaczenia? one nie umiały inaczej, i tu Mia okazała się silniejsza, mądrzejsza od swojej matki, to ona inicjuje taniec, bo wie, że inaczej nie da rady nawiązać porozumienia,
w tym świecie nie ma rozmów są krzyki, nie ma jesteś dla mnie ważna, kocham cię, jest za to spierdalaj, nienawidzę cie, trzeba rozumieć ten język, i za zwykłym kurwieniem widzieć co się ukrywa,
to rzeczywiście najmocnieszy moment filmu, mi w tym momencie nerwy puściły, i ryczałam
ale cały czas zastanawiam się, czy Mia miałaby siłę odejść gdyby nie ten młody koleś, z którym odjeżdża, w jakiś sposób to było ułatwienie, wyobraźmy sobie co podziałoby się z nią gdyby nie miała nikogo, zresztą reżyserka, pozostawia sprawę otwartą, nie wiemy co będzie dalej z Mia, czy starczy jej siły, odwagi, motywacji by wyrwać się i na nowo się określić?