Film ten - ani specjalnie lepszy, ani gorszy od innych flipoflapów - uzmysławia mi, jak zmieniają się kanony sztuki filmowej, w tym komedii. Nie jest tak, że dziś wszystko jest lepsze, nie, jest inne, kino operuje inną estetyką, choć "indyjskie" ofermy mają wielu spadkobierców, np. nieszczęsnego Jasia Fasolę, którego serdecznie nie poważam. Można obejrzeć Flipa i Flapa, szczególnie gdy się jest fanem retro.