Czy ten motyw z Presleyem w "forreście..." nie ma trochę z faktów.
W sensie czy ten charakterystyczny dla Elvisa krok nie był skądś zapożyczony...
na pewno nie od żadnej osoby "publicznej", gdyż Elvis był pierwszą szeroko znaną osobą "ruszającą się" podczas występów - dotychczas wszyscy wykonawcy stali na baczność podczas swych koncertów - i właśnie dlatego stał się tak popularny, bo były to ruchy jak na tamte czasy MOCNO skandalizujące. Natomiast jeśli chodzi o to, czy nie podpatrzył tego u jakiejś "szarej" osoby - żadne źródła nie mówią nic na ten temat, co pozwala nam przypuszczać, że to jego własny pomysł; wiadomo natomiast, że sam mówił, że gdy słyszy muzykę, to zaczyna tańczyć, i sam chce taką muzykę tworzyć i grać - podczas której nie mógłby on - ani nikt inny - powstrzymać się przed tańcem. Tezę tą popiera większość biografów i znawców epoki. Chociaż oczywiście nigdy się nie dowiemy, czy może naprawdę nie zobaczył tego gdzieś na ulicy, a potem po prostu sobie przypisał ;)
film jest na podstawie książki, która jest fikcją literacką więc nie sądzę... a tak w ogóle to w książce Forrest był na księżycu, był ćpunem i miał orangutana, który nazywał się Zuzia. szkoda też że nie zekranizowali 2 cz powieści.