Amazonia i człowiek mający obsesję - chce w mieście w środku dżungli wybudować opere, w której zagra i zaśpiewa jego absolutny ulubieniec - Caruso. Aby zdobyć pieniądze podejmuje się niezwykle karkołomnego zadania...
Film się podobał (ale nie zachwycił). Nie dłużył się (ale niezbyt wciągnął).
Najlepszy w filmie był Kinski. Daleko, daleko za nim - zdjęcia.
Głównej idei - marzenia przenoszą góry - nie odczułem zbyt mocno.
7/10
Coś nie pasuje mi styl Herzoga.
Jestem daleki od zachwytu. Sam pomysł, na swój sposób świetny.
Gorzej z realizacją. Zdjęcia w początkowych scenach filmu przypominają wycinki z taniej opery mydlanej lub castingu gdzie drugoplanowi aktorzy wypadają jeszcze gorzej w stosunku do odtwórców głównych ról.
Realizacja, aktorzy drugoplanowi i klimat - jak dla mnie, niedomaga.
Wytrwałem do końca, ale film obejrzałem na raty.