Nie będę się tu rozpisywał jaki ten film jest świetny...........no bo wiadowmo, że taki jest :). Chciałem Was spytać:
1.Jaki Waszym zdaniem jest najbardziej śmieszny moment filmu?
2. Jaka scena wzruszyła Was najbardziej?
Wiadomo, że zarówno jednych jak i drugich momentow jest w tym filmie mnóstwo, jednak prosiłbym o podanie tylko po jednym z każdego rodzaju.
Ja po dłuższym zastanowieniu i ponownym obejrzeniu tego filmu podaje swoje typy:
1. Moment w, którym to Forrest demaskuje aferę Watergate.
2. Scena w której to głowny bohater poznaje swojego synka........wyciska ona ze mnie morze łez
1. scena podczas której przeprowadzano wywiad z Forestem i Lennonem. Jedna z moich ulubionych :)
2. Kiedy stoi nad grobem Jean...sama zaczęłam z nim plakać
"sometimes there just aren't enough rocks"
1. Scena musztry w wojsku i szybkie odpowiedzi Forresta :)
2. Scena, w której Forrest dowiaduje sie, że ma syna i pyta się czy jest mądry oraz gdy Forrest stoi nad grobem Jenny...
heh to ja mam dokładnie takie samo zdanie :) zdecydowanie najbardziej wzruszyły mnie te dwa momenty, które ty wymieniłeś czyli ten, w którym Forrest płacze nad grobem Jenny i scena, w której dowiaduje się, że ma synka...co do najbardziej zabawnego momentu to ciężko jest mi się sprecyzować, bo wiele sytuacji mnie rozśmieszało, ale na pewno scena musztry w wojsku i ta, w której Forrest najszybciej złożył broń i pobił rekord się do nich zaliczają...
1. ciezko wybrac jedno gdyz wszystkie kawalki powalaja na kolana. ale jednak podam tez przyklad przedmowcy czyli odpowiedzi w wojsku i odpowiedz cos w stylu jestes genialny IQ powyzej przecietnej :D
2. chyba wiadomo jakie sceny :D tez zostaly podane