PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10302}

Głębia oceanu

The Deep End of the Ocean
7,0 12 070
ocen
7,0 10 1 12070
6,5 2
oceny krytyków
Głębia oceanu
powrót do forum filmu Głębia oceanu

taki sobie dramacik

ocenił(a) film na 9

stasznie naiwny nierealny..ale sam pomysł nakręcenia takiego filmu był dobry

ocenił(a) film na 8
konrii_2

Zgadzam się, naiwny i nierealny. Po ośmiu latach Beth spotkała syna, który mieszkał dwie przecznice od jej domu. Trochę dziwny zbieg okoliczności. Ale oprócz tej naiwnej fabuły, fatalnej muzyki Elmera Bernsteina i przewidywalnego zakończenia, całość ratuje świetna Michelle Pfeiffer.

ocenił(a) film na 6
toma_90

tylko 2 lata mieszkali w sąsiedztwie syna :P ale zgadzam sie: pomysł fajny, wykonanie niekoniecznie :)

toma_90

A ja mam sentyment do tego filmu mimo iż scena gdy porwane dziecko po ośmiu latach puka do domu swoich prawdziwych rodziców i pyta czy czasem nie potrzebują kogoś do skoszenia trawy, powinna go od razu zdyskwalifikować w moich oczach. No przepraszam, ale takie sytuacje się nie zdarzają! To zbyt naciągane i normalnie by mnie wkurzyło.

Ale jak już wspomniałam na początku bardzo lubię ten film. Ilekroć Polsat go powtarza, a zdarzyło się to już chyba jakieś 3-4 razy, nawet jeśli nie zamierzam oglądać, wystarczy, że tylko się na niego natknę i mnie wciąga. To taka dobra obyczajówka. Sam problem jest niezywkle interesujący. Kim ma się czuć takie dziecko? Czy powinno się go bezwzględnie zwrócić naturalnym rodzicom, nawet jeśli druga strona stworzyła mu ciepły dom i tak jak ojciec Sama była nieświadoma sytuacji a co za tym idzie w gruncie rzeczy niewinna?

Mnie podobają się relacje braci Vincent/Sam, relacje matki/Sam oraz matki/Vincent a zwłaszcza to jego zabieganie o jej uwagę i miłość. W ogóle największy atut filmu to moim zdaniem Jonathan Jackson i Michelle Pfeiffer. Dla mnie zakończenie nie było przewidywalne. Jeśli już to w większości filmów jest bardziej przewidywalne niż w tym. Tam nie było negatywnych postaci, nawet porywaczka-wariatka więc nie wiadomo było w którą stronę to pójdzie. Zresztą tu nie chodzi nawet o zakończenie, dla mnie ciekawe było jak ułożą się relacje poszczególnych członków rodziny. Akcja rozwija się bardzo ciekawie. Jedyny minus to sposób w jaki odnalazł się Ben, ale reszta mi ten absurd wynagradza więc mogę na niego przymknąć oko. Po prostu bardzo dobrze się go ogląda.

użytkownik usunięty
konrii_2

Mnie najbardziej przeszkadzały te oskarżenia, że ojciec Sama, tj. jego opiekun w latach zaginięcia, został oskarżony przez jego matkę o porwanie. Ona się z nim w ogóle nie liczyła, przecież on też wychowywał chłopaka przez długi czas, kochał go, był mu ojcem. A ona przyszła jakby nigdy nic, oczerniła go i zabrała mu dziecko. A wcześniej tak się obwiniała, że była złą matką. Jak przyszło co do czego to wcale nie okazało się, że przesadzała. Bierze dziecko z domu, w którym spędziło większość życia i karze mu żyć z "nową" rodziną, jakby wszystko było normalnie.

ocenił(a) film na 5

zgadzam się z przedmówcami - naciągany scenariusz, przeciętna muzyka i gdyby nie świetna Michelle Pfeiffer to nie byłby warty oglądnięcia. 5/10

Bez przesady ja tam nie widziałam jakichś olbrzymich oskarżeń. Raczej traktowała go nieufnie i z dystansem. Musisz sobie uświadomić ciężar tej sytuacji. Ona urodziła Bena, to ona go wychowywała do 3-go roku życia, a jakaś wariatka porwała jej dziecko i wychowała jak swoje. Bohaterce granej przez Pfeiffer zmarnowała życie, a chłopcu odebrała prawdziwą tożsamość. Ponieważ porywaczka już nie żyła, porywacza utożsamiał jej mąż - przybrany ojciec Sama. Pfeiffer po prostu była zazdrosna o miłość jaką Sam go darzył, miłość która należała się jej i jej mężowi, o dziecińswto Bena/Sama, o czas który nie można cofnąć. Dla mnie to zupełnie naturalne.

Jasne, że ojciec/opiekun Sama był niewinny i niejako sam był ofiarą, ale psychika ludzka tak nie działa. Trudno być tak wspaniałomyślnym. Przecież ona przez całe życie walczyła żeby go odzyskać, nie zdawała sobie sprawy, że jej synowi może być dobrze z drugą rodziną. Więc co miała tak łatwo z niego zrezygnować gdy cudem go odnalazła? Ona wierzyła, że z czasem ich pokocha. Zresztą gdy zrozumiała, że może już jest za późno na odbudowanie pewnych relacji, pozwoliła mu odejść. W sumie jak pokazała końcówka filmu to nawet miała rację, tylko Sam potrzebował więcej czasu żeby zrozumieć gdzie jest jego miejsce.

Dla mnie ten cały proces jaki zaszedł w głowie Sama był właśnie wiarygodny. Trudno było się spodziewać, że ktoś mówi normalnemu 12-latkowi to "oni są twoimi rodzicami" i automatycznie ich kocha. Z drugiej strony widzi jak ważny jest dla biologicznych rodziców, widzi jakiego ma fajnego brata i zaczyna coś sobie przypominać, coś do nich czuć.

użytkownik usunięty
Polly_81

Zgadzam się, chociaż nie musiała się tak zachowywać w stosunku do przybranego ojca Sama. On został dzięki niej całkiem sam, oto obca kobieta przyszła do jego domu z policją i odebrała mu kochanego syna. Człowiek się bronił, tłumaczył, że dla niego Sam jest jak rodzony syn, że tworzyli szczęśliwą rodzinę, nikt się nie spodziewał, że Sam był porwany. Za to matka Bena ani razu nie spróbowała porozmawiać spokojnie o tym z tym człowiekiem. Potraktowała go jak szkodnika, dała mu to odczuć i nie miała wyrzutów sumienia. Sama siebie nazywała złą matką, a dobremu ojcu zabrała jedyne dziecko. Kazała mu przeżyć coś podobnego, co sama tyle lat przeżywała. I jeśli potem pozwoliła Samowi odejść to na pewno nie z myślą o jego ojcu, tylko o samym dziecku.

konrii_2

Oczywiście że realny ,a polskie bliźniaczki które poznały się po latach ?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones