Niestety z dorosłą furiozą jest tak na***ne wszystkiego a do tego nonszalancja w scenariuszy, że film bardziej męczył niż dawał przyjemność.
Muszę jednak docenić pierwszą godzinę, która była bardzo dobra, zwłaszcza w scenach z matką Furiosy.
Paradoksalnie, się zgadzam, choć 4 za dalszy ciąg to IMO za mało. Pierwsza część jest po prostu ciekawa w kreowaniu tej historii, a potem jest co ma być, nawalanka która jest gorsza i bardziej plastikowa niż w Fury Road. Anya mnie nie przekonuje, nie czuje w niej tej determinacji, surowości, charyzmy. Jest, bez obrazy, jak ogolona lalka. Strasznie to może brzmi. Może Theron przed FR nie kojarzyła się z kinem akcji ale to też jest klasowa aktorka więc więcej potrafiła z tego wyciągnąć. Za to Chris Thor jest uroczo przegięty i przerysowany, jego monologi im dalej w film, są śmieszne. Ten film był spalony już na starcie dla kogoś, kto uważa że FR to dzieło najwyższej próby, jazda bez trzymanki, ekstaza akcji i przemocy. Jak misja z gry wideo. Tu nie mogło być lepiej, choć nie każdy lubi formę tamtego filmu, "brak fabuły", tę prostotę. Ja uwielbiam. Więc w kategorii akcji tego nie pobili, a kategoria fabuły oczywiście jest ciekawa, pokazująca trochę świata i postaci. Kategoria aktorska jest raczej gorsza.