Książkę czytałam niedawno, a teraz obejrzałam film. Przede wszystkim naszego bohatera trzeba traktować z przymrużeniem oka, bo widać czarno na białym, że autor zamierzał pokazać nam właśnie taki obraz, chłopaka o małym ilorazie inteligencji, którego spotykają niesamowite rzeczy. W filmie pominięto wiele wątków, bardzo wiele niestety, zmieniono częściowo zakończenie. Tak to bywa z adaptacjami, aż szkoda... Czytając powieść, co chwila się śmiałam, aż mama pytała, co za fajną książkę czytam, iż jestem w takim dobrym humorze :) Jeśli ktoś się uprze obejrzeć Gumpa, z całego serca radzę najpierw obejrzeć, potem przeczytać książkę, bo się strasznie rozczaruje, po pierwsze brakiem wielu świetnych historii, po drugie brakiem tego niesamowitego lekkiego humoru, który tworzy klimat tej powieści. Nawet jeśli przygody Forresta są niesamowite, w końcu o to przecież chodzi, prawda? Czasem trzeba pośmiać się z czegoś nielogicznego, a nie od razu oburzać się, że wciskają nam kit. Chociaż mam lekki żal do twórców, że film nie wyszedł im humorystyczny, tylko raczej nostalgiczny, to zawsze wiem, że mogę się niezmiernie pocieszyć lekturą tej wspaniałej powieści. Tom Hanks, jako, że należy do lubianych przeze mnie aktorów, zagrał tą rolę rewelacyjnie. Chociaż zdecydowanie wolę jego inne kreacje, choćby w Filadelfii, Zielonej Mili, Szeregowcu Rayan;ie czy Drodze do zatracenia. To on ratuję ten film, pomimo wielu niedociągnięć. Jedyna scena, która mnie naprawdę rozbawiła, to gdy pod koniec filmu Forrest biega po Ameryce cały zarośnięty, co od razu nasunęło mi porównanie z Cast away i Robinsonem Crusoe :) I na końcu dodam jeszcze, że na pewno nie ma i z pewnością nie będzie na świecie takiej osoby, która by posiadała tyle talentów i łatwości w przebijaniu się przez przeszkody, to pamiętajmy, że życie jest jak pudełko czekoladek, bo nigdy nie wiemy co się trafi :)