jest to jedyny film przy którym się popłakałem..
jak go oglądałem to czułem się jakbym tam stał obok Forresta...
dla mnie arcydzieło i nie obchodzą mnie komentarze innych.
Mam to samo. No dobrze, może nie był to jedyny film przy którym się popłakałam, ale z pewnością wywołujący najwięcej emocji - bez względu na to, który raz oglądam.
Sam początek - kiedy na tle nieba leci piórko - łzy od razu stają mi w oczach i przechodzą ciarki - momentalnie się rozklejam ;p Już o późniejszych momentach nie wspominam. Ogromną rolę pełni tu muzyka. Lekka, poruszająca...
Gdybym miała wybierać 'film życia' byłby to na pewno Forrest Gump.