Michaś skończył swój obiadek, na podwórko spieszy.
Pusto wokół, wyjął zadek, nasrał i się cieszy.
Paćka raźno ciepłe gówno, zbiegła się ferajna.
Przyklepują zwoje równo, impreza jest fajna.
Jeden stópką, inny dupką, ktoś tam się wytarzał.
Jakiś wujcio, najfiglarniej, pysk w łajnie wymazał.
Przyszedł Olaf, powinszował, wskoczył w wir zabawy.
Tak się sztuką afiszował, Wielki Teatr Stary.